Ronda mają za zadanie upłynnić ruch samochodowy i zapewnić bezpieczeństwo w miejscu przecinania się kilku dróg biegnących w różnych kierunkach. Z doświadczenia można też powiedzieć, że na skrzyżowaniach o ruchu okrężnym rzeczywiście dochodzi do mniejszej liczby wypadków, a w miejscach o silnym natężeniu ruchu ronda „rozładowują” powstające w godzinach szczytu korki. Niekwestionowane zalety tego rodzaju skrzyżowania sprawiają, że z roku na rok powstaje ich coraz więcej. Podobnie jest też i w naszym mieście, choć coraz częściej docierają do nas ostatnio sygnały, o nieprawidłowym zachowaniu kierowców na „jednopasmowym” Rondzie Jana Pawła II, u zbiegu dróg nr „6” i „214”, opodal Restauracji McDonald’s.
W kodeksie drogowym znajdziemy jedynie pojedyncze wzmianki o ruchu okrężnym, a słowo „rondo” nie pada wcale. Więcej można się dowiedzieć z rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Według podanej tam definicji znak C-12 „ruch okrężny” oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się dokoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku. Gdy znak ten występuje wraz ze znakiem A-7 „ustąp pierwszeństwa”, to oznacza wówczas pierwszeństwo przejazdu dla kierującego który już jedzie na skrzyżowaniu, przed innymi pojazdami wjeżdżającymi na to skrzyżowanie. I z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia na Rondzie Jana Pawła II w Lęborku.
Rzecz w tym, że kierowcy wjeżdżający na to rondo zachowują się często tak, jakby wjeżdżali na rondo „dwupasmowe”, na którym obowiązują trochę inne zasady jazdy. Sytuacja taka może doprowadzić do błędnych reakcji kierowców (szczególnie tych mniej doświadczonych) na tym rondzie a w konsekwencji do prawdopodobieństwa kolizji drogowej. Sygnały, jakie docierają do naszej redakcji mówią wręcz o wymuszaniu pierwszeństwa przejazdu przez niektórych kierowców, którzy wbrew znakom drogowym traktują Rondo Jana Pawła II jak rondo „dwupasmowe”… podczas gdy takim ono nie jest. Czasem aż prosi się o obecność w tym miejscu policjantów z lęborskiej drogówki, którzy bardzo szybko utemperowaliby zapędy niektórych kierowców. Póki co, uważajmy zatem bardzo na tym rondzie, by później nikt nam nie powiedział, że… „mądry Polak po szkodzie”.


Szanowni Państwo, bardzo słusznie zauważył ten problem autor artykułu. Wyznawcy Zuckerberga jak podejrzałem, mają również swoje racje – bo każdy bierze jako najważniejszą podstawę – bezpieczeństwo na drodze. Swego czasu – mając podobne spostrzeżenia, rozważałem te sytuacje z jednym z Panów Policjantów. Jaki był wniosek? Każdy przed wjazdem na rondo widzi znak : dojazd do drogi z pierszeństwem przejazdu. Czyli – kto na rondzie ma to pierszeństwo. Ale co się zdarzy, gdy do wjazdu na rondo z każdych czterech stron, w jednym czasie i znajdując się na tych samych pozycjach wjazdowych, znajdzie się czterech kierowców? Który ma pierszeństwo wjazdu?
Każdy po prawej myśli, że to on właśnie. Ale wszyscy są w takiej samej sytuacji. Otóż praktyka pokazuje, że pierwszy wjedzie ten, który szybciej dociśnie pedał gazu. Niby potem, wszystko może się samo poukładać zgodnie z przepisami. Ale jednak nie, bo pośpiech pewnych kierowców spowoduje, że nagle powstaną dwa niebezpieczne pasy drogowe, niezgodne w tym miejscu z przepisami. Wniosek z rozmowy z Panem Policjantem był następujący: odległość po łuku pomiędzy poszczególnymi wjazdami na rondo jest tak dobrana, żeby przy wjeździe, nawet jednoczesnym, nie spowodowała kolizji. Przed rondem powinien stanąć znak ograniczający prędkość jazdy, ale znaki to nakazujące moim zdaniem stoją za daleko od ronda i podają za małą wartość ograniczenia prędkości. Czyli pierwszy wniosek – moim zdaniem – to nakaz znacznego zmniejszenia prędkości – co chyba jest drobnostką w porównaniu do zachowania bezpieczeństwa. Oczywiście można temat bezpieczeństwa w tym miejscu dalej rozwijać, ale na początek postarajmy się jeszcze bardziej przyhamować.
Weź jacek się uspokój i jeśli nie ogarniasz zwykłej prędkości 50 km/h to zacznij chodzić na piechotę albo wcale nie wychodź z domu. Wiele lat temu w terenie zabudowanym było 60 km/h i nie trzeba było zapinać pasów i ludzie żyli, po prostu teraz ludzie są debilami którzy nie ogarniają prostych przepisów drogowych. Zgodnie z twoim twierdzeniem najlepiej wprowadzić 10 km/h i produkcję potężnych ilości spalin w mieście.