Spotkanie z Jarosławem Żochowskim w klubie Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lęborku było nad wyraz interesujące. W ciekawy bowiem sposób mówił o ciekawie przeżytej drodze francuskiej przez Hiszpanię do Santiago de Compostela.
Spotkanie z kaminowiczem poprzedziło wprowadzenie przez Ryszarda Wentę w temat pielgrzymek do grobu apostoła Jakuba Starszego w hiszpańskiej Composteli. W średniowieczu był to trzeci pod względem ważności cel kultowych pelegrynacji (po Rzymie i Ziemi Świętej).
Lębork jest ważny w tej historii, gdyż leży na szlaku dawnych pielgrzymek z Inflant do sanktuarium Jakubowego. To tłumaczy, dlaczego lęborski kościół, wzniesiony przez Krzyżaków, zakon Najświętszej Marii Panny, nie jest maryjny, jak większość kościołów w ich twierdzach i miastach. Z tym, że parafia istniała we wsi Lewino wcześniej i być może była pod wezwaniem św. Jakuba, właśnie z uwagi na drogę pątniczą. Ta przestała być aktywna w okresie reformacji i dopiero oo. franciszkanie reaktywowali tradycje jarmarkową, potem patronacką od 1998, dzięki o. Wiesławowi Przybyszowi, a wreszcie podjęto trud reaktywacji szlaku, najpierw Drogi Lęborskiej, potem Pomorskiej.
Ryszard Wenta, prezes Stowarzyszenia św. Jakuba był od początku spirytus movens tego wielkiego przedsięwzięcia. Wykorzystując więc doskonałą prezentację medialną, omówił szeroko projekt reaktywacji szlaku od chwili, gdy dzięki środkom unijnym stworzyła się szansa zaistnienia w sieci europejskiej.
Teraz zaczyna się kolejny etap uaktywnienia drogi poprzez utworzenie Klubów Przyjaciół Pomorskiej Drogi św. Jakuba i stworzenie punktów pielgrzymkowych, takich, jakie od lat funkcjonują na drogach hiszpańskich, a od 2008 na drodze niemieckiej.
Do drogi należy się wcześniej przygotować i od tego zaczął Żochowski, który chętnie służy pomocą i radą, a skontaktować się z nim można poprzez MBP.
Przejście drogi jest możliwe w każdym wieku. Na szlaku spotykał nawet 80-latków, którzy „w nogach mieli 100 i więcej kilometrów”. Znajomość hiszpańskiego nie jest konieczna. On sam przeszedł Camino Frances – 790 km, zaczynając 8 kwietnia od przejścia przez Pireneje, „jednym ciągiem”, co zajęło mu ponad miesiąc. Po 52 godzinach podróży autokarowej bez noclegu zaczął od wspięcia się na ponad 1000 m n.p.m. Każdego dnia pokonywał 20-40 km w 5-6 godzin.
Na trasie spotykał pielgrzymów różnych nacji, nawet licznie Koreańczyków.
– Jest to fenomen tego szlaku – powiedział. – Nawiązują się swoiste przyjaźnie, tworzą się nawet pary.
Szedł sam, ponieważ w samotności jest czas na przemyślenia, na takie bycie z sobą, na jakie zwykle nie pozwalamy sobie na co dzień.
Każdy na drodze zostawia swoje intencje, prośby, a na koniec na sporym usypisku kamień, który niesie się od swojego domu przez cały czas jako „kamień swoich niedoskonałości”. Pan Jarosław niósł kamyk, jaki podniósł przy grobie bliskiej mu osoby.
Jak trudna jest to droga, świadczą krzyże i napisy, upamiętniające zmarłych na szlaku, bo nie zawsze jest on bezpieczny. Zdarzają się tragedie. W czasie śnieżnej zadymki 1 października zginęło dwoje pątników, a w tym roku ciało samotnie idącej dziewczyny, odnaleziono po ponad pół roku poszukiwań.
Żochowski udokumentował swoją drogę zdjęciami robionymi tel. komórkowym, by nie obciążał go aparat, bo 15 kg i więcej w plecaku to już wystarczy na wędrówkę w upale czy w deszczu. Efektem była piękna prezentacja.
W powrotnej autobusowej drodze przez Hiszpanię był traktowany przez kierowców z wielką sympatią i atencją, bo każdy z nich wie, co znaczy camino i przejście pieszo tak długiego dystansu.
Do podjęcia tego trudu zainspirował go film „Droga życia”, który każdemu poleca. Na swoim domu w Niepoczołowicach k. Sierakowic ma napis Buen camino i muszlę Jakubową.
Jako ciekawostkę podał, że w 2014 r. Polaków, którzy zdobyli tzw. kompostelkę, czyli certyfikat przejścia pieszo 100 km lub 200 przejechania rowerem, było 2 957, a już od stycznia do 30 września ta liczba wyniosła 3 342 osoby.
Wśród obecnych na spotkaniu byli Ewa i Tomasz Dzianachowie, którzy w tym roku przeszli 250 km Camino Portugues, wyruszając z Porto.
– Zafascynowała nas ta droga – wyznali. – Jesteśmy gotowi, by przejść również Camino Frances i dlatego przyszliśmy posłuchać pana Żochowskiego.
Tekst i fot. Iw.Ptasińska