Lęborscy radni Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny złożyli wniosek o obniżenie diet. Obniżki miałyby wynieść ok. 5 procent. Wniosek został odrzucony większością głosów radnych z Platformy Obywatelskiej i Ziemi Lęborskiej.
Radni z PiS już podczas ubiegłej sesji starali się, by ich wniosek trafił pod obrady. Przewodniczący Rady Miasta jednak wniosku nie przyjął z przyczyn formalnych. Na ostatniej sesji do tematu obniżek diet powrócono, bo jak stwierdzili radni PiS, jest on konsekwencją podniesienia pensji dla burmistrza miasta.
Radna Bożena Pobłocka zaproponowała jednak, by zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na wyżywienie dzieci w szkołach podstawowych nr 3 i 4, na co wnioskodawcy tej uchwały przystali.
– Ja się tylko zastanawiam, dlaczego proponujecie tak małą obniżkę diet – stwierdził radny Maciej Szreder. – We wniosku piszecie, ze to z powodu podwyżki dla burmistrza i żeby radni się na nią „zrzucili” skoro już ją zatwierdzili. Natomiast tak naprawdę to państwo wiecie, że te diety to jest dodatek do pensji. Myślę, że gdyby ich nie było, to by połowy rady też tu nie było. To mocne słowa, ale takie są fakty, bo jak się posłucha radnych w przerwach podczas komisji, to wychodzi na to, że wy tylko dla diety tu jesteście.
Radny Szreder stwierdził, że skoro już składane są wnioski o obniżenie diet, to powinny one wynosić nie 5 lecz 50 procent.
– Obniżka o 5 procent dla radnego, jeśli jego dieta wynosi 1.200 złotych to około 60 złotych mniej – dodaje Szreder. – Licząc od pana przewodniczącego będzie to obniżka około 100 złotych. To żadna obniżka. Jestem zażenowany postępowaniem niektórych radnych, bo niektórzy biorą tu całkiem niezłe pieniądze. Bez pieniędzy nie da się żyć, ale dlaczego mamy żyć z pieniędzy podatników? To typowe żerowanie. Pieniądze psują całą atmosferę pracy.
Trudno się dziwić słowom radnego Szredera, biorąc pod uwagę, że niektórzy radni od początku kadencji nie wypowiedzieli słowa na sesji. Do mniej aktywnych lub nawet nieaktywnych należy m.in. Marek Richert. Trudno stwierdzić czy wykazuje się on podczas prac w komisjach Rady Miasta, ale branie diety za samo bycie radnym, to trochę za mało. Z resztą aktywność, zwłaszcza koalicyjnych radnych, ogranicza się do podnoszenia rąk na sesjach.
– W grudniu pod osłoną nocy przyjęliśmy uchwałę w sprawie podwyżki wynagrodzenia dla burmistrza. Później ta uchwała musiała być poprawiana – mówi Jarosław Walaszkowski z PiS. – Ja się nie wypowiadam, czy burmistrzowi podwyżka się należy czy nie. Każdy powinien dobrze zarabiać, ale skoro już zdecydowaliśmy, to dajmy ze swoich pieniędzy.
Oczywiście radni, którzy głosowali za podniesieniem wynagrodzenia dla burmistrza, nie zdecydowali się na obniżenie własnych diet i projekt uchwały nie został przyjęty.
Adam Reszka