Dwóch 11-latków wróciło po szkole do domu. Kiedy weszli do mieszkania, jeden z nich zastał ojca leżącego na podłodze, w domu było czuć mocno gaz. Nie włączali żadnych urządzeń, natychmiast otworzyli okno, wyszli z mieszkania i wezwali pogotowie.
Taka sytuacja zdarzyła się naprawdę w miniony czwartek (18 kwietnia) w Lęborku w bloku przy ul. Czołgistów. Dwoje uczniów klasy piątej ze Szkoły Podstawowej nr 8 w Lęborku wracało do domu. Kiedy weszli do mieszkania zastali ojca jednego z chłopców leżącego na podłodze, zasłabł prawdopodobnie od wdychania gazu, który ulatniał się z kuchenki. Jak ustalili później strażacy, ok. 36-letni mężczyzna wrócił do domu, wstawił czajnik na gaz i poszedł spać. Woda wygotowała się i zalała palnik kuchenki gazowej. Chłopcy pootwierali okna, kolega chłopca, którego ojciec zasłabł powiadomił pogotowie i obaj wyszli z mieszkania.
– Kiedy lekarze przyjechali na miejsce zdarzenia stężenie gazu było nadal bardzo wysokie, więc wezwano nas na pomoc – informuje st. kpt. Bogdan Madej, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lęborku. – Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, to mieszkanie było już dostatecznie przewietrzone i mogliśmy wejść razem z lekarzami. Mężczyznę pogotowie zabrało do szpitala.
Jak podkreśla rzecznik prasowy KP PSP w Lęborku, na pochwałę zasługuje zachowanie chłopców. Dzieci postąpiły w sytuacji zagrożenia wzorcowo, ratując nie tylko nieprzytomnego mężczyznę, ale może i cały budynek. Zachowali również wszystkie środki ostrożności. Wyłączyli kuchenkę, otworzyli okna wentylując pomieszczenie, nie włączali światła, opuścili pomieszczenie, wezwali pomoc.
red