Strażacy z OSP Łeba pomagali właścicielowi samochodu marki Mini Morris wyciągnąć go z kanału portowego. Jak autko wjechało do kanału trudno stwierdzić. Prawdopodobnie jacyś „imprezowicze” wepchnęli do wody samochód zaparkowany na noc przy nabrzeżu.
Kiedy dzisiaj rano właściciel pojazdu nie znalazł Mini zaparkowanego w pobliżu kanału pomyślał, że auto skradziono. Jednak kilka osób stwierdziło, że na wodzie w kanale unoszą się bąbelki i wypływają plamy oleju. Natomiast pomost w pobliżu był połamany. Oznaczało to, że auto mogło zostać zepchnięte do wody i znajduje się na dnie kanału.
– Widząc plamy oleju na wodzie, bosakami namierzyliśmy pojazd na dnie kanału – informuje Sebastian Kluska, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Łebie. – Nie mogliśmy jednak prowadzić działań, bo kiedy okazało się, że w pojeździe nie ma osób, to nie jest to już akcja ratunkowa.Materialnie za pojazd odpowiada jego właściciel. Byliśmy jednak już na miejscu i postanowiliśmy pomóc właścicielowi wyciągnąć auto z wody.
Jak mówią strażacy, akcja wyciągnięcia samochodu wcale nie była łatwa. Woda o tej porze roku jest zimna, oprócz tego widoczność pod wodą jest znikoma. Na szczęście udało się linami złapać za tylne koła pojazdu i podnieść go z wody. Po skończonej akcji strażacy zneutralizowali plamy oleju i benzyny z powierzchni wody.
Adam Reszka