Obecni i byli pracownicy Zespołu Szkół nr 3 oraz uczniowie i absolwenci, ich rodzice, a także zaproszeni goście, w tym reprezentanci władz miasta, starostwa i oświaty oraz dyrektorzy lęborskich placówek oświatowych uczcili 70-lecie Szkoły Podstawowej nr 4, tej części zespołu szkół, która powstała jako jedna z pierwszych po wojnie. Piątkowa uroczystość była niepowtarzalną okazją do przypomnienia historii placówki, pokazania jej dnia codziennego, osiągnięć i do podziękowania tym, którzy zasłużyli się dla jej rozwoju. Obchody jubileuszowe rozpoczęto Mszą św. w kościele NMP Królowej Polski.
Joanna Bulczak, nauczycielka języka polskiego, prowadząca część oficjalną z Romanem Klassą, geografem, zacytowała Antoine’a de Saint-Exupery’ego jako motto jubileuszu: „Gdy szukam wspomnień, które trwały ślad pozostawiły we mnie, kiedy podsumowuję godziny, które miały dla mnie znaczenie, odnajduję nieomylnie to, czego żadne bogactwo nie zdołałoby mi zapewnić: nie można kupić przyjaźni człowieka, związanego z nami na zawsze doświadczeniami życia”. Roman Klassa zaś przypomniał swoje odczucia pierwszego dnia pracy, idealnie oddane przez Jarosława Szulskiego w książce pt. „Zdarza się…”, faktycznie zbieżne z wrażeniami niejednego nauczyciela: „Uwierzcie albo nie, ale mnie najtrudniej było przetrwać pierwszy dzień. Człowiek siedzi, jak sparaliżowany, wokół koleżanki i koledzy poklepują po plecach […] Trzeba wstać i wyjść na korytarz, pokonać tę drogę, którą przyjdzie przemierzać jeszcze setki, tysiące razy […] Już ich widzę i oni widzą mnie. Ja jestem duży, oni mali […] Rozstępują się przede mną, wydają się coraz mniejsi, połowa mnie. Małe ludziki. Otwieram drzwi do klasy i zapraszam wystraszone dzieci do środka. Mam być ich nauczycielem. Wchodzę jako ostatni. Staje przy biurku i patrzę na nich uważnie, a oni patrzą na mnie. Dziwnie patrzą. Nie łudzę się, jestem dla nich kosmitą […] I nagle zauważam, nagle uświadamiam sobie, że boją się bardziej niż ja. Trudno mi było w to uwierzyć, ale z miejsca świetnie poczułem się w skórze belfra i tak zostało mi do dziś!”
– W szkole zmagamy się z zadaniami, które nie tylko wymagają czasu, ale wiedzy – podkreśliła pani Joanna, zauważając, iż szkole potrzebne jest wsparcie przyjaciół i zwykle takie otrzymuje. I pomoc. – Pomagając, spłacamy długi wobec tych, którzy nam kiedyś pomogli […]
Przyjaźnie, szczęście, realizowanie ambitnych zadań jest również udziałem uczniów i ich radość daje siłę nauczycielom, sens życia.
– Jesteśmy przekonani, że to, co najlepsze i najpiękniejsze jest jeszcze przed nami – zakończyła pani Joanna.
Dyrektor szkoły Waldemar Walkusz również zaczął od przypomnienia swojego pierwszego dnia w szkole, gdy przyszedł tu jako młody nauczyciel. Wszyscy byli dla niego mili i pomocni, więc po powrocie do domu oznajmił z przejęciem: „Coś cudownego spotyka mnie w życiu”. Okazało się wkrótce, że grono nauczycielskie wzięło go za nowego katechetę. Ale nie było to tak do końca błędem – powołanie niejedno ma imię. Powiedział też, że aż wierzyć się nie chce, „że te lata przeleciały tak szybko”. Dziękując za współpracę pracownikom szkoły podkreślił, że ciągle „tworzą tę jedną wielką rodzinę”, symbolizowaną przez drzewo na scenie. W pracy stara się nie przeszkadzać nikomu, wierząc, że „każdy robi to, co potrafi najlepiej”. Szczególnie podziękował wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie uroczystości jubileuszowej i absolwentom, którzy tę uroczystość zaszczycili swoją obecnością, jak również byłym dyrektorom szkoły: Lucynie Dylawerskiej, Bogumile Maklakiewicz, Czesławowi Pajewskiemu, Wiesławie Danielak i Henrykowi Marcowi. Ciepłe słowa skierował pod adresem uczniów, m.in. zapewniając, że „póki co, nie mamy się czego wstydzić”. Na koniec swojego wystąpienia zaprosił na spacer po szkole i zwiedzenie wystaw, na tę okazję przygotowanych oraz na specjalny poczęstunek w stołówce szkolnej.
Oficjalną część zakończyło wniesienie stołu z wielkim urodzinowym tortem.
Uczniowie dedykowali gościom prawie godzinny program artystyczny, zaczynając od historii szkoły w pigułce, przedstawionej przez Marcina Eppa i Mateusza Reszkę. Po czym nastąpiły popisy wokalne i występy chóru z klas V i VI oraz scenki z życia szkoły z zabawnymi gagami (sensacjami XX w.), ale i poważnymi sentencjami w wykonaniu uczniów gimnazjum. Ostatni skecz zakończyło zadanie pracy domowej pt. „Wyjaśnij, jak rozumiesz powiedzenie: OBYŚ CUDZE DZIECI UCZYŁ”. Scenariusz części artystycznej opracowały polonistki Karolina Brzeska i Joanna Bulczak.
Wszystko to odbyło się w efektownej scenografii przygotowanej wg własnego pomysłu przez Wiolettę Szymonik, plastyka szkolnego i Ewę Lendzion, bibliotekarkę przy współpracy koleżeństwa i uczniów.
Wystawy z inwencji i wg projektów nauczycieli wykonali pod ich kierunkiem uczniowie. Dyżurni samorządowi i witający nauczyciele wręczali gościom okazjonalne foldery.
Dziewczęta i chłopcy z Samorządu Uczniowskiego, rozpoznawalni po charakterystycznych emblematach, służyli za przewodników po szkole, wszędzie ich było pełno. Zapraszali do zwiedzania wystaw i wpisywania się do księgi pamiątkowej.
– Nad wystawami pracowaliśmy trzy dni po 12 godzin – zdradza Wioletta Szymonik, nauczycielka plastyki i muzyki, opiekun Samorządu Uczniowskiego. – Wczoraj to nawet towarzyszył mi mój york Sissi.
Prezentacje multimedialne to: „Dzieje szkoły”, „Szkoła dziś” i „Wymiana polsko-niemiecka 2004-2015”, a wystawy to: „Uczniowie kiedyś, dziś nauczyciele, pracownicy”, kroniki szkoły, „Wspomnienia zatrzymane w kadrze”, „Moja szkoła w obiektywie”, wystawa o patronie szkoły – Tadeuszu Kościuszce, „Drzewo genealogiczne obecnych nauczycieli”, „Gościnna wystawa Stowarzyszenia na 102”, „Życzenia dla szkoły”’ oraz wystawa prac plastycznych najmłodszych uczniów pt. „Moja szkoła”.
Dla wszystkich obecnych na jubileuszu kuchnia pod przewodnictwem Grażyny Studzińskiej przygotowała nie tylko słodki poczęstunek, dając popis swoich umiejętności i dobrego smaku. Pokazała przy okazji, że zawsze można na nią liczyć i w szkole, i podczas miejskich uroczystości, o czym nie każdy wie.
Najmilsze momenty tego dnia to spotkania absolwentów ze swoimi nauczycielami.
– Chodziłam do tej szkoły, ale tylko do I klasy w 1955 roku – opowiada Eugenia Sroka, m.in. nauczycielka w przedszkolu w Darłowie, gdzie pracowała przez 8 lat, nim wróciła w 1975 r. do Lęborka. – Przyszłam na jubileusz z fotografią tamtej klasy, licząc, że może spotkam tu swoją panią – Barbarę Rolik. I o dziwo, panie nauczycielki rozpoznały na fotografii panią Barbarę i zaprowadziły mnie do niej. Widzi pani, jaka ciekawa historia! Jestem bardzo szczęśliwa. Do takich dobrych chwil należy wracać.
Pani Eugenia poprosiła, bym zrobiła jej zdjęcie z jej nauczycielką i wychowawczynią. Oczywiście… To dla mnie też przyjemność w takich chwilach uczestniczyć. Tym bardziej, że przy okazji i ja spotkałam w tej szkole swoje byłe uczennice, teraz nauczycielki i bibliotekarki.
Tekst i fot. Iw. Ptasińska