„Odłóżmy na bok barwy polityczne, nasze codzienne animozje i wspólnie świętujmy Święto Niepodległości Narodowej”, tak brzmiało przesłanie przesłane m.in. do radnych powiatu lęborskiego przez starostę lęborskiego Wiktora Tyburskiego. Jednak ta niepolityczna odezwa napisana była na papierze wizytowym pomorskiej Platformy Obywatelskiej, opatrzona logiem tej partii, a starosta podpisał się pod tym, nie jako samorządowiec, alejako przewodniczący PO ziemi lęborskiej.
Reakcja opozycyjnych radnych na taką „politykę” starosty była ostra. Skoro Wiktor Tyburski jest starostą i chciał życzyć radnym apolitycznych świąt, to mógł się podpisać, jako starosta, a nie jako przewodniczący PO i poprzez podległych mu urzędników rozsyłać pisma.
– Otrzymaliśmy zaproszenie pana starosty do udziału w obchodach Narodowego Święta Niepodległości wraz z apelem, abyśmy niezależnie od przekonań politycznych, starali się wspólnie oddać hołd i obchodzić ten dzień w sposób uroczysty – mówi Edmund Głąbiewski, radny Prawa i Sprawiedliwości. – Byłoby wszystko ładnie pięknie, gdyby nie to, że zaproszenie zostało wysłane do nas z biura rady z logiem Platformy Obywatelskiej i podpisem przewodniczącego PO powiatu Lęborskiego. I teraz nie wiem, czy pan starosta pomylił swoje role i występuje teraz, jako przewodniczący Platformy Obywatelskiej czy jako starosta.
Radny Głąbiewski stwierdził, że jeśli te święto mają obchodzić wszyscy, a to było intencją Wiktora Tyburskiego, to nie powinien się podpisywać pod apelem, jako przewodniczący PO, bo to po prostu upolitycznienie święta.
– Pan starosta pisze, abyśmy schowali nasze barwy polityczne, a sam pisze na papierze Platformy, to jakaś sprzeczność – dodaje Edmund Głąbiewski.
Wiktor Tyburski stwierdził, że takie pismo wysłał do parlamentarzystów i radnych sejmiku wojewódzkiego oraz do lokalnych samorządów i nie widzi w tym nic dziwnego.
– Chyba nie zabrania pan mi, jako przewodniczącemu PO w powiecie do wystosowania apeli – stwierdza natomiast starosta Wiktor Tyburski. – Zwróciłem się do biura rady, by wysłano do radnych ten apel, nie jako starosta, ale jako przewodniczący struktur lokalnych PO.
Radna Teresa Ossowka-Szary stwierdziła jednak, że skoro do wysyłania pism przewodniczącego PO angażuje się pracowników starostwa – biura rady i asystenta starosty – to ma to charakter wykorzystywania urzędu przez starostę, dla własnych potrzeb politycznych.
– Niech przewodniczący powiatowych struktur pan Tyburski adresuje ten swój apel do członków swojej partii, a urząd starosty i wszystkie instrumenty samorządowe wykorzystuje do pracy na rzecz
wszystkich mieszkańców naszego powiatu – stwierdziła radna Teresa Ossowska-Szary. – Zapachniało tu Orwellem i prywatnym folwarkiem. Nie podoba mi się, że przychodzą panu przewodniczącemu do głowy słowa o pojednaniu tylko z okazji świąt i apeluje o braterskie spotkanie tylko w tym dniu. Szkoda, że na co dzień pan Tyburski o tym zapomina. Nie ma ludzi „gorszych i lepszych” w umysłach ludzi, którzy pracują na rzecz wszystkich wyborców. Chciałabym, żeby pan Tyburski tę swoją energię skierował w inną stronę, nie zajmował się organizowaniem czasu innym. „Klepanie” się pod publikę jest pomysłem na miarę ich autorów. Może lepiej w takiej sytuacji uczynić każdy dzień godniejszym i lepszym, a święta pod publikę zamienić na święta wśród bliskich i bankietować za swoje pieniądze. Czego jak czego, ale patriotyzmu od pana przewodniczącego i starosty w jednej o sobie, uczyć się nie będę.
W obronie starosty stanął przewodniczący rady powiatu Waldemar Walkusz, który oświadczył, że do biura rady wpłynęło pismo z prośbą, by rozesłać je do radnych. Niezależnie od kogo by te pismo było, to nie ma żadnych przeciwwskazań, aby je rozesłać.
– W przyszłości nie życzę sobie, żeby biuro rady czy urzędnicy starostwa byli skrzynką kontaktową czy tablicą ogłoszeń dla celów politycznych – stwierdził radny Jacek Woronowicz. – Ja jednoznacznie ten pomysł pana starosty oceniam bardzo negatywnie, dlatego że PO ma swoją stronę internetową, i tam jest miejsce na tego typu ogłoszenia.
Adam Reszka