18/05/2024
Aktualności

Czy tak powinny wyglądać eksmisje w Lęborku [zdjęcia]

Czy tak powinny wyglądać eksmisje w Lęborku [zdjęcia]

Mieszkanka Lęborka, 75-letnia kobieta została eksmitowana z mieszkania przy ul. Kossaka do lokalu przy ul. Bema, w którym niestety nie było prądu. Koniecznym zatem było przeniesienie licznika przedpłatowego z poprzedniego mieszkania na to „nowe”. Kobieta miała już, co prawda zakupioną energię za kwotę ok. 40 zł, ale na przeniesienie licznika „Energa” miała dwa tygodnie. Jak stwierdziła eksmitowana kobieta, Burmistrz Miasta Lęborka – Witold Namyślak nie zgodził się jednak, by do czasu przeniesienia licznika mieszkała nadal na ul. Kossaka. Według rzekomych słów burmistrza miała ona sobie jakoś poradzić a najlepiej podłączyć się na ten okres czasu do któregoś z sąsiadów. Jako, że tego nie uczyniła, kobieta pozostawała bez prądu przez tydzień.

reklama

W rozmowie z „Lębork Nasze Miasto” Witold Namyślak wyjaśnił, że kobieta miała jednak wystarczająco dużo czasu, by zgłosić przeniesienie licznika, ale tego nie zrobiła, natomiast on sam nie mógł już przesunąć terminu eksmisji na późniejszy. Co więcej, ta Pani była w posiadaniu informacji o terminie eksmisji od dawna i miała wystarczająco dużo czasu by ten licznik przenieść. Niestety tego nie zrobiła. Z drugiej zaś strony komornik był już umówiony na konkretny dzień, zamówił transport i przesunięcie terminu eksmisji wiązałaby się z tym, że miasto musiałoby zapłacić podwójnie koszty komornicze. Burmistrz poradził natomiast też „eksmitowanej” kobiecie, by do czasu przeniesienia licznika porozumiała się z sąsiadką, która notabene bardzo dobrze znała, zapłaciła jej jakaś sumę i tymczasowo od niej ten prąd przedłużaczem „pociągnęła”, tym bardziej, że mieszkają tam naprawdę bardzo życzliwi ludzie. Niestety kobieta nie była zainteresowana taką możliwością, w efekcie czego cały tydzień spędziła praktycznie bez prądu.

Na interwencję Roberta Gębusia z „Lębork Nasze Miasto” bardzo szybko zareagowała natomiast sama „Energa”, która wbrew obowiązującym tam procedurom (14 dni), bardzo szybko zainteresowała się sprawa i ów licznik przedpłatowy przeniosła. Operator wyjaśnił ponadto, że były problemy techniczne a licznik próbowano przenieść już wcześniej, ale sprawa się przeciągnęła w związku z niewłaściwym zabezpieczaniem przelicznikowym. Po nagłośnieniu całej sprawy przez red. Gębusia elektrycy „Energii” błyskawicznie zareagowali i już następnego dnia 75-latka miała przeniesiony licznik i podłączony prąd. Niewykorzystane kWh mają jej zostać zwrócone w postaci faktury korygującej.

Z rozmowy telefonicznej, jaką przeprowadziła dzisiaj rano z „eksmitowaną” kobietą redakcja „Lebork24.info” wynika jednak, że sprawa jest jednak dużo bardziej skomplikowana niż się wydaje. Z jej słów wynika bowiem, że Pani ta miała jakieś zadłużenie na mieszkaniu, tyle tylko, że… jeszcze na tym poprzednim przy ul. Wojska Polskiego. Kolejne mieszkanie przy ul. Kossaka, opłacała już systematycznie, czego dowodem mają być rzekomo bieżące wpłaty w „książeczce opłat czynszowych”. Choć komornik potrącał jej ze skromnej renty socjalnej (1200 zł) po 200 zł tytułem spłaty ciążącego na mieszkaniu przy ul. Wojska Polskiego zadłużenia, to mimo wszystko została ona eksmitowana, tyle, że z lokalu na ul. Kossaka, choć wszystkie bieżące opłaty (130 zł miesięcznie) miała tam uregulowane. Jak twierdzi… Burmistrz obiecał jej, że jeśli tylko będzie spłacać komornika to jej nie eksmituje. Później wszystko potoczyło się już błyskawicznie, sprawa w sądzie, postępowanie komornicze. Na ul. Kossaka 75-latka miała osobną kuchnię i łazienkę, natomiast na ul. Bema, ma teraz dużo mniejsze mieszkanie (15 m²), bez kuchni i z małym pomieszczeniem, które sama musi sobie zaadoptować na mini-łazienkę. Z drugiej jednak strony, w tym mniejszym lokalu na ul. Bema koszty utrzymania będą pewno dużo mniejsze a i warunki bytowe dla samotnej starszej kobiety wydają się być zadowalające, tym bardziej po uporządkowaniu tego lokalu…

W powyższej sprawie postanowiliśmy skontaktować się także z Burmistrzem Miasta Lęborka i poznać opinię drugiej strony „konfliktu”…

Rozumiem rozgoryczenie tej Pani, ale co ona teraz myśli, że zadzwoni do jednym czy drugiej redakcji i cokolwiek w ten sposób uzyska? Owszem, Pani ta zajmowała lokal mieszkalny na ul. Wojska Polskiego, które mogła nawet w pewnym momencie wykupić od miasta w cenie 23 zł/m². Niestety nigdy tego nie zrobiła. Później kwota zadłużenia tego lokalu urosła do 100 tyś. zł, którego nadal nie spłacała. Sprawa tego mieszkania trafiła następnie do sądu a potem do komornika. W międzyczasie Pani została też eksmitowana do mniejszego lokalu przy ul. Kossaka. To niczego nie zmienia, że za lokal przy Kossaka płaciła nawet regularnie, ale zadłużenie z ul. Wojska Polskiego wciąż pozostawało niespłacone. Przychodzą do mnie różni ludzie i pytają, jak to jest, że niektórzy nie płacą za mieszkanie socjalne a ja nie mogę go nawet dostać? I taki ktoś też ma rację. W tym przypadku eksmisja polegała na przeniesieniu tej Pani do lokalu mieszkalnego o niższym standardzie (przepisy dopuszczają nawet lokal bez bieżącej wody i z toaletą na zewnątrz), ale ja tej Pani nie wyrzuciłem przecież na bruk. Dostała mniejsze mieszkanie, ale z bieżącą wodą, z toaletą, jest tam też piec kaflowy. Z tego co wiem sprawa w sądzie o zadłużenie lokalu mieszkalnego przy ul. Wojska Polskiego wcale nie było jej pierwszą tego typu sprawą a ja muszę przecież gospodarować zasobami socjalnymi w sposób racjonalny i sprawiedliwy...

W całej tej sprawie rodzi się pytanie, czy w tych trudnych czasach nie warto czasem pochylić się nad drugą osobą, być po prostu człowiekiem… i dać jej szansę?

A jaka jest opinia naszych czytelników?

Na zdjęciach poniżej: mieszkanie przy ul. Bema, do którego została eksmitowana 75-latka

Źródło informacji: Lębork Nasze Miasto

reklama
reklama