03/05/2024
Aktualności

Ostatnia szansa zobaczenia wystawy w GOK-u

Jeszcze tylko do środy 30 lipca można w Gminnym Ośrodku Kultury w Nowej Wsi Lęborskiej podziwiać poplenerową wystawę malarzy lęborskich i nowowiejskich. Jest to efekt VIII Pleneru „Pod strusiem”, jaki w dniach od 8 do 11 lipca zorganizowała Stanisława Dawidowicz, plastyk, instruktor malarstwa i animator kultury w GOK-u. W plenerze pod hasłem „W kolorze pomarańczy” wzięło udział 29 malarzy, a powstało 39 prac olejnych i akrylowych, różnotematycznych. Obok obrazów kwiatów, owoców i innej natury artyści malowali konie, nawet żyrafy, morze, jeziora z łódkami i zachodzącym słońcem.

reklama

– Nasz plener organizujemy co roku latem, bo to najlepsza na to pora – mówi pani Stasia. – Po tych plenerach widać, jak twórczo rozwinęli się nasi artyści. Niektórzy osiem lat temu dopiero zaczynali rozstawiać sztalugi na pierwszym u nas spotkaniu, a dzisiaj… proszę uważnie popatrzeć na te prace. W kilku wprawne oko dojrzy obraz w obrazie.  Byłyśmy same zaskoczone, jak dopisała nam wena, choć po ogłoszeniu tematu widziałam w oczach koleżanek przerażenie. Po wernisażu, jaki mieliśmy kilka dni temu, widać, jaki jest sens organizowania plenerów i wystaw. Wernisaż przeszedł wszelkie wyobrażenie, a frekwencja była fantastyczna.

Wystawą zachwycili się również artyści z innych miast Polski, którzy gościli w GOK-u w miniony piątek w ramach Pleneru Jakubowego. O swoich wrażeniach z „pomarańczowego” pleneru opowiadała im Leokadia Michalec, lęborczanka.

– Temat zaszokował nie tylko mnie, ale prawie wszystkie uczestniczki – wyznała. – Kiedy minął pierwszy szok, zaczęłyśmy szukać motywów, które można by było przedstawić w tak szaleńczej barwie, jaką jest oranż. Po pierwszym dniu opadł stres zaskoczenia tematem i jego miejsce wypełniły stresy związane z jak najtrafniejszym zobrazowaniem idei. Z biegiem dni okazało się, że potrafimy namalować nie tylko po jednym obrazie o tak karkołomnym temacie. Praca dostarczyła nam przeogromnej satysfakcji, ponieważ była nie tylko wyzwaniem, ale tez sprawdzianem naszych możliwości twórczych „pod dyktando”, bo czym innym jest malowanie swobodne, zgodne ze swoim własnym nastrojem, a czym innym na zadany temat, co zdecydowanie zwiększa skalę trudności.

Pani Stasia wykorzystała piknik malarski na wręczenie dyplomów za udział w plenerze tym paniom, które nie mogły uczestniczyć w wernisażu.

Fot. i tekst Iw. Ptasińska

reklama

reklama