Lęborscy przewodnicy zachęcają do wyjazdu na przynajmniej dwa-trzy dni do Bydgoszczy. Okazją owego odkrycia miasta był II Ogólnopolski Zlot Przewodników Turystycznych w Bydgoszczy w dniach 21-23 września br. Dawniej nie figurujące w niektórych przewodnikach po Polsce miasto z uwagi na nieatrakcyjność turystyczną, jak podpowiada Ireneusz Krawiec, szef lęborskich przewodników, uczestnik zlotu, dzisiaj przeciwnie: niegdysiejsze żartobliwe a złośliwe określenie Brzydgoszcz już jest całkiem passe.
– Prawda, całkiem nieaktualne – mówi Małgorzata Pawłowska z klubu Kahel z grupy lęborskich uczestników . – I bardzo dobrze, iż koło bydgoskie organizuje zloty dla przewodników, żeby ci, poznawszy miasto, mogli z całym przekonaniem zachęcać turystów do jego zwiedzania. Jestem zachwycona Bydgoszczą, tak jak innym miastami, jak Wrocław czy Łódź po rewitalizacji. Dodam, że organizacja zlotu na wysokim poziomie. Nasza grupa lęborska była najliczniejsza.
Program, bogaty i ciekawy, przygotowali: Wanda Pietrzykowska, Adam Chyliński, Jerzy Bitner, Bartosz Masiełajć i Leszek Umiński. Komandorem zlotu był Tadeusz Frymark.
Piątkowe referaty z prezentacjami wizualnymi na otwarcie zlotu przygotowali: Janusz Umiński, Kinga Puchowska i Robert Grochowski. Prelekcję Janusza przedstawił kol. Leszek Umiński, snując historię przewodnictwa turystycznego w regionie bydgoskim w latach 1950-2013. O idei Szlaku Wody, Przemysłu i Rzemiosła TeH2O, czyli turystyce industrialnej i jej realizacji mówiła kol. Kinga. Szlak TeH2O w Bydgoszczy to T jak technika, H jak historia i O jak dwa razy opowieść. Szlakiem zarządza Muzeum Okręgowe, a rozsławia Święto Szlaku TehoFest, organizowane każdego września przez Miejskie Centrum Kultury. Szlak obejmuje muzea, m.in. Muzeum Wodociągów z Wieżą Ciśnień, muzeum Kanału Bydgoskiego, Muzeum Farmacji (to dawna Apteka pod Łabędziem), Muzeum Fotografii, Muzeum Mydła i Historii Brudu, które prawdopodobnie bije rekordy popularności, galerie, Spichrze nad Brdą z wystawami, obiekty przemysłowe: dawną Gazownię Miejską, jedną z pierwszych w Polsce, Fabrykę Obrabiarek do Drewna, Warzelnię Piwa Bydgoszcz z browarem restauracyjnym, introligatornię, Barkę LEMARA – pływające centrum kultury. W efekcie w mieście przemysłowym obszary, wydawałoby się nieciekawe, stają się atrakcjami turystycznymi. Z kolei dr Robert Grochowski, archeolog pełen pasji, ciągle z zachwytem opowiadał o niezwykłym i bardzo cennym świeżym znalezisku. Świeżym, bo tegorocznym. W trakcie badań archeologicznych przy przebudowie posadzki prezbiterium Katedry św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy odkrył 2 stycznia wraz ze współpracownikami największy skarb w dziejach miasta: 700 artefaktów srebrnych i złotych, w tym 486 złotych monet z k. XVI i 1.poł. XVII i nieco biżuterii. Najmłodsza moneta: dukat Zjednoczonych Prowincji Niderlandzkich z 1652 r. wskazuje na czas zakopania skarbu: potop szwedzki. Na tzw. rynku jeden taki dukat wart jest 648 zł, czyli całość na chwilę obecną to 8-10 mln zł. Prawdopodobnie właściciel, jakiś kupiec, ukrył go w kościele z obawy przed Szwedami i musiał zginąć, bo po kuferek nie wrócił. Ten skarb mogliśmy podziwiać po południu. Oprowadzał nas po mieście kol. Leszek, zaś wieczorem – Bartosz Masiełajć. Tę nocną wycieczkę skróciła nagła wichura z diametralną zmianą pogody z upału na ziąb.
Bydgoszcz bardzo zyskuje na urodzie dzięki obecności wody: rzeki, kanałów, fontann i dzięki renowacji secesyjnych, eklektycznych i różnych neostylowych kamienic. Uroku przydają też tramwaje, te starego typu. Nad kanałem Brdy nie opodal muzeum na trawniku w stylu angielskim porozkładali się wypoczywający. Aż zazdrościć, że w ten upalny dzień nie można było wziąć z nich przykład.
W sobotę odbyła się wycieczka do Koronowa, Wierzchlasu, Wymysłowa, Fojutowa, do rezerwatu Jeziorka Kozie i Piły celem poznania atrakcji bliskiej okolicy. Oprowadzał zlotowców Grzegorz Myk, też z bydgoskiego koła.
Niedzielne dopołudnie, również słoneczne, wypełniono spacerem po Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku w Myślęcinku nie opodal Bydgoszczy i Ostromecku, gdzie zlot zakończono.
Bazylika Wniebowzięcia NMP w Koronowie, gotycka z XIII/XIV w. wiążę się z dziejami opactwa cystersów, którzy z chwilą przybycia w 1289 r. zaczęli stawiać przyklasztorny warowny kościół, zaczynając od wzniesienia prezbiterium. Siedem przęseł trójnawowej budowli i siedem kaplic gotyckich wzdłuż nawy północnej świadczy o rozmachu projektanta i budowniczych oraz o dobrej organizacji, gdyż już w połowie XIV w. budowę zakończono. Niestety, bazyliki nie ominęły tragedie: pożar, krótka okupacja Krzyżaków, którzy kilka kilometrów pod Koronowem stoczyli zaciętą bitwę z wojskami polskimi i przegrali, najazd Szwedów. Dopiero w końcu XVII w. odbudowano kościół, przydając wnętrzu charakter barokowy, bardzo wyrafinowany i barwny. Po kasacie zakonu na początku XIX w. kościół przekazano parafii.
Most kolejki wąskotorowej na Brdzie pod Koronowem, najwyższy w Europie: 18 m od lustra wody, 120 m długości, okazał się b. fotogeniczny, także kładka rowerowa tamże. Most jest w rejestrze zabytków.
Inną atrakcją okolicy jest ponury jak z bajek amurskich rezerwat cisów w Wierzchlasie. Założony przed 1827 r. i już wtedy pod ochroną, objęty został ścisłą ochroną prawną w 1956 r. Rezerwat Leśny Cisy Staropolskie im. Leona Wyczółkowskiego liczy ok. 4 000 drzew. Jest drugim takim w Europie. Niestety, nie chce się reprodukować. Dlatego imienia malarza, ponieważ lubił tu pracować i nazywał „świętym gajem”.
Kolejną atrakcją ziemi bydgoskiej jest prywatne Muzeum Indian Północnoamerykańskich im. Sat-Okha w Wymysłowie k. Tucholi, oryginalny autorki pomysł samego Sat-Okha (Długiego Pióra), Stanisława Supłatowicza, półkrwi Indianina z plemienia Szaunisów, pisarza i żołnierza AK. Założył je w 2000 r. przy wsparciu osób z Polskiego Ruchu Przyjaciół Indian. Prowadzi je teraz wielbiciel Indian Jan Kłodziński. Pięknie ze szczegółami opowiadał o Sat-Okhu, tworząc wzruszającą relację o życiu prawdziwego bohatera. W muzeum część przedmiotów jest oryginalna, część przez niego przywieziona. Cenny łuk liczy 300 lat, jeden mokasyn i nóż należały do brata Sat-Okha.
W sobotnie popołudnie zlotowcy zaliczyli: „akwedukt” w Fojutowie i rezerwat Jeziorka Kozie, po których pływają zadrzewione wysepki. Po drodze oglądano krajobraz po huraganie ubiegłorocznym, już uporządkowany, ale przygnębiający stratami przyrody.
Biesiadę przewodnicką odbyto w Górniczej Wiosce borowiacko-śląskiej w Pile Młynie k. Tucholi już po zwiedzeniu terenu kopalni z jej atrakcjami. Kopalnię węgla brunatnego Montania w lesie nad Brdą odkryli archeolodzy niedawno. Działała w latach 1850-1939. Po terenie oprowadzały: Zuzanna Stołowska i Weronika Osowska. Na dłużej przystanęliśmy przy makiecie terenu autorstwa Roberta Grochowskiego.
Biesiadę uatrakcyjnił śpiewem i akordeonem Marcin Kiedrowski z Kaszub. Imprezę prowadził Wojciech Weyna, prezes Stowarzyszenia „Buko”.
W niedzielę wycieczka krajoznawcza objęła Leśny Park z jego przyrodniczymi atrakcjami oraz cudowną Kolekcję Zabytkowych Fortepianów im Andrzeja Szwalbego w barokowym Pałacu Starym vel Myśliwskim w Ostromecku. Oprócz fortepianów wiele pianin przeróżnej produkcji, kształtów i melodyjności, w tym także pianina dziecięce, prawdziwe cudeńka pochodzi z różnych krajów świata.. Kolekcja utworzona w 1978 r. z inicjatywy dyrektora Filharmonii Pomorskiej Andrzeja Szwalbego przeniesiona została z gmachu filharmonii do Ostromecka w 2000 r. Instrumenty prezentował z dużym znawstwem Andrzej Gawroński. Są one pięknie wyeksponowane w barokowych wnętrzach. Spacer po parku zakończono zwiedzeniem klasycystycznego Pałacu Nowego.
W powrotnej drodze lęborczanie zwiedzili Muzeum Ściśle Tajne we wsi Tryszczyn za Koronowem. Jest to prawdziwy schron przeciwatomowy z 1958 r., 50 pomieszczeń 4 m pod ziemią specjalnie zabezpieczonych dla sztabu kryzysowego vipów z Bydgoszczy. Warto, by zobaczył to każdy, kto tego jeszcze nie widział. Oprowadzał nas Krzysztof Raszeja, znawca tematu. Podał namiar na muzeum: Tajne muzeum.pl
Proponuję lęborczanom i nie tylko zrealizować w jakiś pogodny weekend podobną marszrutę. Nie będą zawiedzeni, wręcz przeciwnie.
Tekst i fot. Iw. Ptasińska