Wczoraj Magda Gessler wróciła do Łeby, by sprawdzić, czy „Kuchenne Rewolucje”, które przeprowadziła miesiąc temu w Łebskiej Chacie przyniosły efekt. W ciągu trzech dni nagrywania programu restauracja zmieniła swój wygląd. Tylko wygląd czy też zaszła większa metamorfoza? Specjalnie dla Was sprawdziliśmy to.
Kto już był w Łebskiej Chacie zauważy duże zmiany w wyglądzie tego lokalu. Wnętrze zostało wymalowane na biało, co na pierwszy „rzut oka” mogłoby się wydawać dziwne, bo lokal wykonany jest z drewna, a polerowane belki i deski mają swój własny urok. Jednak biały kolor wnętrza, liczne dodatki – świeczniki, lekkie zasłonki, duże obrusy – sprawiły, że restauracja stała się bardziej przestronna, jasna i ciepła.
Największe zmiany zaszły jednak w menu. W karcie znajdziemy, oprócz jednej potrawy, same dania rybne. Łosoś bejcowany miodem, pstrąg z chrzanem i buraczkami na ziemniaczkach w mundurkach, makrela z kolendrą i czosnkiem, filet z dorsza z pomidorami czy flądra, tak jak lubił Wallander, na boczku i z prażonymi orzeszkami pinii – brzmi pysznie? I tak też smakuje, ale najbardziej zadowoleni będą ci, którzy nie lubią dużo płacić.
– Za sugestią pani Magdy Gessler zrobiliśmy restaurację rybną – mówi Paweł Dominiczak, menager restauracji „Łebska Chata”. – Jedyną potrawą nierybną, jest fasola z wieprzowiną. To też jest potrawa, którą zasugerowała pani Magda. Karta z menu jest niezwykle krótka, zwięzła. Kilka przystawek, kilka zup, dań rybnych, które można sobie komponować, bo do tej pory było tak, że w karcie mieliśmy zestawy, natomiast teraz goście mogą dodatki sami sobie komponować.
A co sprzedaje się najlepiej?
– Praktycznie wszystko się sprzedaje – stwierdza Paweł Dominiczak. – Ludzie przychodzą, smakują i towar schodzi nam na bieżąco. Dbamy, aby ryby zawsze były świeże. Kupujemy je wprost od rybaków. Jeśli ktoś narzeka, że na danie trzeba czekać, to dobrze przyrządzonej ryby nie można przygotować w 5 minut. Dobre jedzenie, to nie fast-food.
Pozytywnie na temat lokalu wypowiadali się także klienci, którzy skosztowali łebskiego jedzenie.
– Przyjechaliśmy do Łeby na kilka dni i słyszeliśmy właśnie, że Magda Gessler robiła tutaj „Kuchenne rewolucje” – mówi para ze Środy Wielkopolskiej. – Byliśmy tu wczoraj, zjedliśmy śledzika w musztardzie, dzisiaj próbowaliśmy karpia w biszkopcie i jedzenie było pyszne. Dobrze, że pani Gessler robi taki program, jak „kuchenne rewolucji”, bo podnosi on poziom i prestiż lokali.
Jak stwierdził właściciel, efekt „Kuchennych rewolucji” już widać. Liczy jednak na to, że jeszcze większy ruch zrobi się po emisji programu, który miał ukazać się na antenie TVN 19 grudnia, jednak prawdopodobnie program zostanie wyemitowany nie na zakończenie jesiennej edycji lecz dopiero na wiosnę, prawdopodobnie w marcu.
– A miałem przygotowane na dzień emisji atrakcje, bo chcieliśmy zamontować w restauracji telebimy, zamówić DJ lub orkiestrę, zatrudnić hostessy – mówi Mirosław Bem, właściciel lokalu. – Ogólnie z wizyty pani Magdy Gessler jestem zadowolony i czekam teraz na efekty emisji programu, bo jestem ciekaw, jak to odbiorą widzowie tego programu. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że będzie warto to zobaczyć.
Magda Gessler przyjechała do Łeby w dobrym nastroju. Jeśli ktoś liczył na rzucanie talerzami w finale to się zawiedzie, ale jaka była końcowa ocena niestety nie zdradzę. Mirosław Bem podarował restauratorce obraz, namalowany przez łebiankę.
– Zaskoczyliście mnie tym prezentem, jest piękny – stwierdziła Magda Gessler. – Niech zostanie jednak tutaj na miejscu i będzie takim dobrem duchem tej restauracji. Ja go odbiorę natomiast wtedy, gdy lokal stanie na nogi i zacznie dobrze na siebie zarabiać.
Adam Reszka