Trwała spychologia, a ciało mężczyzny kilka godzin leżało na podwórku w Potęgowie. Ani ratownicy medyczni, ani lekarz podstawowej opieki zdrowotnej nie byli w stanie wystawić aktu zgonu mężczyzny, który zmarł nagle. Okazuje się, że powiat słupski nie ma lekarza koronera, który może taki dokument wystawić. Ciało mężczyzny znalazła jego siostra.
– Brat u mnie pomieszkiwał – mówi pani Irena z Potęgowa – W poniedziałek wieczorem powiedział, że idzie rozprostować kości. Długo nie wracał, martwiłam się, więc do niego zadzwoniłam. Powiedział, że zostaje na noc u kolegi, już łóżko ma pościelone. Rano na podwórku znajomego znalazłam ciało brata. Nie wiem, co się stało, może w nocy wyszedł się przewietrzyć i się przewrócił? – zastanawia się kobieta
– Wezwaliśmy pogotowie i policję – opowiada pan Piotr, syn zmarłego – Przyjechali sami ratownicy, a w karetce nie było lekarza. Powiedzieli, że ojciec nie żyje, ale nie mogą wypisać aktu zgonu i że trzeba wezwać lekarza koronera. Policjanci gdzieś wydzwaniali. Ciało taty przykryliśmy kocem, przecież tak nie powinien był leżeć…
Siostra zmarłego robiła, co w jej mocy, aby sprowadzić na miejsce lekarza, który mógłby oficjalnie stwierdzić zgon.
– Zadzwoniłam do naszego lekarza rodzinnego, ale ten stwierdził, że mój brat nie był jego pacjentem i nie może wypisać aktu – mówi zdenerwowana kobieta – Godziny mijały, a mój nieżyjący brat jak leżał na tej ziemi, tak leżał. Do teraz nie mogę tego pojąć, to brak poszanowania godności osoby zmarłej, jak i nas, rodziny.
Marcin Prusak z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku zapewnia, że ratownicy, którzy byli na miejscu, nie mogli wypisać aktu zgonu.
– Zespół ambulansu nie ma uprawnień do stwierdzenia zgonu – wyjaśnia. – Do godziny 18 w dni powszednie zgon stwierdza lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, do którego zapisany był pacjent. Na terenie Słupska po godzinie 18 i w weekendy zgon stwierdza natomiast lekarz koroner. Na terenie powiatu słupskiego – lekarz nocnej opieki chorych.
Szkopuł w tym, że ciało pana Zygmunta zostało ujawnione o godz. 7. Według przepisów w takim przypadku akt zgonu powinien wypisać powołany przez powiat lekarz koroner.
Redakcja gp24.pl skontaktowała się ze Starostwem Powiatowym w Słupsku. Urzędniczka, która odebrała telefon, stwierdziła, że starosta jest zajęty, ale wie o leżących na podwórku zwłokach, i że urząd stara się rozwiązać problem. Trwało to… kolejne godziny.
Po jakimś czasie udało nam się porozmawiać z Pawłem Lisowskim, starostą słupskim.
– Dlaczego na miejscu nie ma jeszcze koronera i dlaczego ta procedura tak długo trwa? – zapytaliśmy.
Początkowo starosta próbował tłumaczyć, że czynności policji się przeciągnęły, a zapytany o umowę z koronerem, przyznał, że powiat słupski takiej nie posiada.
– Nie ma chętnych osób, które podjęłyby się tej pracy – wyjaśnił Paweł Lisowski. – W najbliższym czasie przygotujemy zapytanie ofertowe. Poprzednia umowa wygasła wiosną ubiegłego roku wraz ze śmiercią koronera. Ale zgodnie z rozporządzeniem w tym przypadku, gdy nie ma osoby z uprawnieniami, zgon powinien stwierdzić lekarz Podstawowej Opieki Zdrowotnej.
Może, ale – jak wyżej napisaliśmy – pod warunkiem, że zmarły był jego pacjentem. W końcu w Potęgowie pojawił się koroner, który ma umowę ze Słupskiem.
– Przyjechał około godz. 15 – mówi pan Piotr. – Wypisał akt zgonu. Mogliśmy wreszcie zająć się pochówkiem ojca.
Monika Kierat z oddziału NFZ w Gdańsku tłumaczy: Wystawienie karty zgonu jest obowiązkiem lekarza, który ostatni w okresie 30 dni przed dniem zgonu udzielał choremu świadczeń leczniczych, bądź lekarz taki zamieszkuje w odległości większej niż cztery kilometry od miejsca, w którym znajdują się zwłoki. Jeśli z powodu choroby lub z innych uzasadnionych przyczyn nie może on dokonać oględzin zwłok w ciągu 12 godzin od chwili wezwania, kartę zgonu wystawia: lekarz, który stwierdził zgon, będąc wezwany do nieszczęśliwego wypadku lub nagłego zachorowania, a także lekarz lub starszy felczer albo felczer zatrudniony w przychodni bądź ośrodku zdrowia i sprawujący opiekę zdrowotną nad rejonem, w którym znajdują się zwłoki.
Z lekarzem POZ w Potęgowie, mimo usilnych prób, nie udało się redakcji skontaktować. Poprosiliśmy, aby oddzwonił… Doktor nie oddzwania – odpowiedziała nam pielęgniarka.
Gorzkich słów nie szczędzi Dawid Litwin, wójt gminy Potęgowo.
– Szlag mnie trafił! – nie kryje oburzenia. – Takiej spychologii to ja jeszcze nie widziałem. Kilka godzin próbowałem pomóc rodzinie, ciało leżało blisko zabudowań. Nawet nie chcę myśleć, co czuli, patrząc tyle czasu na zwłoki najbliższej osoby. W poszukiwaniu koronera dzwoniłem do starostwa, komendanta policji, Narodowego Funduszu Zdrowia, nawet zakładu pogrzebowego. Nic. Poprosiłem o pomoc naszego lekarza rodzinnego, ale on nie może stwierdzić zgonu, bo nie ma takich kompetencji.
W tej sprawie zadzwoniła do redakcji gp24.pl – Anna Rożek, radna miejska ze Słupska.
– Wie pani, dlaczego tak długo to trwało? – zapytała – Bo przez kilka godzin trwały rozmowy, kto ma zapłacić za usługę koronera. Powiat słupski chciał zaoszczędzić i nie podpisał umowy. I z tego, co wiem, to nie pierwszy tego typu przypadek, że ciało leżało byle gdzie i nie miał kto stwierdzić zgonu.
– Usłyszałem takie wytłumaczenie, że jeśli do podobnych sytuacji dochodzi w innych gminach powiatu słupskiego, a koroner jedzie ze Słupska, to właściwa gmina za to płaci. Nie potwierdziłem jednak tych informacji – mówi Dawid Litwin.
– Tylko jeśli przepisy prawa na to pozwolą – stwierdza wójt.
Opracowano za zgodą: gp24.pl (Sylwia Lis)
