Wczoraj przy skrzyżowaniu dróg Glinianej i Chojnickiej, po godz. 20.00 przy bramie jednej z tamtejszych posesji, znaleziono wyczerpanego i wychłodzonego psa, prawdopodobnie rasy bernardyn. Pies leżał w śniegu nieruchomo. Poruszył się dopiero, jak podeszła do niego kobieta, która chciała sprawdzić czy pies jeszcze żyje. Dało się zauważyć, że zwierzak kulał na tylną łapę i za daleko by nie zaszedł.
– Gdyby się go zostawiło, z pewnością by zamarzł, bo był mróż – opowiada mieszkanka ul. Glinianej, która zauważyła rannego psa. – Zadzwoniłam pod 112, a telefon odebrał dyżurny policjant. Jak się dowiedziałam, ani policja, ani straż miejska, nie są właściwe, by zabrać ranne zwierzę do schroniska czy do jakiegoś dyżurnego weterynarza. Poprosiłam, aby powiadomić kogoś ze schroniska o tym fakcie. Dopiero po godzinie, przyjechały panie ze schroniska w Małoszycach. Przecież to nie jest daleko. Gdybym nie okryła psa kocem, który akurat miałam w samochodzie, to przez ten czas mógłby on paść z wyziębienia.
Pies jest bardzo przyjazny i spokojny. Z pewnością miał właściela gdyż jego sierść jest wyjątkowo zadbana i czysta.
Bardzo prosimy każdego, kto rozpoznaje tego psa o kontakt z naszą redakcją reporter@lebork24.info lub ze schroniskiem w Małoszycach, w którym aktualnie znajduje się bernardyn.