Kierowcy skarżą się do Zarządu Dróg Wojewódzkich, że w wyniku remontu nawierzchni na ul. Kossaka zniszczyli m.in. opony, felgi czy zawieszenie. Przyczyną są odkryte i wystające z nawierzchni studzienki kanalizacyjne.
Remont nawierzchni na ul. Kossaka wykonuje firma Strabag i to ona ponosi odpowiedzialność za zabezpieczenie studzienek. Jak powiedział Włodzimierz Kubiak, zastępca dyrektora ZDW ds. Inwestycji, sposób w jaki firma Strabag podeszła do wykonania tych prac jest karygodny.
– Wczoraj przyjęliśmy skargi od 4 czy 5 kierowców, którzy uszkodzili sobie pojazdy na tej ulicy – mówi dyr. Kubiak. – Poszkodowanych kierujemy do firmy Strabag, bo to ona jest odpowiedzialna za zabezpieczenie miejsca, gdzie odbywają się prace drogowe. Krytycznie oceniamy ich prace, ale wykonawca tłumaczy się, że kierowcy sami niszczą oznakowanie przed studzienkami. Mimo to, każda studzienka powinna być oznakowana, bo stwarza ona zagrożenie dla kierowcy. Oprócz tego remontowany odcinek drogi powinien być bardzo dobrze oznakowany, a tego też brakuje.
Kierowcy na ul. Kosska poruszają się zyzgakiem omijając kolejne studzienki, a tych niestety na tej ulicy nie brakuje.
– Studzienki tak czy owak musiały być odkryte, ponieważ przed wylaniem nowej nawierzchni wszystkie muszą być podniesione – stwierdza Włodzimierz Kubiak. – Jednak należało je też odpowiednio zabezpieczyć.
Nasi czytelnicy pytają się również co z remontem chodników i krawężników przy ul. Kossaka. Czy w trakcie naprawy nawierzchni nie można też zrobić tych rzeczy?
– Niestety nie, bo przetarg został ogłoszony tylko na wykonanie nawierzchni – wyjaśnia dyrektor Włodzimierz Kubiak z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Gdańsku. – Zostały nam co prawda pieniądze, po wyłonieniu w przetargu firmy, która wykonuje remont tej ulicy, ale nie można jej teraz zlecić dodatkowych prac. Na to musiałby zostać ogłoszony kolejny przetarg, bo to już zupełnie inna sprawa.
Po napisaniu artykuły napisała do nas czytelniczka:
– Jeżeli chodzi o studzienki na ulicy Kossaka to mogę stwierdzić ze zostały za słabo oznaczone!, W poniedziałek, gdy woda deszczowa zalała dziury koło studzienek miałam przyjemność przejechać 100 m na feldze z powodu braku możliwośći zatrzymania się! Cały koszt naprawy to 300 zł. Ale zauważyłam zmianę po południu, gdy sam "kierownik" rozwalił sobie opony, to zaraz zostały oznaczone studzienki oraz dziury wokół nich pachołkami. Teraz pytanie kto mi za to zapłaci?! Z tego co wiem to na wulkanzacji, na której byłam, było 12 osób w poniedziałek z tego samego powodu a co dopiero w innych wulkanizacjach?
Anna
Adam Reszka