Radosław Zimnowoda złożył petycję do Rady Miejskiej w Lęborku z wnioskiem o możliwość nagrywania obrad komisji Rady Miejskiej. Mimo, że działalność radnego ma charakter jawny, to niestety wniosek ten nie spotkał się ze zrozumieniem większości radnych. Dlaczego? Czy niektórzy radni mają coś do ukrycia, czy też boją się, że na jaw wyjdzie ich niekompetencja?
Na ostatniej sesji wnioskodawca sam zabrał głos w tej sprawie. Jest to o tyle ciekawe, że podczas obrad Rady Miejskiej w Lęborku na mównice zapraszani są wnioskodawcy projektów, którzy mają możliwość wypowiedzenia się na temat złożonego wniosku. Takiego przywileju nie mają osoby, które chciałyby zabrać głos podczas obrad Rady Powiatu w Lęborku. Tam przewodniczący, Waldemar Walkusz, nie udziela nikomu „z zewnątrz” głosu, bo… Bo nie.
Wróćmy jednak to petycji Radosława Zimnowody i do możliwości nagrywania obrad posiedzeń komisji Rady Miejskiej w Lęborku.
– Zwracam się do państwa z wnioskiem, który dla wszystkich powinien być oczywisty, czyli jawne i transparentne działanie – stwierdził Radosław Zimnowoda. – To jest żenujące, że musimy w ogóle o tym rozmawiać. Wniosek o możliwość nagrywania obrad komisji rady, powinien być formalnością, jednak patrząc na to, jak państwo komentujecie mój wniosek mogę stwierdzić, że traktujecie swoich wyborców niepoważnie. Powiem więcej, jak ignorantów, którzy mają wszystko w nosie. Ci sami radni, którzy nie chcą być nagrywani podczas posiedzeń komisji i nie chcą informować społeczeństwa o swojej działalności, sami będą stawać, jako pierwsi, przed kamerami przed następną kampanią wyborczą. Za kilkanaście miesięcy będziecie pokazywać się i mówić o demokracji, o wolności, o transparentności działania, a tymczasem tutaj pokazujecie zupełnie co innego.
Na te słowa część radnych na sali obrad oburzyła się.
– My prezentujemy tutaj naszych wyborców, a pan panie Zimnowoda prezentuje sfrustrowanych, niedoszłych radnych i burmistrzów i stąd płynie te polityczny zabarwienie pana wniosku – stwierdził radny Zbigniew Cybula.
Jednak nie wszyscy radni zgodzili się z opinią radnego Zbigniewa Cybuli.
– Nie znam motywów pana Zimnowody tak dobrze jak pan Cybula, ale chciałem powiedzieć, że nie jestem jedynym radnym, który również taki pomysł popierał i zgłaszał – powiedział radny Włodzimierz Klata. – Powiem więcej, myślę, że trudno mnie nazwać niedoszłym, sfrustrowanym radnym.
– Abstrahując od tego, że jest to zgodne z prawem, a zapis filmowy jest lepszy od późniejszego spisywania protokołu, gdzie zdarzają się błędy, to ja i tak będę wnioskował osobiście do burmistrza miasta o zakup sprzętu do nagrywania obrad sesji czy posiedzeń komisji – stwierdził na koniec Maciej Szreder, przewodniczący rady Miejskiej w Lęborku.
Niestety mieszkańcy w bardzo małym stopniu, a powiedziałbym nawet, że wcale nie interesują się tym, co dzieje się na sesjach, nie mówiąc już o pracy radnych w komisjach. Być może, gdyby lęborczanie interesowali się tym, jak pracują wybrani przez nich ich przedstawiciele do rad, to po prostu byliby w szoku. Część radnych przez całą kadencję ani razu nie zabrała głosu i są tylko biernymi obserwatorami, a cała ich obecność na sesji ogranicza się jedynie do podniesienia ręki. Na 21 osób zasiadających w Radzie Miejskiej w Lęborku tylko 1/3 radnych udziela się i składa swoje wnioski, poprawki, czy uwagi do proponowanych uchwał. 2/3 radnych nie robi nic i przeważnie Ci radni nie zagłosowali za jawnością działalności radnego.
Adam Reszka