W Stowarzyszeniu „Na 102” powstał w ciągu roku interesujący nietypowy leksykon pt. „Zwykli Niezwykli Mieszkańcy Lęborka”. Interesujący, bo zawiera 121 portretów interesujących z różnych względów mieszkańców Lęborka i powiatu lęborskiego. Lęborczanie zajmują ok. połowę książki, łebianie – ćwierć. Nietypowy, gdyż zamieszczone portrety są rozmaitej wielkości i w różnej formie gatunkowej. Niektóre są krótkimi lub dłuższymi biogramami, inne wspomnieniami, jeszcze dziennikarskimi prezentacjami. Porządek alfabetyczny pozwala szybko odszukać w spisie daną osobę. I tu od razu mieszkaniec ziemi lęborskiej, interesujący się swoją małą ojczyzną, szybko się zorientuje, iż nie znajdzie tu wszystkich nazwisk, jakie według niego powinny się w takim leksykonie znaleźć.
Powodów jest kilka: patrząc historycznie – późno się zabrano za takie wielkie dzieło, ale ważne, że się zabrano, bo czas upływa i ludzie odchodzą do wieczności. Ci, co mogliby o tym lub tamtym ważnym człowieku coś opowiedzieć, też już są przeszłością albo już niewiele pamiętają, bo fakty i daty zacierają się w pamięci, jeśli od razu się ich nie utrwali. Także czasu autorom biografii dano niewiele, bo pewnie powstałoby więcej prezentacji, gdyby termin przesunięto o kilka miesięcy. Innym powodem może być niechęć do pisania takich portretów, bo to wymaga nieco pracy i w miarę sprawnego języka. Na szczęście Stowarzyszenie jest otwarte na każdą sugestię i podpowiedź, jak zapewnia Ewa Kłosowska, jego prezes. Chętnie zbierze nowe propozycje do poszerzonego drugiego wydania bądź stworzenia drugiego tomu i ew. kolejnych.
Rzecz jeszcze w możliwościach finansowych. Wydanie tej książki już na pierwszy rzut oka oceniamy, jako nietanią pozycję: twarda okładka ciekawie zaprojektowana, papier kredowy, portreciki foto, czytelna litera petitowa, Imiona i nazwiska w kolorze blou. Miło ją wziąć do ręki.
Zwrócił na to uwagę Andrzej Radajewski, że będzie to trwała książka, kompendium wiedzy dla wielu pokoleń.
– Ta publikacja swoją zawartością i szatą graficzną zachęca do tego, aby nie czytać wyłącznie we wszechobecnym internecie – powiedział.
Promocja książki miała miejsce w miniony piątek w klubie Miejskiej Biblioteki Publicznej. Pani prezes opowiedziała o zadaniach, jakie Stowarzyszenie sobie stawia od samego początku, by robić coś innego, nietuzinkowego, i że jedną z propozycji działania było stworzenie książki, zawierającej życiorysy lęborczan, którzy utrwalili się w pamięci mieszkańców.
Grant w konkursie Banku Zachodniego WBK „ Tu mieszkam tu zmieniam”, jaki Stowarzyszenie zdobyło, miał być przeznaczony na niewielkie wydawnictwo o ludziach, którzy są niesamowici, bo robili bądź robią dużo dobrego, czasem niewiarygodnego. Z kilkunastu biografii zbiór materiałów szybko się rozrósł do kilkudziesięciu i przekroczył setkę. Sporo biografii dostarczyli Lucyna i Wojciech Siedlikowie, autorzy publikacji o życiu muzycznym Lęborka, również sporo Beata Czaja, dyrektor Biblioteki Miejskiej w Łebie. Wzruszenia dostarczyła członkom Stowarzyszenia 15-letnia Ania Zielińska, przynosząc napisane przez siebie wspomnienie o dziadkach. Grant okazał się za mały, ale lęborskie firmy oraz Urzędy Miast Lęborka i Łeby wsparły projekt, by rzecz zrealizować.
– Mamy nadzieję, że ten leksykon będzie budował lokalną tożsamość, więzi, szacunek dla naszej historii, życzliwość dla ludzi – powiedziała między innymi prezes Kłosowska.
Głos zabrał też dr Bogdan Libich, historyk.
– Cieszę się, że ta książka powstała – powiedział. – Dla mnie jest to przyczynek do uzupełnienia akt […] Akta to suche fakty, a za nimi kryją się żywi ludzie.
I właśnie ta książka tych żywych ludzi ukazuje. Dla historyków, zdaniem pana Bogdana, „jest to solidne źródło do wykorzystania”.
Beata Czaja podziękowała Stowarzyszeniu za zaproszenie Biblioteki Miejskiej w Łebie do współtworzenia leksykonu. Opowiedziała, w jaki sposób rozpoczęła się ta współpraca.
– Biblioteka Miejska w Łebie już od wielu lat zbiera historie łebian, a od 2015 roku prezentuje je na Mapie Łebian, dostępnej w Internecie na www.mapalebian.pl, więc dla nas zadanie nie było trudne – powiedziała pani Beata.
Trudne zrobiło się w chwili, gdy pani Ewa określiła, że każda gmina ma miejsce na 12 życiorysów.
– Zapytałam wtedy panią Ewę, czyją historię chciałaby zamieścić w leksykonie: pani Danuty Hryniewicz, doktor weterynarii, nazywanej przez łebian „Psiarą”, pana Zbyszka, piszącego ikony, pani Danusi, poetki i pasjonatki historii Łeby czy też może pana Tomasza Stachowiaka, pierwszego polskiego piekarza w Łebie? Pani Ewa odpowiedziała mi na to: „Chcę wszystkich”. Wówczas z uśmiechem odpowiedziałam: „W takim razie musiałabym pani przekazać 3650 historii, ponieważ tylu mieszkańców liczy Łeba.
W trakcie realizacji projektu pani Beata otrzymała od Stowarzyszenia „zielone światło”, dzięki któremu mogła przekazać nie 12 a 26 historii zwyczajnych – niezwyczajnych mieszkańców Łeby. Powiedziała, że dla niej współpraca ze Stowarzyszeniem była ogromną przyjemnością i jeżeli w przyszłym roku będzie powstawała część druga leksykonu, to bardzo chętnie pomoże.
Na spotkaniu można było nabyć leksykon, ofiarowując datek na cele statutowe stowarzyszenia. Osoby, które współpracowały przy tym wydawnictwie oraz sponsorzy otrzymali egzemplarze w prezencie.
Zainteresowanych książką odsyłam do siedziby stowarzyszenia, która mieści się w LO nr 1 przy ul. Dygasińskiego (wtorki w godz. 10-12).
Tekst i fot. Iw. Ptasińska