Statystycznie każdy z nas przynajmniej raz w życiu znajdzie się w sytuacji, w której będzie potrzebował pomocy innego człowieka. Dobrze by było, gdyby w tym momencie w pobliżu znalazł się ktoś, kto wie jak nam pomóc. Dlatego harcerze z Harcerskiego Klubu Ratowniczego w Lęborku zorganizowali wędrowniczy kursu pierwszej pomocy. 24 uczestników z Lęborka i z Chorągwi Gdańskiej ZHP ćwiczyć będzie przez 2 weekendy w Strzebielinie (gm. Łęczyce) zasady udzielania pierwszej pomocy.
Dlaczego kurs nazywa się wędrowniczy? Bo tak według harcerskiej nomenklatury, mówi się o młodzieży, która ukończyła 16 lat.
– Udało się nam, kolokwialnie mówiąc, ściągnąć 12 instruktorów z całej Polski – mówi Marek Kasprzyk, z lęborskiego Harcerskiego Klubu Ratowniczego. – Będą oni prowadzić zajęcia z harcerzami. W ten weekend zorganizowaliśmy również 8 godzinny kurs dla młodzieży od 13 do 16 roku życia. W tym tygodniu odbywały się zajęcia teoretyczne, z użyciem na przykład nowoczesnych fantomów, natomiast w przyszłym tygodniu będą to symulacje prawdziwych zdarzeń, podczas których będziemy oceniać uczestników, jak radzą sobie w praktyce.
Uczestnicy kursu uczą się m.in. jak zabezpieczyć miejsce zdarzenie (okazuje się, że już na samym początku większość niedoświadczonych ratowników popełnia najwięcej błędów) czy udzielania pomocy w przypadku zasłabnięcia, utraty przytomności, poparzenia, krwotoku i resuscytacji oddechowo-krążeniową (tzw. usta-usta).
– Ja taki kurs ukończyłem dwa lata temu i od tamtej pory miałem już kilka przypadków z życia wziętych, gdzie musiałem udzielić pomocy innej osobie – stwierdza Marek Kasprzyk. – Dlatego uważam, że takie kursu przydadzą się każdemu. Oprócz tego, jako harcerze bierzemy udział w zabezpieczaniu imprez masowych, podczas których dochodzi do wielu kontuzji, od zadrapań do poważnych urazów czy złamań.
I właśnie takie symulacje będą organizowane podczas zajęć w ten weekend. Pozorowane zdarzenia drogowe, wypadki w domu, porażenia prądem, czy pobicia. Będzie krew, otwarte rany i płacz. Ratownicy będą musieli poradzić sobie z tymi nietypowymi sytuacjami, zdiagnozować obrażenia, nawet gdy poszkodowany będzie nieprzytomny i co najważniejsze, poradzić sobie w sytuacji stresowej.
– Teraz zajęcia prowadzimy na fantomach do resuscytacji krążeniowo-oddechowej z użyciem AED defibrylatora zewnętrznego. Staramy się rozpromować te urządzenie, ponieważ jest ono coraz bardziej dostępne w takich miejscach jak duże stacje kolejowe, poczta, policja – mówi Karolina Krzyzińska, szef Inspektoratu Ratowniczego Chorągwi Gdańskiej ZHP. – Ratownicy prowadzący tutaj zajęcia nie tylko szkolą, ale dzięki temu, że jest nas tutaj taka duża grupa, będziemy również symulować różne zdarzenia i wypadki, a przy okazji oceniać będziemy uczestników kursu.
Harcerze, którzy ukończą kurs, będą mogli nosić na swoim mundurze brązową odznakę ratownika.
Adam Reszka