Komisja XV Festiwalu Pomuchla w Składzie Maria Szabłowska, Krystyna Hartenberger-Pater i Jakub Kuroń uznała za najlepszą potrawę z ryb, danie Rybna niespodzianka, którą przygotowała Przystań Łeba Resort and Restaurant oraz ex aequo Pomuchelki Stasi w wykonaniu Stanisławy Pawelczyk z Klubu Seniora „Niezapominajka”.
Kolejne miejsca zajęli: Zdrowotel Łeba za potrawę „Agrestowy pomuchle” oraz stół parafialny Najświętszej Marii Panny w Łebie za keks z dorsza. Wyróżnienia przypadły również dla stołu parafialnego NMP za potrawę: skórki ziemniaczane faszerowane dorszem i dla Ochotniczej Straży Pożarnej w Łebie za dorsza Floriana.
To tyle z oficjalnych komunikatów. A jaki był tegoroczny Pomuchel? Zdecydowanie było skromniej niż w latach ubiegłych. Frekwencja publiczności już nie była taka sama, jak w poprzednich edycjach, a i wystawców było o wiele mniej. Impreza natomiast nabrała nowego kształtu – nie ma już charakteru typowo kulinarnego lecz stała się kulinarno-kulturalna. Czy to dobrze, czy źle? Jedni uważają, że taki właśnie powinien być festyn odpustowy, czyli zabawa organizowana przez parafię NMP w Łebie. Inni z nostalgią wspominają natomiast lata, gdzie w hali sportowej Szkoły Podstawowej w Łebie wystawiali się gastronomi z łebskich i lokalnych restauracji, ośrodków wypoczynkowych czy kół gospodyń wiejskich. Tego zdecydowanie w tym roku zabrakło.
– Przygotowałem na dzisiejszą uroczystość dorsza w agreście, czyli Agrestowy Pomuchel – mówi Karol Kłobukowski, szef kuchni Ośrodka „Zdrowotel” w Łebie. – Jest to ryba zapieczona w piekarniku z rodzynkami i z agrestem, miodem, cebulką podsmażaną na maśle i zalane białym winem. Festiwal Pomuchla to bardzo fajna impreza, tylko coraz bardziej zaniża się jej poziom. Moim zdaniem impreza jest za słabo reklamowana, brak może znanych nazwisk, brak wybicia się na Polskę, bo nam wystawcom też by było miło, gdyby o festiwalu było głośno.
Nie oznacza to jednak, aby smakosze ryb mogli czuć się zawiedzeni. Gdy mniej było odwiedzających, ci którzy przyszli mogli swobodnie „buszować” po wystawienniczych stołach. Głodny nikt nie wyszedł, tym bardziej, że dla uczestników festiwalu gotował Jakub Kuroń. Juror oceniający potrawy innych kucharzy sam przygotował zupę rybną. Rozdaną ją 40 osobom, które kupiły los w loterii. Uczestnicy byli zadowoleni, bo jak stwierdzili – i zupa była dobra, a i w loterii nagrody były wspaniałe, bo sponsorzy dopisali.
Należy też dodać, ze wszyscy wystawcy, niezależnie czy uczestniczyli w konkursie na najlepszą potrawę, czy też tylko prezentowali swoje produkty, zadbali o wygląd stoisk. Duże wrażenie robiło stoisko OSP Łeba, które w tym roku nie tylko zgłosiło swój akces do konkursu, ale przy okazji zbierali na nowy wóz strażacki, który zamierzają kupić dzięki dotacji Urzędu Miasta w przyszłym roku.
– Na początku lutego chcemy, by Zarząd Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej ogłosił przetarg na zakup ciężkiego wozu bojowego dla naszej jednostki – informuje Sebastian Kluska, komendant OSP w Łebie. – Prawdopodobnie otrzymamy go dopiero po wakacjach. Taki samochód jest nam bardzo potrzebny, ponieważ doświadczenie pokazuje, że rośnie liczba zdarzeń i wypadków. Musimy więc posiadać nowoczesny sprzęt, który sprosta tym zadaniom. Obecnie mamy na wyposażeniu dwa wysłużone samochody gaśnicze z 1979 roku. Koszt zakupu nowego samochodu to kwota około 650.000 złotych.
Przy stoisku OSP przygotowana była skarbonka w kształcie samochodu strażackiego. Każda wpłata była mile widziana, bo pieniędzy nadal brakuje.
Na zakończenie warto dodać, że na Festiwalu pomuchla pojawiła się także Magda Gessler i wzbudziła wielkie poruszenie. Oczywiście nie była to słynna restauratorka, lecz przebrany za nią Mirosław Bem, właściciel Łebskiej Chaty, gdzie ostatnio przeprowadzana była kuchenna rewolucja. Łebski restaurator chciał wystawić się na Pomuchlu, jednak (UWGA) organizatorzy mu na to nie pozwolili. Świadczy to tylko o tym, jak zamknięta zaczyna się to robić impreza, a szkoda, bo to na pewno nie pomaga w jej promocji. Mirosław Bem, przygotowane potrawy złożył na ręce burmistrza Łeby, Andrzeja Strzechmińskiego, bo z organizatorami nie udało się mu porozumieć.
Adam Reszka