Wart dwa tysiące złotych rower skradziony sprzed lęborskiego dworca odzyskali policjanci z miejscowej komendy. Zatrzymali też złodzieja, który tłumaczył się, że zabrał go i zastawił w lombardzie, bo potrzebował pieniędzy.
Do kradzieży doszło przy dworcu autobusowym w Lęborku. Użytkownik roweru zostawił pojazd pod wiatą w miejscu przeznaczonym dla cyklistów. W pośpiechu zapomniał jednak o jego odpowiednim zabezpieczeniu. Kiedy po kilku godzinach wrócił, roweru już nie było.
– Powiadomieni o kradzieży policjanci rozpoczęli poszukiwania sprawcy i roweru – mówi st. asp. Marta Szałkowska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lęborku. – Jednoślad znaleźli i zabezpieczyli w jednym z miejscowych lombardów. Ustalili też dane mężczyzny, który go tam zastawił na swoje nazwisko. Okazało się, że to 30-letni mieszkaniec powiatu słupskiego. Wczoraj kryminalni zatrzymali go w jego domu. Mężczyzna nie krył zdziwienia widząc stojących u progu funkcjonariuszy. Twierdził, że postanowił ukraść rower bo potrzebował pieniędzy. Niezabezpieczony znalazł przy dworcu, bez trudu wyjął go ze stojaka, wsiadł na niego i odjechał. Nie znalazł chętnego do zakupu jednośladu, więc zastawił go w lombardzie.
Jeszcze tego samego dnia 30-latek usłyszał zarzuty przestępstwa kradzieży. Grozi mu kara pięciu lat pozbawienia wolności.