Już w tę niedzielę mieszkańcy Łeby zdecydują o losie Andrzeja Strzechmińskiego, burmistrza Łeby. Słupska delegatura Państwowej Komisji Wyborczej pozytywnie zweryfikowała podpisy osób, które poparły wniosek o odwołanie. Burmistrz jest spokojny i zgodzi się z wolą łebian.
Żeby referendum było ważne do urn musi pójść 1.258 mieszkańców, czyli 3/5 osób, które wzięły udział w wyborach samorządowych z 2010 r. (wtedy w wyborach udział wzięło 2.097 mieszkańców). Żeby odwołać burmistrza, co najmniej 50% wyborców musiałoby odpowiedzieć „TAK” za odwołaniem.
Inicjatorami zorganizowania referendum była pięcioosobowa grupa mieszkańców Łeby. Jak udało nam się ustalić, zebrali oni ok. 400 podpisów. Żeby zorganizować referendum wystarczyło im ich ok. 334, tj.10% mieszkańców, którzy mają uprawnienia do głosowania. W 2010 r. Andrzej Strzechmiński wygrał w wyborach samorządowych z Haliną Klińską, zdobywając prawie 55% wszystkich głosów. Czy 15 kwietnia łebianie ponownie zaufają swojemu burmistrzowi?
– Jeżeli wolą mieszkańców jest żeby mnie odwołać, to mnie odwołają – stwierdza Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby. – Widocznie komuś odpowiada funkcjonowanie w chaosie i nie odpowiada im moją polityka porządkowania różnych spraw. Dziwię się tylko ludziom, którzy podpisali się pod zarzutami, że w Łebie stoją parkometry, których nigdy nie było, że ja jestem winien za to, że Biedronka się tu nie wybudowała, chociaż nie mam na to wpływu i pod innymi absurdalnymi zarzutami, jakie stawiają mi organizatorzy tego referendum.
Czytaj również: http://www.lebork24.info/news,868,W_Lebie_moze_zostac_przeprowadzone_referendum_w_sprawie_odwolania_burmistrza_miasta
Adam Reszka