Wczoraj informowaliśmy naszych czytelników o lądowaniu śmigłowca Lotniczego pogotowia ratunkowego w centrum Łeby, który podejmował na pokład mężczyznę z zawałem serca. Dlaczego jednak do chorego człowieka wzywano śmigłowiec a nie karetkę pogotowia?
W krótkim czasie dwie osoby dostały zawał serca. Jedną z nich zabrała karetka pogotowia, ale w Łebie brak odpowiedniego zabezpieczenia medycznego, a zanim kolejna karetka byłaby w stanie dojechać ze szpitala z Lęborka, pacjent mógłby się nie doczekać pomocy.
Szybciej do Łeby przyleci śmigłowiec LPR z Trójmiasta niż karetka Lęborka. Jak więc będzie wyglądała sytuacja w Łebie w sezonie, kiedy rośnie liczba osób przebywających w tym mieście, a co za tym idzie, liczba przypadków, gdy będzie potrzebne udzielenie pierwszej pomocy?
W sezonie letnim, tradycyjnie już, jedna karetka ma stacjonować w gminie Wicko, druga ma być na w Łebie. Problem wydaje się więc rozwiązany, ale jak zauważa jeden ze strażaków z Łeby, powiat lęborski nie dysponuje karetką, która miałaby właściwości terenowe.
– W sezonie bardzo często zdarzają się sytuacje, że trzeba udzielić pomocy bezpośrednio na plaży, lub w trudnym terenie – mówi strażak z OSP. – Niestety lęborski szpital nie dysponuje odpowiednim ambulansem, który mógłby poruszać się w trudnym terenie. Często to nas, strażaków prosi się, abyśmy dojechali do chorego. Może już czas, aby dyrekcja szpitala w Lęborku pomyślała o takim pojeździe.
rak