18/05/2024
Aktualności

Konieczna do zaliczenia wystawa w Stromych Schodach

Dyrekcja Muzeum w Lęborku zaprosiła w miniony piątek do swojej galerii Strome Schody na wernisaż malarstwa Edmunda Pospiesznego i Grzegorza Krzyżaniaka.

reklama

Pospieszny, urodzony w Rumi, związał się rodzinnie z Lęborkiem, a na wiele lat także z Berlinem. W Lęborku jest postacią znaną; w 2001 roku wypełnił całą galerię swoimi efektownymi iluzjonistycznymi obrazami. Tym razem pokazał ich 10, a 9 – jego przyjaciel, poznany w Berlinie, Grzegorz Krzyżaniak. Ponieważ ich przyjaźń trwa już 20 lat, utrwalili ten fakt w tytule ekspozycji.

– Postanowiliśmy z kolegą zrobić taką właśnie wystawę i skorzystaliśmy z bardzo miłego zaproszenia pani dyrektor Marioli Pruskiej – powiedział Pospieszny. –  Mieliśmy już kilka wspólnych wystaw, a ta dzisiejsza jest takim sfinalizowaniem tej współpracy.

– Co nie znaczy, że nie planujemy dalszych – dodał Krzyżaniak celem wyjaśnienia, że obaj nie myślą spocząć na laurach i nadal cały czas są aktywni zawodowo.

Krzyżaniakowi spodobało się wnętrze muzealnej galerii.

– Życzyłbym sobie mieć taką pracownię zamarzył.

Wystawa obu artystów przyciągnęła tłum wernisażowych bywalców. Zachwycił zarówno bajeczny świat feerii barw Pospiesznego, jak i urokliwe impresjonistyczne obrazy natury Krzyżaniaka, fascynujące rozmachem w traktowaniu tematu.

– Stoi się przed każdym obrazem, podziwiając, jak ciekawe środki ekspresji wykorzystuje artysta, by uzyskać wielowarstwową fakturę – powiedziała o malarstwie Pospiesznego Alina Walkusz, wicedyrektor Młodzieżowego Domu Kultury, nauczyciel plastyki. – Ta oryginalna własna technika przykuwa uwagę do każdego jego obrazu. Nie wystarczy rzucić okiem i pójść dalej, bo każdy zachęca do przejścia od ogółu do poszczególnych jego elementów i to w efekcie sprawia, iż jest on tak ciekawy w odbiorze, zarówno kolorystycznie, jak tematycznie. Każdy osobno stanowi interesujący element dekoracyjny. Chciałabym, aby moja młodzież, którą przygotowuję do studiów artystycznych, obejrzała tę wystawę, bardzo optymistyczną, silnie działającą na odbiorcę. Mogłaby ona wyzwolić większą kreatywność moich uczniów, tak sądzę.

Pani Alina umówiona jest już z młodzieżą na kilka wizyt w galerii.

– Drugiego artystę nazwałabym mistrzem światła – powiedziała Walkusz o obrazach Krzyżaniaka. – Światło i cień w jego realistyczno-impresjonistycznych obrazach koni gra główną rolę i kreuje dynamikę na przykład tych ujęć w ich galopie.

Faktycznie te zjawiskowe konie nasuwają natychmiast skojarzenie z Balzakowską parafrazą słynnego perskiego powiedzenia o trzech najpiękniejszych rzeczach na świecie, z których jedna to właśnie koń w pędzie.

   Wernisaż uatrakcyjnił recital Beaty Andraszewicz z Teatru Muzycznego w Gdyni. M.in. zaśpiewała piosenkę autorstwa Małgosi Pospiesznej Zienkiewicz, córki malarza, poetki, pisarki, dziennikarki (notabene swego czasu pracowała w redakcji ”Naszego Tygodnika LĘBORK”).

   Dodatkiem do piątkowego wydarzenia artystycznego był katalog wystawy projektu graficznego Bogumiły Tesmer. Z niego można wyczytać krótkie c.v. artystów: Pospiesznego, że „malarstwa uczył go Zdzisław Kałantiewicz w Liceum Plastycznym w Orłowie”, że „początkowo zajmował się dekoratorstwem, plastyką użytkową – zwłaszcza malarstwem ściennym, stosował różne techniki: rysunek, akwarele, farby olejne; obecnie maluje akrylem, tworzy obrazy sprawiające wrażenie trójwymiarowości niczym płaskorzeźby, nazywa je iluzjami”, że  „wystawiał prace dwukrotnie w Berlinie  (2000) , w galerii Kinsky w Sopocie (2001), w salonie Volvo (2001), w galerii Liceum Plastycznego w Gdyni-Orłowie (2004), brał również udział w wystawach zbiorowych w Solingen w Niemczech w 1997 r., a w 1998 r. w Brukseli, w Belgii i Kanadzie. Ponadto wystawiał na aukcjach charytatywnych w Berlinie i Hamburgu. Jego prace znajdują się w zbiorach prywatnych w Polsce i za granicą, m.in. w Niemczech, Belgii, Holandii, Luksemburgu, Kanadzie i USA”.

   Z kolei nota w katalogu odnośnie Krzyżaniaka, urodzonego w Łodzi w 1950 r., młodszym o 10 lat, informuje, iż studiował „w latach 1971-1975 w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi, uzyskując dyplom w pracowni Projektowania Graficznego u prof. B. Balickiego. Malował w pracowniach prof. R. Artymowskiego, prof. T. Pągowskiej, prof. S. Fijałkowskiego, Akademie fuer Digitale Medien – Multimedia Design, Berlin (200-2001).  W czasie 20-letniego pobytu w Niemczech pracował jako grafik, ilustrator, portrecista i scenograf. Zafascynowany jest końmi i im poświęca największą część swojej twórczości. Prace w zbiorach prywatnych w Polsce i za granicą. Obecnie mieszka i tworzy w Łodzi”. 

   Dlaczego maluje tak chętnie konie, wyjaśnia przytoczona jego osobista wypowiedź: ”Konie maluję od zawsze. Kiedy przestawałem je malować z racji pracy w innych dziedzinach, nie czułem się dobrze, wcześniej lub później wracałem. Konie to nasi przyjaciele, bez nich nie przetrwalibyśmy jako naród, jesteśmy im winni miłość, pamięć i opiekę”.

   Pospieszny w prywatnej rozmowie podpowiedział, że warto zainteresować się portretami autorstwa Krzyżaniaka, jako że jest on świetnym portrecistą.

   Wystawę można podziwiać przez miesiąc. W kwietniu Pospieszny zaprezentuje swoje obrazy w Berlinie, a Krzyżaniak w Warszawie.

Fot. i tekst Iw. Ptasińska

reklama

reklama