Przyzwyczailiśmy się myśleć o polskim wybrzeżu Bałtyku, w tym również o Łebie, jak o miejscu, które „żyje” tylko przez dwa miesiące w roku. Ale czy tak musi być?
Lipiec i sierpień to czas, gdy nadmorskie miejscowości, pękają w szwach, a ceny osiągają poziomy, które od lat wzbudzają emocje w mediach – temat tzw. „paragonów grozy”. Okazuje się, że wcale nie musi to być normą.
Nowa publikacja pt. „Bałtyk przez cały rok. Jak wydłużyć sezon dzięki Słowakom i Czechom”, otwiera nowe spojrzenie na przyszłość polskiej turystyki nadmorskiej. Autor wskazuje na ogromny potencjał turystów ze Słowacji i Czech, którzy coraz częściej wybierają tzw. coolcation – podróże w chłodniejszych miesiącach, nastawione na spacery, wędrówki, zwiedzanie zabytkowych miasteczek i aktywny wypoczynek.
– Dla Słowaków i Czechów polski Bałtyk to coś więcej niż plażowanie – to doświadczenie klimatu, historii, architektury i natury – mówi Jakub Łoginow, autor publikacji. – W ich oczach nasz region jest równie atrakcyjny jesienią i wiosną, jak latem, a dla słowackich seniorów i grup szkolnych to właśnie miesiące takie jak październik, listopad, marzec i kwiecień są najlepsze do przyjazdu nad polskie morze. To ogromna szansa, by przestać myśleć o Bałtyku wyłącznie sezonowo.
Autor, dziennikarz słowackich mediów piszący o Polsce i ekspert ds. transportu transgranicznego, przekonuje, że kluczem do zrównoważonego rozwoju jest spłaszczenie sezonu i przyciągnięcie turystów również jesienią, zimą i wiosną.
Według autora, szczególnie duży potencjał tkwi w wycieczkach szkolnych, grupach senioralnych, turystyce pieszej oraz wyjazdach organizowanych przez lokalne stowarzyszenia, czy parafie.
Jednym z głównych problemów obecnego modelu turystyki nad Bałtykiem są właśnie wygórowane ceny w szczycie sezonu, które odstraszają nie tylko zagranicznych, ale też polskich turystów. Dzieje się tak, bo wielu przedsiębiorców zakłada, że „muszą” zarobić na cały rok w ciągu dwóch letnich miesięcy. Wydłużenie sezonu mogłoby przynieść nie tylko bardziej rozsądne ceny, ale też stabilniejsze zatrudnienie i mniejsze obciążenie lokalnej infrastruktury.
– Wydłużenie sezonu to nie tylko większe zyski dla hoteli czy restauracji – podkreśla autor. – To przede wszystkim stabilność dla lokalnych społeczności i możliwość planowania rozwoju z myślą o całym roku, a nie tylko o dwóch miesiącach lata. Bałtyk może stać się marką całoroczną – tak jak Alpy czy Skandynawia.
Przykładem miejsca, które może zyskać na rozwoju całorocznej turystyki, jest Łeba – jeden z najbardziej rozpoznawalnych kurortów nad Bałtykiem. Rozwój oferty poza sezonem to szansa na nowe miejsca pracy, dłuższe kontrakty i mniejsze uzależnienie od krótkotrwałego boomu wakacyjnego.
Choć zmiana myślenia o sezonie nie nastąpi z dnia na dzień, inicjatywy takie jak „Bałtyk przez cały rok” dają nadzieję na nową jakość nad polskim morzem.
Premiera ebooka „Bałtyk przez cały rok. Jak wydłużyć sezon dzięki Słowakom i Czechom” odbędzie się 3 listopada 2025 r. – celowo w okresie uznawanym za najtrudniejszy marketingowo. To symboliczny moment, który ma pokazać, że właśnie jesienią warto myśleć o przyszłości turystyki nad Bałtykiem.