29/04/2024
Aktualności

28. kolejka IV ligi. Anioły Garczegorze – Pogoń Lębork 0:0

Pod znakiem twardej, momentami ostrej gry stały niedzielne zawody w podlęborskim Garczegorzu, które zakończyły się bezbramkowym remisem. Okazji na gole było niewiele. Obaj bramkarze zachowali czyste konto, choć więcej pracy miał Katzor. Pogoń szukała swoich szans w stałych fragmentach. Niestety ciężkim urazem mecz okupił Gracjan Miszkiewicz, którego z murawy zabrała karetka. Sędzia Adam Skurat doliczył kwadrans, ale gole nie padły.

reklama

Trener Pogoni Waldemar Walkusz wiedząc, że na kiepskiej murawie trudno będzie o taką grę, jaką preferuje Pogoń, a gospodarze będą chcieli fizycznie zdominować jego drużynę postawił w pierwszym składzie na siłę i centymetry. Alternatywą było granie w piłkę i być może porażka. Podjęliśmy rękawice, ale „Greku" zapłacił za to straszną cenę. Widok zakrwawionego Damiana Formeli (rozbita broda), czy brutalnie faulowanego dopiero co powracającego po kontuzji Kłosa głośno komentowany był przez publiczność. Nie, nie cel nie uświęca środków, a trener Walkusz nie krył oburzenia tym co zobaczył na „Saharze". Miejsce na prawej stronie dla Mateusza Stankiewicza zwolnił Mateusz Wesserling a duet defensywnych pomocników stworzyli Przemysław Kuss i Gracjan Miszkiewicz. W odwodzie pozostali m.in. Rafał Morawski, Krzysztof Skibicki czy borykający się z urazem Łukasz Kłos.

Od pierwszej minuty kilkusetosobowa publiczność oglądała walką na murawie i w powietrzu, o każdą piłkę i metr boiska, z dyscypliną taktyczną i zaangażowaniem. Nikt nie odstawiał ani nogi ani głowy. Tuż po rozpoczęciu po dalekim wyrzucie z autu Wesserlinga lot piłki głową przedłużył Kuss. Do uderzenia zbierał się Miszkiewicz a potem Formela ale żadnemu nie udało się oddać czystego strzału. Potem jeszcze do głębokiego zagrania z wolnego Sychowskiego nie zdążył Kuss.

W 22 minucie groźną akcję stworzyły Anioły. Po wymianie podań przy bocznej linii Piotrowski wypuścił Smolarka a ten wbiegł w pole karne i wycofał do Fierki. Napastnik Aniołów nie trafił czysto w piłkę i na tym zagrożenie się skończyło.

W odpowiedzi górne zagranie z połowy boiska Stankiewicza, które głową przedłużył Wardziński i piłka trafiła do Formeli. Oddał niecelny strzał, ale i tak był na niewielkim spalonym.

W 39 minucie po rzucie z autu w dużym tłoku w polu karnym piłka została wybita przed szesnastkę, gdzie czekał już na nią Smolarek. Wolejem uderzył lewą nogą a Katzor odbił piłkę przed siebie. Poprawił Marcin Staszczuk, ale bramkarz Pogoni i tym razem był czujny.

Do przerwy było zatem bez goli i kartek, ale kibice oglądali toczone w szybkim tempie, zacięte spotkanie.

Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian. W 47 minucie z wolnego zagrywał Staszczuk. Mur Pogoni rozstąpił się i piłka zmierzała przy bliższym słupku. Katzor obronił tuż przed linią bramkową, ale do odbitej piłki pierwszy dopadł Smolarek. Bramkarz Pogoni zdołał się pozbierać i po raz drugi był górą przy uderzeniu Smolarka.

W 54 minucie na połowie Pogoni do górnej piłki skoczyli Miszkiewicz i Choszcz. Pomocnik Pogoni padł na murawę z dużym bólem. Otrzymał podstawową pomoc, ale murawę opuścił na noszach. Niestety konieczne też było wezwanie karetki. Mecz został przerwany na ok. 10 minut.

Dużo działo się w końcowych minutach meczu. W 88 minucie długo przy piłce utrzymywał się Formela. Z rogu boiska wrócił przed pole karne, gdzie był faulowany. Niestety z wolnego Sychowski mocno przestrzelił.

W pierwszej minucie doliczonego czasu gry wybitą z obrony piłkę przedłużył sobie sprytnie głową Formela. Obiegł Pendowskiego, ale został wycięty równo z trawą przez asekurującego Trawińskiego. Obrońca Aniołów w ocenie sędziego zasłużył na żółtą kartkę. Z wolnego Mateusz Madziąg uderzył w mur.

W 96 minucie po półgórnym wstrzeleniu piłki przez rezerwowego Kłosa trącił ą Formela, ale Kussowi trochę zabrakło do zamknięcia akcji.

– Tego nie można nazwać meczem piłki nożnej, bo piłki nożnej tu nie było zupełnie, jeżeli jeden zespół jest tylko nastawiony na to by za wszelką cenę powstrzymać przeciwnika bez względu jakimi metodami. Przykładem jest Gracjan Miszkiewicz, ma złamaną kość jarzmową, a pozostali zawodnicy narzekają na dość poważne urazy. Nie wiem jak to będzie wyglądało, teraz w tygodniu przed następnym spotkaniem – mówił poirytowany po spotkaniu trener Pogoni Waldemar Walkusz. Ja zdawałem sobie sprawę, że my tu przyjeżdżamy nie na piłkę nożną, ale mecz bokserski, zapasy czy karate. To wszystko dzisiaj widzieliśmy. Naprawdę akcji piłkarskich tu dzisiaj nie było. Patrząc na to spotkanie to tak naprawdę żadnych emocji poza walką brutalną nie widzieliśmy. Miałem dużo sympatii tutaj dla tego środowiska, dla Garczegorza, ale po tym co tu dzisiaj widziałem to nie jest piłka nożna. Nie chodziło o nic innego niż tylko zniszczyć przeciwnika. Jeżeli tak mamy grać mecze derbowe w naszym powiecie, jeżeli mamy budować piłkę nożną to ja nie chcę w tym uczestniczyć.

red

reklama

reklama
POLECAMY
 
close-link