03/05/2024
Aktualności

Wiem, że muszę odpowiedzieć za to co zrobiłam

– Chciałabym, aby to co mnie spotkało było przestrogą dla innych – powiedziała 27-latka, „bohaterka” artykułu po tytułem „Pijana kobieta uciekała po dachowaniu uszkodzonym samochodem”

reklama

Wczoraj opisałem wydarzenia z piątkowego wieczoru, którego bohaterką – niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu – była 27-latka z powiatu wejherowskiego. Po zamieszczonym materiale kobieta skontaktowała się ze mną, by przedstawić swoją wersję wydarzeń.

– Przyznaję się do tego co było podane  w zamieszczonym na Waszym portalu materiale i wiem, że będę musiała ponieść konsekwencje tamtych wydarzeń – mówi 27-latka, dane do wiadomości redakcji. – Nie jestem osobą, która jeździ samochodem pod wpływem alkoholu. Kiedy sama oglądałam programy pokazujące pijanych kierowców, myślałam sobie „co za nieodpowiedzialni ludzi”. Teraz stało się tak, że to ja jestem tą nieodpowiedzialną i to co mi się przydarzyło, niech będzie przestrogą dla innych kierowców i matek.

Mimo skruchy kobieta może ponieść surowe konsekwencje swojego zachowania. Za popełnione wykroczenia grozi jej kara pozbawienia wolności, a co gorsze dla matki – zabranie praw do opieki nad synkiem. Powodem jest narażenie na utratę zdrowia lub życia po wypadku samochodowym.

– To ja kierowałam samochodem podczas wypadku na ulicy Kaszubskiej w Lęborku i to ja ponoszę za to odpowiedzialność – mówi 27-latka. – Świadkowie mówią, że widzieli, jak to 16-letni kolega wychodził po dachowaniu z samochodu od strony kierowcy, ale to nieprawda, to ja siedziałam za kierownicą.

Jak relacjonuje tamte wydarzenia sprawczyni, auto po dachowaniu stanęło na kołach. Dziecko wypadło z auta, bo chociaż w aucie był fotelik, to 5-latek nie był w nim zapięty.

– Po wypadku byłam w szoku, nie wiedziałam co robić – mówi kobieta. – Przede wszystkim zobaczyłam co z synkiem. Wsadziłam go do samochodu, zapięłam w foteliku, okryłam swoją kurtką i chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Wiem, że to mnie nie tłumaczy, ale byłam w szoku i niestety pod wpływem alkoholu. Nawet nie zauważyłam, że mam przebitą oponę. Chciałam tylko jak najszybciej dojechać do domu. To nie prawda, że uciekałam, czy też byłam ścigana przez policję. Zatrzymałam się przed Bożympolem, kiedy zbliżył się radiowóz i pokazano mi, że mam się zatrzymać, a nie dlatego, że były zamknięte szlabany na przejeździe kolejowym.

Kobieta została zatrzymana przez policję, a dziecko odwieziono do szpitala. Przebadano je następnego dnia i stwierdzono złamanie obojczyka. Maluch był jednak cały czas dzielny, nawet dzisiaj żywo reagował podczas rozmowy.

Trudno przesądzać jak sprawa się zakończy, ale dla każdego kierowcy, który chciałby wsiąść za kierownicę pod wpływem alkoholu, niech te wydarzenia będą przestrogą.

Adam Reszka

reklama

reklama