Pierwszy tydzień października, spędzony na drodze Jakubowej w północnych Niemczech, był dla pielgrzymów pomorskich, w tym lęborskich, niezapomnianym, podniosłym i kształcącym przeżyciem. Uczestniczyli bowiem w III Międzynarodowej Pielgrzymce Jakubowej Pomorską Drogą św. Jakuba ze Szczecina do Rostoku. Tak duży odcinek camino do hiszpańskiej Composteli był możliwy do pokonania w cztery dni tylko w formie autokarowo-pieszej. Każdego dnia pątnicy (25 polskich: z Trójmiasta, Lęborka, Słupska, Koszalina, Kępic, Sandomierza i troje niemieckich) mieli do pokonania ok. 8 km drogi przez pola i lasy, natomiast autokarem przemieszczali się na dłuższych odcinkach, by zatrzymać się w miastach i wioskach. Zwiedzano tam kościoły i inne interesujące obiekty, jak muzea, papiernia, porty, punkty pielgrzymkowe. Rozmawiano z pastorami, miejscowymi przewodnikami, tym samym poszerzając wiedzę o drodze pątniczej, kulturze, tradycji religijnej i historii Pomorza Przedniego i Meklemburgii. Wzbogacanie wiedzy uczestnikom zapewniali też przewodnicy pomorscy i sandomierski, opowiadając w autokarze m.in. nie tylko o miejscowościach na trasie, ale i o różnych związkach Pomorskiej Drogi św. Jakuba z kościołami w miejscowościach im bliskich. I tak brat (na pielgrzymce każdy jest siostrą albo bratem) Wiesław Wierzchowski, przewodnik sandomierski z dużym doświadczeniem w pielgrzymowaniu, przywołał w Szczecinie informację, iż Andrzej Dzięga, arcybiskup szczecińsko-kamieński wcześniej był biskupem sandomierskim i dał się tam poznać, także przewodnikom PTTK-owskim z najsympatyczniejszej strony. Potem bardzo ciekawie opowiadał o cystersach i ich klasztorach w Polsce.
Wierzchowski i Elżbieta Szreder ze Słupska zapewniali przez cały czas przewodnictwo duchowe: słowa wsparcia, cytaty z Biblii, różaniec, koronkę, modlitwy i litanie, hymny i pieśni nabożne.
– Bardzo chętnie włączyłem się w tę formę współorganizacji – zapewnił brat Wiesław. – Robię to z wielką przyjemnością, wierząc, iż święty Jakub Starszy będzie nam pomagał w realizacji celu, czyli dojściu do sanktuarium w Composteli. Powinno się nam to udać w przyszłym roku.
Wprowadzenia w bogaty program pielgrzymki, jej założenia i przesłanie dokonali organizator przedsięwzięcia Tadeusz Krawczyk z Lęborka, wiceprezes Regionalnego Oddziału PTTK w Słupsku i jako pilot wycieczki Maria Hajler-Lepieszka, prezes Koła Przewodników w Słupsku przy RO PTTK, umiejętnie z uśmiechem dyscyplinująca grupę.
Drogę rozpoczęto we czwartek 1 października poranną Mszą intencyjną w katedrze św. Jakuba w Szczecinie. O godz. 10 grupę powitał w Anklam Friedrich Hasselbach, który był przewodnikiem na tym niemieckim odcinku Drogi i poprowadził do Muzeum Lotnictwa Ottona Lilientahla, a potem do kościoła św. Mikołaja na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego. Tłumaczem była siostra Ela Schurr z Koszalina. Pierwsze stemple w paszportach pielgrzyma uzyskano więc w parafii św. Jakuba Ap. w Szczecinie i w Muzeum Ottona Lilienthala w Anklam.
W Pinnow Johannes Spanke opowiedział grupie o wytyczeniu 2 100 km Drogi na terenie Pomorza Przedniego i Meklemburgii przez Stowarzyszenie św. Jakuba, które powstało w Lubece 15 lat temu. Wytyczyło ono camino przez północne Niemcy, opierając się na dokumentach i tradycjach pielgrzymek z Inflant do Santiago de Compostela, podejmowanych już w średniowieczu. Notabene nazwa wsi ma rodowód słowiański, bo ta najstarsza – Pniów pochodzi od słowa „pień”. Pierwsza koncepcja i założenia reaktywowanej Drogi powstała w 2005 r. Rodzina brata Johannesa, prowadząca salę pielgrzyma w Pinnow, poczęstowała gości sokiem pomarańczowym i wyświetliła na ekranie zdjęcia z przebiegu restauracji ich kościoła z 1761 r. (akurat vis a vis ich gospodarstwa), będącego w ruinie jeszcze w 2005 r., a której dokonała gmina, by ratować świątynię. Podczas renowacji, którą skończono w 2009 r., odkryto renesansowe freski i stareńkie płyty nagrobne. Z Pinnow pielgrzymi podjęli dwugodzinną wędrówkę piaszczystą drogą przez lasy i pola wzdłuż jezior do Buggenhaven, zatrzymując się w Wehrland dla zwiedzenia kamiennego gotyckiego kościoła św. Mikołaja (St. Nikolai zu Bauer) z XIII w. z barokowymi zdobieniami na belkach stropowych. Opowiadała o nim i jego zabytkowym wnętrzu z dużym znawstwem Birgit Berge, opiekująca się nim. Napis na emporze głosi: „ Bądź wierny aż do śmierci, a ja ci dam koronę życia”. Po południu w Wolgast, dawnej siedzibie Książąt Pomorskich, zwiedzano stare miasto i port.
– W hotelu po dawnej poczcie dwie ciekawostki: trzecie łóżko na drewnianej antresoli z wejściem po drabinie, a pokoje nie mające numerów, tylko imiona i nazwiska na skrzynkach pocztowych obok drzwi – mówi Jolanta Olszewska ze Słupska. – Kolację szykowaliśmy sobie sami z wiezionych wiktuałów. Same smakowitości do wyboru i koloru, choć pewnie smakowałaby i kromka chleba z masłem czy smalcem ze skwarkami, bo taki też był.
Drugiego dnia grupa pojechała z Wolgast do Wrangelsburga, by stamtąd powędrować do Kemnitzerhagen i Hanshagen, zwiedzając na trasie papiernię. Obiadowano w wiejskim zajeździe. Tu na zapleczu w ogrodzie wymieniono się upominkami i wrażeniami pelegrynacyjnymi. Mowę w imieniu Niemców „trzymała” siostra Tina, czyli Ingeborg Helms i to ona wręczała prezenty, tłumaczkę obdarowując wisiorkiem z muszelką św. Jakuba, a brata Tadeusza, duszę przedsięwzięcia – albumem z Composteli w języku hiszpańskim.
– Podobało mi się, że Tina w swoim wystąpieniu w imieniu organizatora pomorskiego szlaku Jakubowego, wpisanego w dziedzictwo kultury europejskiej, powitała tak serdecznie pielgrzymów polskich – wyznał brat Wiesław. – Powiedziała, że trud pielgrzymowania to nie tylko przejście camino, ale i głębokie przemyślenia duchowe, które łączą ludzi w realizacji dotarcia do sanktuarium w Santiago de Compostela. Podkreśliła, że przygotowanie szlaku wymagało od wielu osób zaangażowania intelektualnego i fizycznego.
Przed Greifswaldem zatrzymano się w wiosce Gros Kiesow, przez którą już w średniowieczu przechodziły drogi handlowe i również pątnicze. Brat Fred zebrał grupę przed murem kościelnym, by co nieco o tym poopowiadać, gdyż kamienny kościół św. Wawrzyńca (Laurentiusa) ma bardzo dawną tradycją pielgrzymkową, kiedy to rocznie przewijało się przez wioskę 100 tys. pątników. Niestety, od 1570 r. nie było już tu żadnej trasy peregrynacyjnej, ponieważ w 1550 r. pielgrzymowanie zostało zabronione. Dopiero w latach 2005-2009 drogi reaktywowano, o czym już była mowa. Ciekawostką jest rozmieszczenie 8 granitowych głazów w okręgu w obrębie 20 km; na każdym wyryto werset z „Ojcze nasz”. Przy murze kościelnym stoi pierwszy i ostatni zarazem. Halowy kościół ma w prezbiterium sklepienie krzyżowe. Zachowały się częściowo gotyckie freski.
W Greifswaldzie czekała na pielgrzymów Magdalena Krakowiak, Polka, germanistka po greifswaldzkim uniwersytecie, która oprowadza polskie grupy na zlecenie tamtejszego urzędu miejskiego. Zawiodła grupę do Eldeny, dzielnicy tego uniwersyteckiego miasta, dawniej odrębnej miejscowości z potężnym klasztorem cystersów z Dargun (Dargem). Przenieśli się oni z Danii, gdy ich klasztor został w 1172 r. zniszczony i począwszy od 1199 do 2245 r. wznieśli niebotyczne mury klasztoru Hildy, ciągle go rozbudowując. Po reformacji i sekularyzacji dóbr kościelnych stał się siedzibą urzędu książęcego. Po wojnie 30-letniej permanentnie podbierano stąd cegłę i popadał sukcesywnie w ruinę, ale bardzo efektowną. Tak bardzo, że Caspar David Friedrich, najsłynniejszy malarz niemieckiego romantyzmu, umieszczał ją na każdym swoim płótnie. W tym klasztorze zmarła i została pochowana Anna Jagiellonka, córka Kazimierza Jagiellończyka, a żona ks. Bogusława X, o czym świadczy płyta nagrobna. Ciekawe wrażenie wywarł też muzealny port rybacki nad rzeką Ryck. 30 km od jej ujścia można było dopłynąć do samego centrum miasta. Most z pocz. XIX w., podnoszony ręcznie jest akurat w renowacji. W centrum zmęczono nogi na spacerze po starym mieście z podziwianiem gmachów uniwersytetu, kościołów św. Mikołaja i św. Jakuba, ratusza, kamienic z różnych epok, najliczniej eklektycznych, najnowocześniejszego w XIX i do końca XX w. domu starości w gmachu poklasztornym oo. franciszkanów. W 101 celach są jednoosobowe pokoje. Plany kompleksu uniwersyteckiego z pocz. XIX w. dopiero teraz są realizowane, zaskakując swoim nowatorstwem, m.in. klinika uniwersytecka jest najnowocześniejsza w Niemczech, podobnie ma być z kampusem uniwersyteckim, na razie w powijakach. Miasto ma 56 tys. stałych mieszkańców i 12 tys. studentów. Jest szeroko rozłożone, niewysoko zabudowane, bez wieżowców dla zachowania dostojnego charakteru. Dba się tu o zieleń. Nie zabudowuje się skwerów i placów miejskich nieudanymi budynkami. Na wałach miejskich po dawnych fortyfikacjach, które w XVII w. straciły swoje znaczenie, zrobiono 3-kilometrowy pas zieleni z odcinkiem kasztanowym i drugim – lipowym.
Trzeciego dnia, w sobotę rano podróż do Rostoku rozpoczął brat Wiesław odczytaniem fragmentu Psalmu 69 „Błaganie uciśnionego”: „Ale ja jestem nędzny i zbolały, niech pomoc Twoja, Boże, mię strzeże”. Wszystkie fragmenty jako motto kolejnego poranka wybrała z „Psałterza Dawidowego” szefowa-pilotka, znaczy siostra Marysia. Każdorazowo śpiewano jeden z Hymnów do św. Jakuba i odmawiano do niego litanię.
W mglisty poranek wkroczyli pielgrzymi do Grimmen, dawnego pomorskiego miasta książęcego z kościołem Mariackim, trzynawowym z efektownym drewnianym ażurowym ambitem wokół prezbiterium. Gotyckie mury wypełniono neogotycko, ale zachowała się drewniana Pieta z XIII w. Replikę jej ma Czaplinek, partnerskie miasto Grimmen. O kościele ciekawie mówił Wolfgang Schmidt, pastor od 1989, a tej parafii przewodząc od lat czterech. Ze smutkiem powiedział, iż w nabożeństwach uczestniczy nie więcej niż 20 osób, bo tylko 12 % Meklemburczyków deklaruje wiarę chrześcijańską. W czasach, gdy świątynia była świeżo wybudowana, brakowało miejsc, tak było tłoczno.
W Bad Sulze, nieopodal rynku, pielgrzymi zawitali na poranną modlitwę do gotyckiego kościoła ceglanego z 2 poł. XIII w., nadal restaurowanego, z zabytkową drewnianą amboną i emporą organową, przypominającą swoim założeniem emporę w lęborskiej Koronie. Prawdziwy jednakże podziw wzbudził 800-letni kościół w niedaleko położonej wsi Koelzow, z barokowym drewnianym ołtarzem z 1736 r. ze sceną ukrzyżowania i z Ostatnią wieczerzą w płaskorzeźbie pod nią. Całość w drewnie, malowana z przewagą czerni. Uchodzi za jeden z najstarszych budowli sakralnych w północnych Niemczech, a nie ma nawet patrona. Sebastian Teitz, wspomagający pastora, przewodnik, członek tamtejszej rady parafialnej potwierdził słowa pastora Schmidta, bo choć 300 mieszkańców wsi deklaruje przynależność do kościoła, to na nabożeństwa uczęszcza 20-30 osób. Żeby zainteresować kościołem opowiedział o legendzie wymalowanej na sklepieniu w prezbiterium. Freski mówią o uratowanej księżniczce i ofiarowaniu jej pierścienia przez wybawcę, jej przyszłego męża.
Z Koelzow grupa wyruszyła na trasę do Santiz i dość szybko pokonała 7,5 km, spiesząc na nocleg do Rostoku. Tu sprawne siostry szykowały kolację z przywiezionych z Polski specjałów. Po wieczerzy organizatorzy wręczali pielgrzymom certyfikaty i odznaki camino brązowe lub srebrne. Koncert gitarowy brata Tadeusza i chóralne śpiewanie nie zakończyły długiego wieczoru, bo jeszcze wybrano się na równie długi spacer nabrzeżem portowym.
W niedzielę pielgrzymkę zakończyła Msza św. w kościele św. Jakuba.
Drogę powrotną wypełniły – poza podsumowaniami, podziękowaniami i pożegnaniami – koronka i różaniec w intencji ozdrowienia siostrzeńca Tomasza Zagrajka, naszego brata-pielgrzyma, 3-letniego Oliwiera, który nagle rano poważnie zaniemógł. Dziecko przewieziono helikopterem do kliniki w Gdańsku, gdzie przetoczono mu krew.
W czasie pielgrzymki jej uczestnicy mieli okazję poznać się lepiej i nawet zaprzyjaźnić, a to dlatego, że atmosfera była szalenie sympatyczna, bez najmniejszych zgrzytów. Udaną wycieczkę zawdzięcza się nie tylko przeżyciom duchowym, ciekawemu programowi i zrealizowanym zadaniom, ale i pięknej pogodzie oraz płynnej jeździe doskonałego kierowcy, który, jak każdy wiozący autokarem ludzi, trzymał życie pielgrzymów w swoich rękach. Był nim opanowany, miły i uczynny Janusz Woźniak, który trafnie obliczył czas dojazdu do Lęborka, by grupa gdańska zdążyła na eskaemkę do Wejherowa.
Pomorska pielgrzymka Jakubowa ma swoją rangę, więc patronatem honorowym objęli ją: Marszałek Województwa Pomorskiego, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego, Burmistrz Miasta Lęborka oraz Starosta Lęborski; zasadniczo z uwagi na doniosłość przedsięwzięcia, a także dlatego, iż Droga została reaktywowana w ramach projektu RECReate – „Rewitalizacja Europejskiego Szlaku Kulturowego na obszarze Południowego Bałtyku – Pomorska Droga św. Jakuba”, współfinansowanego ze środków UE z programu Europejskiej Współpracy Terytorialnej Południowy Bałtyk.
Na stronie Dróg Jakubowych w Niemczech ukazała się już relacja z III pielgrzymki pomorskiej:
ufhasselbach@t-online.de , warto się z nią zapoznać.
Trasa niemiecka jest częścią Pomorskiej Drogi z Kretyngi na Litwie do Rostoku właśnie. Organizatorzy planują IV pielgrzymkę, już nie pomorską drogą, jednakże docelowo do sanktuarium Jakubowego w Santiago de Compostela w Hiszpanii.
Tekst i fot. Iw. Ptasińska