19/05/2024
Aktualności

Bardzo burzliwa sesja Rady Powiatu Lęborskiego

Dzisiaj w Starostwie Powiatowym w Lęborku odbyła się sesja nadzwyczajna na wniosek sześciu radnych (głównie PiS), którzy przedstawili projekt uchwały dotyczący rozpatrzenia skargi mieszkańców Bukowiny na bezczynność starosty lęborskiego.

reklama

Zarzut poważny, bo mogący wykazać, że starosta nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Zacznijmy jednak od początku. Dlaczego mieszkańcy Bukowiny (gm. Cewice) zarzucają staroście Teresie Ossowskiej-Szarej bezczynność? Sprawa dotyczy stowarzyszenia Rozwój Bukowiny i konfliktu pomiędzy mieszkańcami a obecnymi członkami zarządu. O sprawie można przeczytać m.in. tutaj: https://www.lebork24.info/news,4703,Narasta_konflikt_w_Bukowinie

15 lutego odbędzie się walne zgromadzenie stowarzyszenia Rozwój Bukowiny i od tego co wydarzy się w tym dniu, zależeć będzie przyszłość (nie tylko) szkoły i przedszkola prowadzonego przez te stowarzyszenie.

Dzisiejsza sesja nie będzie już miała wpływu na same stowarzyszenie i na to jak będzie wyglądała walne zgromadzenia stowarzyszenia, ale jak uważają mieszkańcy, gdyby Teresa Ossowska-Szara kilka miesięcy temu podjęła pewne kroki i skontrolowała stowarzyszenie, kierując sprawy do odpowiednich organów (sądy, kuratorium oświaty), to obecna sytuacja w stowarzyszeniu mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. W międzyczasie zarząd skreślił kilkadziesiąt osób, które wchodziły w skład stowarzyszenia i na ich miejsce powołał nowych. Te decyzje spowodowały, że to nie mieszkańcy Bukowiny będą decydować na walnym zgromadzeniu o dalszych losach stowarzyszenia, lecz obecni członkowie zarządu, z którymi mieszkańcy są w konflikcie.

Ale czy rzeczywiście starosta Teresa Ossowska-Szara mogła ingerować w działalność stowarzyszenia? Radni PiS przedstawili że tak. W październiku ubiegłego roku do Starostwa Powiatowego w Lęborku wpłynęły pierwsze pisma i skargi mieszkańców dotyczące stowarzyszenia Rozwój Bukowiny. Na pisma nie otrzymali odpowiedzi. Dlaczego? Radni PiS zauważyli, że Kodeks Postępowania Administracyjnego zobowiązuje starostę do udzielenie odpowiedzi i podjęcia decyzji, czy sprawa będzie rozpatrywana, czy też nie ma podstaw do jej rozpatrzenia. Dodajmy, że starostwo powiatowe jego organem kontrolnym dla stowarzyszeń zarejestrowanych w obrębie jego działań administracyjnych.

Rozumiem dylemat moralny starosty, bo oczywiście najlepiej by było, gdyby sprawę udało się rozwiązać bezkonfliktowo, tak aby skłócone ze sobą strony doszły do wspólnego porozumienia. Dlatego też odbyły się wspólne negocjacje między stronami, wymiana zdań i poglądów, ale zaniechano podejmowania jakichkolwiek decyzji.

W międzyczasie w samym stowarzyszeniu konflikt narastał i nic nie wskazywało, aby sytuacja miała się zmienić. Wręcz przeciwnie, bo tak jak wspomniałem wyżej, zarząd stowarzyszenia podjął w międzyczasie kilka niekorzystnych dla mieszkańców Bukowiny decyzji. Mimo prowadzonych negocjacji, starosta zobowiązana była do udzielenia odpowiedzi na wysyłane do niej pisma zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego.

Teresa Ossowska-Szara broniła się, że tak naprawdę starostwo niewiele mogło zrobić w sprawie stowarzyszenia, bo posiada tylko funkcje kontrolne, a wszelkie działania może wykonać jedynie poprze skierowanie sprawy do sądu. To prawda, ale i tego zaniechano, bo mimo wiele zastrzeżeń co do działania stowarzyszenia, do sądu żaden wniosek nie wpłynął.

Sesja miała bardzo burzliwy charakter. Trwała ponad trzy godziny i radni koalicyjni zarzucali opozycji (wnioskującym o zwołanie radnym PiS), że motywacją ich działania są tylko pobudki polityczne. Trudno powiedzieć, czy tak było faktycznie, bo choć sprawa dotyczyła tylko obecnej starosty, to przekładała się bezpośrednio na to, jaki będzie los mieszkańców Bukowiny.

Momentami na sesji było bardzo gorąco i wywiązywała się kłótnia pomiędzy radnymi PiS a prowadzącym sesję, Przewodniczącym Rady Powiatu Waldemarem Walkuszem, który działał wręcz irracjonalnie, bo zamiast łagodzić dyskusję i usprawniać przebieg sesji, swoimi przemówieniami zaogniał sytuację. Wtrąceni, że sprawa ma charakter polityczny i gdyby on postępował jak w sejmie, to sesja odbyłaby się o godz. 22.00 a głosowano by o 2.00. Może to i śmieszne, ale chyba przewodniczący zapomina się, jaka jest jego rola. O sprawnym przebiegu sesji można było zapomnieć.

Oprócz tego, to radni PiS przygotowali projekty uchwał i wnioskowali o udzielenie głosu mieszkańcom Bukowiny (oficjalnie to oni poprzez radnych wyszli z wnioskiem o rozpatrzenia skargi na bezczynność starosty lęborskiego), ale takiego głosu im nie udzielono. Na sali obrad siedziało kilkadziesiąt osób, które przyjechały z Bukowiny, jednak po tym, jak przewodniczący stwierdził, że nie widzi powodu, aby przedstawiciel mieszkańców zabrał głos, kilka osób opuściło salę. Co stało na przeszkodzie, aby zabrał on głos, skoro wcześniej o to wnioskowano?

Ostatecznie radni podjęli decyzję o rozpatrzeniu uchwały negatywnie, czyli skarga nie została przyjęta.

Adam Reszka

Od autora
Nie ukrywam, że miałem mieszane uczucia pisząc ten artykuł ale moim zadaniem, jako dziennikarza, jest stać zawsze po stronie ludzi, a nie koniecznie władzy. Dlatego też wiele osób nie będzie podzielało mojego poglądu.

reklama

reklama