Z okazji 80-lecia lęborskiej „Pogoni” Adam Buchowski i Zygmunt Lisiecki opowiadali o niesamowitej historii powstania klubu i opowiadali najbarwniejsze karty tenisa stołowego w Lęborku. Przywołali pamięć zaciętych pojedynków i meczów, które elektryzowały publiczność i na trwałe zapisały się w historii klubu.
Opowieść zaczęła się od początków drogi zawodników, która była ciężka, nie usłana różami. To była krew, pot i łzy w drodze na sam szczyt.
– Nie było sprzętu grano takimi rakietami, jakie były, jako ciekawostka, obecnie na mistrzostwach świata wrócono do korzeni. – mówi Zygmunt Lisiecki. – Kolejna paletka, nazywano ją deska, ponieważ jest pokryta gumą bez podkładu, dziś nikt już takimi nie gra. Następna to „Barna”, która grał Ryszard Staszewski, gdy już trafił do Gedanii. Następna to rakieta z podkładem, bardzo charakterystyczna, ponieważ jako jedyna w tym kraju miała ścięty uchwyt.
Zygmunt Lisiecki opowiada o lokalnych mistrzach: Robercie Zychu oraz Ryszardzie Staszewskim, którzy grają jedynie w lokalnych imprezach. Brylują zwłaszcza w organizowanych systematycznie turniejach – Grand Prix Lęborka i Pucharze Wyzwolenia. Wielu nakręca nadzieja na pokonanie któregoś z dwójki uznanych mistrzów. Odstępstwa od reguły przez wiele lat jednak nie ma – zwykle wygrywa Zych przed Staszewskim.

W roku ‘69/’70 powstaje „Znicz Lębork”. W Zniczu Lębork w składzie obaj zarówno Robert Zych jak i Ryszard Staszewski, Bogusław Wołocznik, Jan Charynek, bracia: Jerzy i Janusz Szymankiewiczowie oraz Maria Chmiel. Zespół zaczął występować w rozgrywkach PZTS i grali tam 4 sezony. W ostatnim grali już w lidze międzywojewódzkiej. Jednak z przyczyn organizacyjnych oraz finansowych klub rozwiązano i nie miała ona kontynuacji.
– Kiedy kończę studia w ‘74 roku przyjeżdżam do Lęborka, nie ma partnerów do rozmów, nie można stworzyć sekcji, jest próżnia – opowiada Zygmunt Lisiecki. – Z pomocą przychodzi sąsiednia gmina i powstaje Zenit Godętowo. Trenujemy w świetlicy Gminnego Ośrodka Kultury w Bożympolu Wielkim. Często jestem dowożony przez M. Michalaka motorem. To była twarda szkoła życia. Trwało to jednak krótko. Myśli o przyszłości zostają nieoczekiwanie przerwane powołaniem mnie na rok do Szkoły Oficerów Rezerwy. Działalność sekcji zanika. Sekcja istniała tylko pół roku. Szkoda, ponieważ naprawdę dobrze się zapowiadała. Po tym okresie, po ukończeniu szkoły oficerów, trafiłem do AZS Słupsk. Tam byłem krótko. Tu czekali młodzi zawodnicy, czekali, że ktoś się nimi zajmie, zaopiekuje. Po rozmowie z W. Potrykusem i Jarosławem Krampem, którzy czekają na mnie w Lęborku, wracam, aby zrobić wszystko, aby tu powstała sekcja.

Sekcja tenisa stołowego Lęborskiego Klubu Sportowego Pogoń powstała 15 października 1976 roku. Trenowali przez dłuższy czas w Szkole Podstawowej nr 7, do czasu, gdy zaczęli grać w lidze międzywojewódzkiej, wtedy ta sala była już za mała i wtedy grali w Szkole Podstawowej nr 1. Andrzej Borowski, Jolanta Grzesiak, Zygmunt Lisiecki, Waldemar Staszewski, Roman Ziębicki, Jarosław Kramp, Janusz Szymankiewicz i Wojciech Potrykus- taki zespół wyruszył w podróż do ekstraklasy. -Albowiem nie kryliśmy, że celem jest ekstraklasa – dodaje Zygmunt Lisiecki. – Póki co, wtedy graliśmy w B klasie.
W następnym roku awansowali już do klasy A. W ‘78 roku zrobiono reorganizację. We wrześniu grupa mogła wystartować w rozgrywkach do ligi międzywojewódzkiej. Pojechała bardzo młoda ekipa, razem z Zygmuntem Lisieckim. Tam jednak zderzyli się trochę ze ścianą, ponieważ jeden z zespołów podstawił zawodnika z innego klubu, był to były wielokrotny medalista mistrzostw Polski. – Zorientowałem się, rano już byłem w Warszawie, grupę zdyskwalifikowano i wróciliśmy na swoje prawidłowe miejsce i awansowaliśmy – mówi dumnie Lisiecki. – Zaraz potem rozpoczęliśmy marsz do drugiej ligi.
Zygmunt Lisiecki opowiedział również o dwóch bardzo ważnych meczach z Wiskordem Szczecin. Wspomina, że był to bardzo silny zespół, który przyjechał do Lęborka i wejście do II ligi rozstrzygało się między nimi a nami. Wiedział, że są nominalnie silniejsi od naszej lęborskiej sekcji. – Domyśliłem się, że trener nas zlekceważy i rozpoczną rozgrzewkę bardzo późno. Myśmy się rozgrzewali dwie godziny, łącznie z grą na punkty. Gdy tamci weszli do sali, siedzieliśmy na ławeczce, udawaliśmy, że jesteśmy tzw. ofiarą do połknięcia. Trener wtedy nawet ułatwił mi zadanie, ponieważ powiedział „ja nie mam tajemnic, może Pan zobaczyć jak się w kluczu gier ustawiliśmy”. Oczywiście zobaczyłem i dopasowałem skład. Objęliśmy prowadzenie. W tym momencie twarz tego trenera była sina.

Wtedy grupa Lęborska pojechała do Szczecina na rewanż. Lisiecki opowiada, że wiedział, iż tym razem również trzeba będzie się przygotować. Szczecińska grupa trenowaław bardzo długiej sali, używali żarówek rtęciowych, które powodowały migotanie, dwojenie, czy trojenie piłeczki, publiczność była bardzo blisko. – Zrobiliśmy, więc takie ruchy, zaczęliśmy trenować w takiej samej sali, w takiej kiszcze, wkręciliśmy żarówki rtęciowe, a ponieważ publiczność była blisko, a stawka była wielka, poprosiłem lęborskiego milicjanta żeby w mundurze i z gazem w kieszeni pojechał z nami i usiadł na ławeczce od strony publiczności- i tak zrobił! Ten mecz był dramatyczny, 3-1 dla nich, 7-4 dla nich, 9-7 dla nich, ale ostatnie partie Ryszard Staszewski, Robert Zych wygrywają. Jest 9-9 i wchodzimy. Mamy drugą ligę, w której spędzimy 5 sezonów, ale w piątym dojedziemy do ekstraklasy.
Lisiecki wspomina, że zapowiedział Lęborskiemu urzędnikowi, że potrzebują dziesięć sezonów, aby wejść do ekstraklasy. Weszli w dziewiątym sezonie, był to rok 84’/85’. O awansie pisali nawet w prasie.
Sezon 96’/97’Poltarex Pogoń Lębork zostaje wicemistrzem Polski. W następnym sezonie zdobyli brązowy medal. Tu troszkę skład się zmienił, np. Jarosław Łapicki, który miał ksywkę księgowy, ponieważ w zasadzie sprawiał wrażenie, że ma inną profesję, ale grał świetnie – wspomina Lisiecki.
W sezonie 2004/2005 znów zdobywają brązowy medal. Ale 2009/2010 zdobywają drugi srebrny medal. W roku 2009, ciekawostką jest, że grupa dostała nagrodę Fair Play. Patryk Jędrzejewski w parze z Mateuszem Gołębiowski, grali w międzynarodowych mistrzostwach Polski i para z Korei Południowej, wicemistrzowie świata juniorów byli przekonani, że grają następnego dnia – opowiada Zygmunt Lisiecki. – Pojechali do hotelu, przegrali walkowerem. Ale nasz Jędrzejewski oraz Gołębiowski nie zgodzili się na takiego walkowera, poprosili kolegium sędziowskie o zgodę na rozegranie następnego dnia. Wygrali wtedy 3-2, zostało to jednak dostrzeżone i otrzymali nagrodę Fair Play. W 2012 roku zdobyli brąz. W sezonie 2011/12 – srebrny medal Pucharu Polski. Finał odbył się w Lęborku. Sędziował wtedy Roman Rzoska.

Grupa grała nie tylko w Polsce. Brała udział w zawodach europejskich Tenis Intercup, był to Puchar Europy z taką zasadą, iż nie mogły w nim grać zespół z pozycji 1-5 najwyższej lidze danego kraju, ale mogły grać zespoły z ekstraklasy. Tu byliśmy w drodze do Geseke, finał rozegrany w Niemczech, wśród 73 zespołów z 13 krajów, które wystartowały zdobyliśmy brązowy medal – mówi Lisiecki. –
Byliśmy wtedy transmitowani przez telewizję ARD na żywo. W 2018 roku w Tenis Intercup znów zdobyli brązowy medal.
Grali również mecz w Baden w Austrii. Były to rozgrywki pucharowe. Zostaliśmy zaproszeni do wielkiego kasyna, które sponsorowało. Otrzymaliśmy żetony i mogliśmy spokojnie grać. Osoby, które się wycofały, szybko wyszły na plusie, pozostali grając nie swoimi żetonami, nie czuli bólu – dodaje z uśmiechem Lisiecki. Grupa grała również we Francji.
Grupa dwukrotnie sięgała po srebrne medale drużynowych mistrzostw Polski (w sezonie 1996/1997 i 2009/2010). W sferze organizacyjnej I liga a Superliga to są dwa światy. Ostatnie zwycięstwo w LOTTO Superlidze Poltarex Pogoń Lębork odniósł w marcu 2022 roku z Energą Morliny Ostróda 3:1. Następnie we wrześniu 2023 roku. Aktualnie, w ostatnim meczu w 2025 roku, w grupie północnej I ligi, po którym Pogoń z dorobkiem 34 punktów i bilansem 17-0-1 została zwycięzcą rozgrywek. Dzięki temu drużyna ma zapewniony udział w barażach o awans do Lotto Superligi, które odbędą się pod koniec maja.
Organizatorem spotkania była Miejska Biblioteka Publiczna w Lęborku. Podczas spotkania z cyklu „Lęborskie czwartki” nie zabrakło również wspomnień z lęborskiego liceum pedagogicznego. Była to okazja, by usłyszeć anegdoty, zobaczyć unikalne zdjęcia i poczuć atmosferę dawnych lat. Co więcej na spotkanie przybył również legendarny zawodnik Ryszard Staszewski. Na zdjęciach oraz w opowieści nie zabrakło nazwiska m.in. Wojciecha Potrykusa, obecnego prezesa i trenera tenisistów stołowych, który jako młody zawodnik był częścią początków historii.
Ja pamiętam w latach 80tych jak pan Andrzej Borowski uczył wf.u w szkole w maszewie i prowadził szkółkę tenisa stołowego…to były czasy…I dużo nas maszewiakow nauczył…pozdr…