W ubiegłą sobotę, 9 listopada na zlecenie ratusza rozebrano stoły handlowe między pawilonami na targowisku. Informację o planowanej rozbiórce wywieszono na rynku dwa dni wcześniej. Właściciele pawilonów natychmiast zareagowali i wystosowali pismo do Urzędu Miejskiego w Lęborku z apelem "Nie zabierajcie nam stołów". Na próżno.
Jak powiedziała mi właścicielka jednego z pawilonów handlowych na targowisku, stoły na których handlowano płodami rolnymi od zawsze przyciągały ludzi. Dzięki temu ruch w tej okolicy (pawilony miedzy ul. Węgrzynowicza i ul. Handlową), choć mizerny, ale zawsze jakiś był.
– Proszę rozejrzeć się dookoła – mówi właścicielka pawilonu handlowego. – Tutaj co drugi pawilon na sprzedaż, ludzie rezygnują, a chętnych nie ma. Co się dziwić skoro ruch tutaj słaby. Po drugiej stronie targowiska, czy przy ulicy Handlowej jest lepiej, ale tutaj mało kto zagląda. Sytuację poprawiały stoły, na których handlowali producenci rolni. Dzięki nim zawsze ktoś przyszedł po warzywa czy owoce, a przy okazji zajrzał do nas. Każda osoba, która handlowała na stołach płaciła opłatę targową. Co więc te stoły komuś w ratuszu przeszkadzały. Chcą ludzi przepędzić na ten nowy rynek, ale po co, skoro i sprzedający i kupujący przyzwyczajeni do tego miejsca?
Właściciele pawilonów, po tym jak otrzymali informację o rozebraniu stołów, wystosowali pismo do Urzędu Miejskiego w Lęborku. Złożyli je w kancelarii, otrzymali potwierdzenie, ale gdzie podziało się później te pismo, już nie wiadomo. Do burmistrza trafiło prawdopodobnie po tym, jak stoły zostały rozebrane.
– To i tak by niczego nie zmieniło – mówi Przemysław Skarbek, naczelnik wydziału Gospodarki Nieruchomościami w Urzędzie Miasta w Lęborku. – Pawilony po tej części targowiska miejskiego, tak jak pawilony po drugiej stronie ulicy Handlowej, przeznaczone są na sprzedaż. Dzierżawcy tych obiektów będą je mogli zakupić na własność. Dlatego też musieliśmy uprzątnąć ten teren. Może ktoś sobie przecież nie życzyć, żeby przed jego pawilonem były stoły. Jak kupcy chcą koniecznie mieć stoły, to po wykupieniu pawilonów i zawiązaniu wspólnoty, mogą postawić swoje własne stoły. Wtedy to oni będą pobierać opłaty od producentów rolnych.
Właściciele pawilonów na tę informację stwierdzili tak – bzdura. Stoły ożywiały ruch w tym miejscu. Właściciele pawilonów o tym wiedzieli i z miłą chęcią kupiliby pawilony, ale pod warunkiem, że ze stołami, bo dzięki temu kupujących było więcej. Nikt jednak z Urzędu Miasta się nie spytał, czy te stoły komuś przeszkadzają czy nie. Po prostu zapadła decyzja żeby je rozebrać.
– Cały czas przychodzą ludzie i się pytają, a gdzie stoły? – mówią kupcy z targowiska. – Widzą, że nie ma i odchodzą. Jeszcze trochę i nikt tu nie przyjdzie.
– Dziękujemy miastu za taką politykę, za wysłuchanie nas, za rozpatrzenie naszych pism – mówi z żalem działkowicz, który handlował na stołach.
Adam Reszka