Przez siedem lat tylko burmistrz miasta Witold Namyslak i jego urzędnicy decydowali komu w Lęborku zostaną przyznane mieszkania komunalne i socjalne. Nikt oprócz urzędników nie miał wglądu do tego komu i w jakiej kolejności są one przyznawane.
Tymczasem zgodnie z art. 21 ust. 3 pkt 5 ustawy z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego organem kontrolnym powinna być społeczna komisja ds. kontroli mieszkaniowej, która powoływana jest na dwuletnią kadencja.
Ostatnia taka komisja została powołana w 2011 r. i jej kadencja wygasła w 2013 r. Jednak od lutego 2011 roku nie wykonano żadnej faktycznej czynności kontroli społecznej w zakresie rozpatrywania i załatwiania wniosków o najem lokali z mieszkaniowego zasobu gminy. Za powołanie nowej Komisji do spraw kontroli mieszkaniowej odpowiedzialny był burmistrz miasta. Jednak jako organ odpowiedzialny, trwał w zaniechaniu wszczęcia procedury naboru nowych składów komisji na dwie kolejne kadencje.
– Mieszkanie jest jednym z tych dóbr materialnych, które jest najważniejsze, dlatego że jego posiadanie daje nam poczucie bezpieczeństwa i dlatego właśnie ustawodawca przewidział szczególny nadzór nad gospodarowaniem mieszkaniami przez miasto, poprzez ustanowienie obowiązku tak zwanej społecznej kontroli – mówił na ostatniej sesji Rady Miasta w Lęborku radny Włodzimierz Klata, przewodniczący komisji gospodarki miejskiej. – W ciągu ostatnich siedmiu lat, ta kontrola społeczna w naszym mieście przestała istnieć. Ta sytuacja dla mnie przybrała znamiona patologii.
Mimo, że komisji ds. kontroli mieszkaniowej nie było (o czym burmistrz sam powinien wiedzieć, bo taką komisję powołuje), radni byli oszukiwani i otrzymywali pisma, mówiące o tym, że wszystko jest w porządku a komisja działa.
– W dokumencie datowanym 29 września 2016 roku, przekazanym zaniepokojonej komisji gospodarki miejskiej, która pytała o funkcjonowanie tej społecznej kontroli, pan burmistrz poświadczył fakt, jakoby komisja istniała – dodał Włodzimierz Klata. – Podał jej skład i stwierdzono, że zbiera się ona w miarę potrzeb, ale jeśli komisja nie istniała od 5 lat, oczywiste jest, że nie mogła się zbierać.
Przez te siedem lat, kiedy społeczna komisja ds. kontroli mieszkaniowej nie działała, burmistrz i jego urzędnicy wydali ponad 2.000 decyzji w sprawie lokali, w tym przekazano ponad 145 nowo wybudowanych mieszkań. Niestety nikt nie miał kontroli nad tym, komu przypadnie mienie miejskie rzędu stu a może nawet dwustu milionów złotych.
– Brak tej komisji spowodował 295 pominięć w kolejności przydziału lokali mieszkalnych – mówił na sesji radny Maciej Szreder. – Ja myślałem, że burmistrz Namyślak był robiony przez urzędników „na szaro”, że sam nie wypisuje, bo to urzędnicy sporządzą i dają mu do podpisu. Otóż nie, każde mieszkanie to zarządzenie burmistrza, jego decyzja, więc nie może się tłumaczyć, że czegoś nie wiedział.
Decyzja o powołaniu społecznej komisji ds. kontroli mieszkaniowej miała być podjęta podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Lęborku, ale radni stwierdzili, że chcą mieć bezpośredni wpływ na to, jak ta komisja zostanie skonstruowana i temat będzie ponownie rozpatrywany na najbliższej sesji.
Tymczasem sytuacją w mieście zaniepokojony jest także lęborski oddział Stowarzyszenia Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy, który 10 listopada złożył petycje w sprawie modyfikacji aktualnej uchwały w celu przywrócenia i usprawnienia społecznej kontroli lęborskich zasobów mieszkaniowych.
Adam Reszka