Przedwczoraj palił się budynek wielorodzinny w zabudowie szeregowej w Lęborku, a wczoraj kamienica w Szczecinie. Obie akcje ratowniczo-gaśnicze przeprowadzono perfekcyjnie, ale czy w obu przypadkach służby cywilne spisały się tak samo dobrze?
W Lęborku zapalił się budynek, w którym mieszka 25 osób, w Szczecinie kamienica, w której przebywało 80 lokatorów. Jednak tam po otrzymaniu informacji o pożarze natychmiast powołano zespół zarządzania kryzysowego. Za powołanie takiego zespołu odpowiedzialny jest wójt/burmistrz/prezydent gminy lub miasta.
W Lęborku pożar wybuch ok. 1.45, w Szczecinie po godz. 20.00, czyli w obu przypadkach w godzinach wieczorno-nocnych, kiedy poszkodowanym w pożarze trzeba było zapewnić przede wszystkim szybką opiekę medyczną, zakwaterowanie lub przynajmniej bezpieczne ciepłe miejsce pobytu do czasu zakończenia akcji lub przekwaterowania.
W Szczecinie pogorzelcy mogli schronić się i ogrzać w podstawionych autobusach, dostarczono im koce. Ze względu na liczbę mieszkańców autobusów w Szczecinie było kilka. W Lęborku, nie było autobusu, koców nie mówiąc o jakimś termosie z ciepłą herbatą dla przemarzniętych mieszkańców. Temperatura w nocy spadła poniżej 10 stopni.
W Szczecinie podczas pożaru na miejsce przyjechali nie tylko pracownicy MOPR (Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie), ale także władze miasta z prezydentem miasta na czele, by na bieżąco ocenić straty jakie wyrządził pożar. W Lęborku burmistrz miasta o pożarze dowiedział się po kilku godzinach od zakończenia akcji ratowniczo-gaśniczej. Informację o pożarze posiadał natomiast wiceburmistrz miasta, który poinformował o zdarzeniu dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Nikt z władz miasta nie był na miejscu zdarzenia. Zdenerwowani mieszkańcy stwierdzili, że burmistrz miasta przyjechał ok. 13, ale to dlatego, że został poproszony o wywiad przez reporterów TV.
Witold Namyślak tłumaczył się przed dziennikarzami TV, że nie wiedział nic o pożarze, ponieważ nie otrzymuje już komunikatów z policji ani ze straży pożarnej. Kiedyś takie komunikaty otrzymywał, dlatego nie dostaje ich obecnie, na to nie potrafił odpowiedzieć.
Podczas gaszenia pożaru w Lęborku wyśmienicie natomiast spisały się służby ratownicze. Policjanci, którzy przybyli na miejsce zdarzenia szybko i sprawnie ewakuowali poszkodowanych, wyprowadzili z kamienicy 7 osób w tym dzieci, bardzo sprawnie ewakuację oraz akcję gaśniczą przeprowadzili strażacy… Jednak służby cywilne podległe burmistrzowi miasta, jaki sam burmistrz trochę zawiodły. Takie sytuacje pokazują, że trzeba wyciągnąć wnioski, bo dla wielu mieszkańców budynku przy ul. Pileckiego, to były traumatyczne chwile, tym bardziej, że kilka osób, w tym dzieci, walczy nadal o życie.
Adam Reszka