18/05/2024
Aktualności

Sukces zbiórki na chorą na glejaka mieszkankę powiatu  

Sukces zbiórki na chorą na glejaka mieszkankę powiatu  

W minionym roku, dokładnie w okresie przedświątecznym, organizowana była zbiórka na operację dla chorej na glejaka mózgu 17-letniej Zuzanny Rezmer z Maszewa Lęborskiego w gminie Cewice. Pieniądze udało się zebrać w niecały tydzień, a dzisiaj, czyli dokładnie rok po uzbieraniu pieniędzy, Zuzia jest zdrowa i pełna życia. Przeprowadziliśmy rozmowę z Zuzią oraz jej mamą Marleną.

reklama

– Wspaniale jest widzieć Zuzię całą i zdrową. Czy proces leczenia był dla Was trudny lub stresujący?

To był trudny i stresujący czas. Najwięcej strachu doświadczyliśmy z mężem w trakcie trwania operacji – odpowiedziała mama Zuzi Marlena. – Operacja miała miejsce w marcu i w zasadzie już dwa tygodnie później zauważyliśmy jak naszej córce powoli zaczynają wracać siły. Okres choroby był ciężki, ponieważ Zuzia była cały czas bardzo zmęczona i osłabiona. Ciągle bolała ją głowa, do szkoły chodziła tylko na dwie godziny lekcyjne, bo nie miała siły na więcej. W zasadzie rzadko opuszczała w tym czasie dom. Dlatego cudownie jest widzieć, że wróciła do zdrowia i znów może cieszyć się życiem.

W jaki sposób udało wam się odkryć, że to niebezpieczny glejak, a nie na przykład zwykła migrena?

W maju zaczęłam mieć silne bóle głowy – mówi Zuzia Rezmer. – Głowa przestawała mnie boleć tylko podczas jazdy konnej, która jest moją pasją. Rodzice zapisali mnie wtedy na rezonans magnetyczny głowy. Przed badaniem lekarz powiedział, że na wynik będziemy czekać od dwóch do trzech tygodni, ale po jego wykonaniu mama dowiedziała się, że wyniki będą za trzy dni. To oznaczało, że jest to coś poważnego. Dowiedzieliśmy się, że jest to glejak pierwszego stopnia, czyli najmniej złośliwa odmiana tego nowotworu, ale zlokalizowany bardzo głęboko w mózgu.

– Jaka była wasza pierwsza reakcja w tym momencie?

Szok i niedowierzanie przede wszystkim – odpowiedziała mama Zuzi. – Polało się wtedy sporo łez, ale zaczęliśmy też działać. Udaliśmy się na konsultacje do profesorów z wielu ośrodków w Polsce – byliśmy w Warszawie, w Katowicach i w Gdańsku. Po konsultacjach lekarze zalecili nam obserwację, ponieważ jeśli nowotwór  przestałby rosnąć, to nie byłaby potrzebna operacja. Także zgodnie z zaleceniami, od lipca do października bacznie obserwowaliśmy córkę. Ale niestety Zuzia zaczęła się czuć coraz gorzej. Bóle głowy były coraz większe, miała o wiele mniej siły. Wiedzieliśmy, że musimy działać. Wraz z mężem zaczęliśmy szukać neurochirurgów, którzy podjęliby się usunięcia guza. Ryzyko komplikacji po operacji było ogromne. Profesor w Katowicach powiedział nam, że guz znajduje się bardzo blisko ośrodka odpowiedzialnego za pamięć i logiczne myślenie. Uszkodzenie tej części mózgu podczas operacji mogło oznaczać częściową lub nawet całkowitą utratę pamięci, utratę zdolności uczenia się, kłopoty z zapamiętywaniem oraz zaniki pamięci krótko- i długotrwałej. Istniało także ryzyko, że Zuzia będzie miał porażenie całej prawej strony ciała, jak po udarze. Takie powikłania są bardzo częste u dzieci po operacjach neurochirurgicznych. Dlatego postanowiliśmy znaleźć jak najlepszych specjalistów w tej dziedzinie. Udało się ich znaleźć w Niemczech, ale koszt operacji był niezwykle wysoki. Dlatego w okresie przedświątecznym zorganizowaliśmy zbiórkę na operację oraz ewentualną rehabilitację dla córki.

– Jak szybko udało się zebrać potrzebną kwotę?

W sześć dni udało nam się zebrać całą kwotę, która była nam potrzebna. Mieliśmy w planach koncerty charytatywne, kiermasze i inne akcje, ale już po niecałym tygodniu zbiórka zakończyła się sukcesem – udało nam się zebrać 260 439zł, czyli 116 proc. kwoty. Spotkaliśmy się z ogromną życzliwością bliskich, znajomych, a nawet ze strony zupełnie nieznajomych nam ludzi. Otrzymaliśmy ogromne wsparcie finansowe, ale także psychiczne. Można powiedzieć, że zdarzył się świąteczny cud. W marcu okazało się, że  koszt operacji będzie mniejszy, niż zakładano. Ostatecznie kosztowała 200 tys. zł. Dzięki temu reszta zebranej kwoty jest odłożona na koncie fundacji, a te pieniądze są wykorzystywane na wizyty u lekarzy oraz na badania kontrolne po operacji. Do naszej kieszeni nie trafiła ani jedna złotówka, a Zuzia ma teraz zabezpieczenie na przyszłość, ponieważ w razie komplikacji, będzie mogła skorzystać z tych środków.

– Z opowiadań wnioskuję, że operacja przeszła gładko. Nie było żadnych większych komplikacji?

Na początku nie. Bezpośrednio po operacji profesor powiedział nam, że operacje przebiegła pomyślnie, jednak po paru godzinach stan Zuzi znacznie się pogorszył. Na szczęście Zuzia niewiele pamięta z tego okresu. Z tego powodu byliśmy wraz z mężem bardzo zestresowani. Jednak kiedy po trzech dniach nasza córka wybudziła się i powiedziała pierwsze słowa po operacji, wiedzieliśmy, że wszystko będzie dobrze. Ciekawostką jest, że pierwsze słowa Zuzi po wybudzeniu były w języku angielskim, co bardzo nas wtedy rozbawiło..

– Wspaniała historia. A teraz mam pytanie do Zuzi: stresowałaś się operacją?

Szczerze to nie. Nawet byłam trochę zła, bo chcieli mi przełożyć operację z marca na sierpień. Chciałam żeby operacja odbyła się jak najszybciej. W połowie sierpnia miałam z mamą jechać na koncert Imagine Dragons i do tego czasu chciałam być po operacji. Lekarzy udało się przekonać, żeby wszystko odbyło się w marcu. Wtedy już byłam spokojniejsza. Wierzyłam w to, że wszystko skończy się dobrze.

– A czego ci podczas choroby najbardziej brakowało?

Najbardziej brakowało mi kontaktu z moimi znajomymi i jazdy konnej. Konie to moja pasja. Jeżdżę już od 10 lat i nie wyobrażam sobie nie móc wsiąść ponownie na konia z powodu złego stanu zdrowia. Bardzo nie chciałam być niepełnosprawna, a takie było ryzyko. 

– Podsumowując – co powiedziałybyście osobom, które są w podobnej sytuacji, jak wy w zeszłym roku? Co powiedziałybyście rodzicom oraz dzieciom znajdującym się w takiej sytuacji?

Do rodziców kieruję takie słowa: wokół jest wiele życzliwych, przyjaznych i pomocnych ludzi. W takich trudnych sytuacjach, szukajcie pomocy wszędzie – w kraju i za granicą. My również jesteśmy otwarci na pytania i udzielanie wskazówek. Możemy podzielić się doświadczeniem, które zdobyliśmy przez ten rok. 

– Przede wszystkim starajcie się myśleć pozytywnie, róbcie rzeczy sprawiające Wam przyjemność i spotykajcie się z bliskimi osobami – podsumowuje Zuzia.

Fot. Zuzanna Rezmer

reklama