24/04/2024
Aktualności

Jak „porządkowano” żydowskie cmentarze Lęborka… [zdjęcia]

Jak „porządkowano” żydowskie cmentarze Lęborka… [zdjęcia]

Gmina żydowska w Lęborku posiadała dwa cmentarze. Najstarszy z nich powstał w połowie XVIII w., na wzgórzu przy obecnej ul. Gdańskiej. Po założeniu w 1888 r. nowego cmentarza, pochówki odbywały się już tam sporadycznie. Obiekt uległ dewastacji w latach II wojny światowej oraz w okresie późniejszym. Obecnie w tym miejscu znajduje się „Park Chrobrego” z Wieżą Ciśnień. W obrębie cmentarza można odnaleźć fragmenty zniszczonych grobów. Prawdopodobnie część z nich wykorzystano do budowy schodów prowadzących do wieży ciśnień.

reklama

Drugi cmentarz żydowski w Lęborku założono w 1888 roku u zbiegu Hindenburgstraße i Sophieweg (obecnych ulic Bolesława Krzywoustego i Abrahama). Cmentarz zajmował działkę o powierzchni około 0,5 ha, było otoczony niewysokim murem, a przy bramie wejściowej znajdował się dom przedpogrzebowy i mieszkanie dla stróża. Obiekt uległ dewastacji w 1938 roku podczas Nocy Kryształowej, kiedy to spalono m.in. budynki synagogi lęborskiej i domu przedpogrzebowego. Do tego momentu na cmentarzu tym pochowanych było ponad 280 osób… Wiadomo też, że jeszcze po 1945 r. na terenie cmentarza znajdowała się pewna liczba macew…

W latach sześćdziesiątych XX w. pozostałości nagrobków na polecenie miejscowych władz zostały usunięte. Jedną z osób uczestniczących w tych pracach był Maurycy Frąckowiak – późniejszy wieloletni działacz NSZZ Solidarność oraz aktywny członek Lęborskiego Bractwa Historycznego. W swym artykule „Żydzi Lęborka”, jaki ukazał się w 2007 roku w Pomorskim Kwartalniku Turystyczno-Krajoznawczym „Jantarowe Szlaki” (nr 2/284) opisywał dewastację „drugiego” cmentarza żydowskiego, jak poniżej… 

Latem 1965 r. pracowałem w Rejonie Energetycznym w Lęborku jako monter licznikowy. Pewnego dnia polecono mi przebrać się w drelich roboczy. Wraz z grupą rówieśników pracujących w Rejonie zostałem skierowany do prac rozbiórkowych na poniemiecki cmentarz, usytuowany pomiędzy ulicami I Armii Wojska Polskiego i 1 Maja, gdzie pracowaliśmy cały tydzień. Pamiętam, że obok nas pracowały również ekipy z innych zakładów miasta. Powiedziano nam, że wykonujemy „pracę społeczną”, a na oczyszczonym i splantowanym terenie powstanie niebawem park rekreacyjny.

We wrześniu lub październiku tego samego roku zostałem wysłany wraz z kolegami do wykonania podobnego zadania na cmentarzu żydowskim (kirkucie), znajdującym się przy ulicy Bolesława Krzywoustego (dawniej Bütower Chaussee). Kazano nam zabrać szpadle, łomy i liny, a na miejscu czekał już na nas urzędnik z Rejonowego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i ciągnik z dwiema przyczepami. Urzędnik ten oznajmił, że naszym zadaniem jest wydobycie zarośniętych trawą i ledwie widocznych płyt nagrobnych oraz kamiennych obramowań grobów – macew. Zapytany o cel naszej pracy, wyjaśnił, że… „to, co dało się bez problemów wcześniej rozebrać przez ich ekipy, zostało załadowane i wywiezione, a to, co pozostało, czeka na nas”. Bodaj przez dwa dni wyrywaliśmy z ziemi i ładowaliśmy na przyczepy kamienne nagrobki. Pamiętam, że wśród wydobytych przez nas elementów znajdowało się sześć albo siedem lekko uszkodzonych macew.

Część nagrobków została wykorzystana do wykonania schodów i krawężników opodal stadionu przy ul. Sportowej. Prawdopodobnie jeszcze na początku lat pięćdziesiątych niektóre macewy użyto do prac przy budowie Szkoły Podstawowej nr 4 przy Al. Wolności. W latach 90-tych XX w. teren byłego cmentarza żydowskiego sprzedano koncernowi „Statoil”. Transakcja wywołała skandal, w efekcie którego Gmina Wyznaniowa Żydowska w Gdańsku została rozwiązana, a w jej miejsce utworzono filię Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. W sierpniu 1998 roku robotnicy kopiący rów pod ciepłociąg dla budowanej tu stacji paliw, odkryli ludzkie kości i fragmenty macew. Powiadomiono o tym policję, konserwatora zabytków oraz władze Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich. Sprawa ciągnęła się kilka lat, w spór o dalsze losy nekropolii zaangażował się także Komitet Ochrony Żydowskich Cmentarzy w Europie, grożąc nawet bojkotem wszystkich stacji „Statoil” w Europie. Ostatecznie stacja paliw pozostała na swym miejscu, a cmentarz upamiętniono ustawieniem głazu z napisem…

Żyli na tej ziemi, odeszli do wieczności, pamięć pozostała.. Żydom Lęborka w miejscu ich spoczynku. Społeczeństwo Lęborka, Gmina Żydowska„.

Podczas lat pracy Maurycy Frąckowiak wracał do wspomnień z czasów dzieciństwa, związanych z tym cmentarzem… Jako dziecko kilka razy przebywałem z ojcem na tym i innych cmentarzach lęborskich. Ojciec opowiadał, kim byli zmarli przed laty mieszkańcy Lęborka i uczył szacunku dla miejsc ich wiecznego spoczynku. Pewnie dlatego, uczestnicząc w likwidacji cmentarza niemieckiego i ostatnich śladów istnienia cmentarza żydowskiego, miałem poczucie dyskomfortu. W późniejszych latach parokrotnie usiłowałem dociec, co się stało z wywiezionymi resztkami żydowskich nagrobków i dopiero wiosną 2008 roku, dzięki spostrzegawczości syna, znalazłem ślad, który być może pozwoli odnaleźć ich zachowane fragmenty.

W dniu 20 marca 2008 roku Roman Klassa, nauczyciel geografii jednej z lęborskich szkół, powiadomił mojego znajomego Wiesława Budkowskiego, geografa, historyka z zamiłowania, przewodnika PTTK i współautora publikacji przewodnikowych po ziemi lęborskiej, że podczas rozbiórki drewnianej szopy wydobył spod klepiska kamień nagrobny z napisami w języku niemieckim. Wiesiek Budkowski zadzwonił do mnie i szybko ustaliliśmy, że następnego dnia przybędziemy na miejsce i obejrzymy znalezisko. „Uzbrojeni” w kamerę i cyfrowy aparat fotograficzny, udaliśmy się wówczas na posesję znalazcy. Nie doznaliśmy zawodu, albowiem Roman Klassa wykopał płytę nagrobną wykonaną z czarnego granitu skandynawskiego. Na niej był wyryty gotycką czcionką napis w języku niemieckim następującej treści:

Tu spoczywa nasz kochany brat, szwagier i wujek Louis Cassel, urodzony dnia 4 października 1868 roku, zmarły dnia 3 kwietnia 1918 roku”.

Na pierwszy rzut oka zarówno język, w jakim wykonano napis oraz brzmienie imienia i nazwiska wskazywały na niemieckie pochodzenie zmarłego. Jednak po wstępnych oględzinach, nabraliśmy przekonania, że jest to żydowska macewa, gdyż nad gotyckim tekstem wykuto dwie litery całkowicie odmienne od pozostałych. Pierwsza z nich przypominała kształtem łacińską literę „J”, druga zaś jest podobna do odwróconej litery „E”. Doszliśmy do wniosku, że litery te pochodzą z alfabetu hebrajskiego, a zatem odkopana przez Romana Klassę płyta, prawdopodobnie pochodzi z miejscowego kirkutu i jest być może jedyną zachowaną po nim pozostałością. Uznaliśmy, ze to cenne znalezisko należy szybko zabezpieczyć. Następnego dnia poprosiłem o pomoc moich podwładnych. Z dużym wysiłkiem załadowaliśmy macewę na służbowy samochód i przetransportowaliśmy do miejsca wskazanego przez W. Budkowskiego.

Po kilku dniach udałem się z wizytą do Zachariasza Frącka, znawcy historii miasta, aby upewnić się, czy odnaleziona macewa rzeczywiście pochodzi z Lęborka. Zostałem życzliwie przyjęty i dowiedziałem się, że na przełomie XIX i XX w. mieszkało w Lęborku wiele osób pochodzenia żydowskiego o nazwisku Cassel. Nosili oni następujące imiona: Salomon, Siegmund, Rachel, Max, Julius, Isidor i Louis. Najciekawszą informacją, jaką uzyskałem od niego, była ta, że osoba o takich samych personaliach, jak te, które widnieją na odnalezionej macewie, mieszkała w latach 1878-1907 pod numerem 4 przy ulicy Staromiejskiej w Lęborku (niegdyś Stoper Strasse)

Po napisaniu powyższego tekstu usiłowałem później ustalić, co naprawdę oznaczają dwie tajemnicze litery hebrajskie na znalezionej macewie Louisa Cassela. Z pomocą przyszedł przypadek. Miałem do załatwienia pewną sprawę w Łodzi, gdzie potem udałem się też na cmentarz żydowski, największy w Europie, i tam uzyskałem pomoc od sympatycznej kobiety, znającej alfabet hebrajski. Wyjaśniła mi, że litera podobna do dużej odwróconej łacińskiej litery „E” oznacza w języku hebrajskim wyraz „Pe”, lecz może oznaczać również liczbę 80. Inna litera, podobna do łacińskiej dużej litery „J”, oznacza w tym języku wyraz „Nun” lub liczbę 50. W naszym przypadku oba zwroty „Pe Nun” – wykute na macewie Luisa Cassela – oznaczają „Błogosławionej Pamięci”.

Na koniec warto jeszcze dodać, że II wojnę światową (1939-1945) przeżył tylko jeden lęborski Żyd – Moritz Ausuebel, syn Ignacego i Ernestyny z domu Semel, urodzony 15 czerwca 1912 roku. Przeżył dzięki temu, że jego rodzina u schyłku 1938 roku wyjechała z Lęborka do Gdańska, a następnie do Holandii, gdzie pozostała aż do zakończenia wojny…

O kolejnych odkryciach lęborskich macew poinformujemy w następnym materiale… o lęborskich Żydach.

Przygotowano na podstawie artykułu „Żydzi Lęborka” („Jantarowe Szlaki”, nr 2/284), sztetl.ogr.pl i cmentarze-zydowskie.pl

reklama
reklama