Kolejny głos w sprawie radzieckiego czołgu w Parku Chrobrego. Zabrał go Maurycy Frąckowiak, członek Lęborskiego Bractwa Historycznego oraz wieloletni działacz NSZZ Solidarność.
„Chciałbym doczekać chwili gdy owa góra sowieckiego złomu zniknie z panoramy miasta. Wiem jednak, że próba usunięcia sowieckiego czołgu spotka się z oporem towarzystwa spod znaku sierpa i młota oraz jego progenitury” – mocno napisał w mediach społecznościowych Maurycy Frąckowiak. Oficjalny wniosek w sprawie usunięcia czołgu z cokołu i przeniesienia go do muzeum złożył kilka tygodni temu radny miejski Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Kuriata.
Maurycy Frąckowiak przytoczył swoją historię z czołgiem oraz zacytował pismo jakie już 1991 roku złożył do Rady Miejskiej. Przypomniał też, że w roku 1992 radni zdecydowali o usunięciu czołgu IS-2. Uchwała ta nigdy nie została jednak zrealizowana.
„W grudniu 1991r. wystosowałem pismo do Radnych Miasta Lęborka, w którym uzasadniałem likwidację czołgu produkcji radzieckiej znajdującego się w Parku Chrobrego, wiszącego niczym zły omen nad naszym miastem” – czytamy we wpisie Maurycego Frąckowiaka. – „Trafiłem dobrze, gdyż ówczesna rada w styczniu 1992r. podjęła uchwałę o usunięciu czołgu. Uchwała rady nie została wykonana, natomiast w późniejszych latach pojawiła się znacząca grupa obrońców czołgu. Jednym z argumentowano obrońców było twierdzenie, że czołg brał udział w walkach II wojny światowej, a dowody w postaci śladów po pociskach są widoczne są na jego pancerzu. Aby ów argument zweryfikować udałem się na miejsce posadowienia czołgu z byłym artylerzystą. Sam również mam jako takie pojęcie o artylerii, ponieważ w czasie służby na okrętach Polskiej Marynarki Wojennej miałem okazję strzelać do celów z działek okrętowych. Ponadto osobiście obsługiwałem największy kaliber jaki wówczas miała polska flota. Dokonaliśmy szczegółowych oględzin czołgu i stwierdziliśmy, iż pancerz czołgu nie posiada absolutnie żadnych śladów przestrzelin czy nawet draśnięć wrażymi pociskami. To wyraźny dowód, iż ów wytwór gospodarki sowieckiej nie brał żadnego udziału w walkach. Podtrzymuję zatem to co niegdyś napisałem do radnych.
Przed laty pytany przez jednego z radnych co przemawia za pozostawieniem wzmiankowanego czołgu na dotychczasowym miejscu podałem dwa argumenty. Pierwszy to fakt, iż w stanie wojennym pewien odważny młody człowiek namalował czerwoną farbą na czołgu napis SOLIDARNOŚĆ. To ważkie wydarzenia uwieczniłem w książce pt. „Tajemnice Lęborskiego Podziemia Solidarnościowego” (książka w Miejskiej Bibliotece). Drugim argumentem, który podniosłem, była znana w pewnym środowisku legenda o pannie Ewie. Otóż legenda głosiła, że w chwili gdy utraci „wianek” czołg samoistnie wystrzeli. Niestety panna już nie żyje. Chciałbym doczekać chwili gdy owa góra sowieckiego złomu zniknie z panoramy miasta. Wiem jednak, że próba usunięcia sowieckiego czołgu spotka się z oporem towarzystwa spod znaku sierpa i młota oraz jego progenitury. DARZ BÓR!”
Treść pisma złożonego ponad 30 lat temu, w grudniu 1991 roku do Rady Miejskiej Lęborka:
„Wielce Szanowna Rado Miasta Lęborka
W związku z trwającą dyskusją na temat przyszłych losów czołgu z parku Chrobrego, chcę wyrazić swój pogląd na ten temat. Jestem mieszkańcem Lęborka i tu urodziłem się w dniu 28 stycznia 1946r.
Moi rodzice Jan Frąckowiak oraz Krystyna Jaromirska w dniu 10 marca 1945r. przebywali w Lęborku jako robotnicy przymusowi i tu przeżyli tzw. „wyzwolenie”. Z ich relacji znam dokładnie przebieg wydarzeń w dniu 10 marca i w miarę dokładnie w dniach 11 i 12 marca. Rosjanie zajęli miasto bez walki. Rodzice opuścili Lębork w dniu 13 marca rano. Głównym powodem opuszczenia miasta było barbarzyńskie zachowanie się żołnierzy radzieckich w stosunku do mieszkańców, a od 11 marca również w stosunku do robotników przymusowych – szczególnie kobiet oraz rozpoczęcie niszczenia miasta. W dniu 11 sołdaci rozpoczęli palenie budynków. Jako pierwszy ofiarą ognia padł budynek nr 27 przy ulicy Staromiejskiej [Stolperstrasse], czyli budynek w którym mój ojciec pracował u niemieckiego szewca. [Obecnie na tym miejscu stoi obiekt mieszkalno – handlowy, którego właścicielem jest obywatel Lis]. Rodzice uciekli do Brześcia Kujawskiego – rodzinnego miasta mojej mamy. Tam wkrótce pobrali się i postanowili osiąść na stałe w Lęborku. Ojciec powrócił do miasta w kwietniu 1945r i zajął się tworzeniem własnego warsztatu obuwniczego oraz przygotowaniem pomieszczeń na gniazdo rodzinne. Jak mówił – miasta nie poznał. Całe centrum Lęborka leżało w gruzach. Z opowiadań niemieckich tubylców wyłaniał się tragiczny obraz postępowania „bohaterskich żołnierzy sowieckich” wobec bezbronnej ludności cywilnej. To owi „wyzwoliciele” zniszczyli większość najstarszej, historycznej zabudowy miasta. Nawet ja zachowałem w pamięci ścieżki wydeptane pośród ruin, którymi wędrowałem jako dziecię z mamą. Rosjanie zniszczyli moje miasto rodzinne. Tego faktu nikt i nic nie zmieni. Uważam, że czołg górujący nad miastem jest pomnikiem władztwa rosyjskiego nad naszym narodem oraz upamiętnieniem barbarzyństwa jakiego dopuścili się żołnierze radzieccy wobec miasta i jego ówczesnych mieszkańców. Uważam, że czołg powinien znaleźć się w muzeum. Chciałbym jednak, aby miejsce po czołgu nie pozostało puste. Myślę, że jest to doskonałe miejsce do zbudowania amfiteatru lub atrakcyjnej, dużej formy przestrzennej – zamykającej panoramę stawu”.