Miniony wieczór piątkowy w galerii Strome Schody na wernisażu Magdy Braciszewskiej-Klimek minął w przeogromnym zachwycie, na pewno nie tylko moim. Oryginalne, unikatowe malarstwo tej warszawianki pozwala domniemywać, jakimi to przedziwnymi drogami artysta potrafi dotrzeć do odbiorcy, by wywołać niekłamany podziw i jednocześnie zadumanie, czy tylko boskiemu natchnieniu podlega twórca, że uzyskuje tak powalający efekt; że potrafi uchwycić nieuchwytne.
Artystka uchyliła więcej niż rąbka tajemnicy swojego warsztatu, bo w trakcie wernisażu wyświetlany był reportaż, ukazujący akt tworzenia.
– Biorę w dłonie ziemię, piasek, mieszam z klejem i dłońmi nakładam – wyjaśniła mi. – To wymaga poświęcenia i dlatego też nie mam paznokci.
Pokazuje dłonie; faktycznie paznokietki są krótko obcięte. Pani Magda dodała, że ten materiał potrafi być niewdzięczny, gdyż nie każdy typ ziemi miesza się dobrze z klejem.
Nie tylko tło, ale baśniowe konie maluje też tą techniką, tyle że je podmalowuje.
Zapytałam, czy maluje ludzi, na co odparła:
– Generalnie rzecz biorąc, odnajduję się lepiej w naturze. Malowanie postaci to nie mój klimat, ale może kiedyś w przyszłości…
Oficjalnego otwarcia wystawy i prezentacji artystki dokonała Mariola Pruska, dyrektor Muzeum w Lęborku, prosząc ją o wypowiedź na temat ekspozycji.
– Pejzaże – moja inspiracja, konie – druga inspiracja – wyznała pani Magda i opowiedziała krótko o własnej technice, w tym – malowaniu ziemią i piaskiem.
Ponieważ poniżej obrazów stały równie oryginalne lampy, powiedziała też i o nich i ich pomysłodawcy, Andrzeju Seweryńskim. Sama jest autorką malunków na kloszach. Lamp jest 10. Obrazów zaś 72. Również oprawy obrazów są projektu i wykonania Seweryńskiego.
– Wystawa wspaniała – stwierdziła Halina Krzewniak, prezes Stowarzyszenia Twórców i Animatorów Kultury TAK. – Szalenie podobała mi się kolorystyka, właśnie te barwy ziemi, ,jak na starych zdjęciach w sepii. Naprawdę ciekawe prace. Dzięki wypracowanej przez artystkę własnej oryginalnej technice, obrazy mają charakterystyczną chropowatą fakturę oraz interesującą kompozycję. Dlatego też są takie ekspresyjne, niektóre wręcz rozedrgane. Przyciągają jednak widza subtelnym rysunkiem, który porządkuje całość, nadaje jej jednolity dla prezentowanej ekspozycji charakter. Kontrastowy, czarny lub biały obrysunek, dyskretne miedzianozłote plany, nastrój – wszystko to tworzy obrazy, jakie chętnie powiesilibyśmy w swoich mieszkaniach. Bo któż nie lubi koni lub intrygujących krajobrazów? Również ciekawe są propozycje lamp – tworzą niezwykłą atmosferę. Godne uwagi.
Braciszewska-Klimek, urodzona w 1977, w latach 1997-2002 ukończyła dyplomem z wyróżnieniem rektorskim studia na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie w pracowni grafiki warsztatowej prof. Rafała Strenta. Zdobyła kilka stypendiów i nagród. Poza udziałem w kilkunastu wystawach zbiorowych, miała sześć indywidualnych, głównie w stolicy, w tym dwie fotograficzne. Jej prace wzbogaciły kolekcje prywatne w kraju i za granicą: w Irlandii, USA.
Wystawę można podziwiać do końca marca.
Fot. i tekst Iw. Ptasińska