Koło Przewodników PTTK w Lęborku przy Oddziale Regionalnym PTTK w Słupsku zorganizowało w kwietniu ub. roku XVII Ogólnopolski Zlot Nizinny Przewodników PTTK Ziemia Lęborska – Błękitna Kraina, goszcząc ponad 50 koleżanek i kolegów z całego kraju.
W tym roku w miniony weekend lęborscy, słupscy i gdańscy przewodnicy z Pomorskiej Federacji Przewodnickiej PTTK pojechali na 3-dniowy XVIII zlot Wyżyna Krakowsko-Częstochowska do Olsztyna k. Częstochowy. Przygotowali go przewodnicy z Zawiercia. Spotkała się tam brać przewodnicka z całego kraju, m.in. z Warszawy, Łodzi, Lublina, Krakowa, Gorzowa, Wrocławia, Poznania.
Program zlotu był bogaty, choć jego trasa obejmowała niewielki zasięg terytorialny: fragment zachodniopółnocnej część Jury. Wprowadzeniem była sesja historyczno-przyrodnicza pierwszego dnia imprezy. Bogatą, niezwykle interesującą historię szlaku jurajskiego i wieluńskiego, tzw. szlaku orlich gniazd, przedstawił Mirosław Zwoliński, przewodnik z koła częstochowskiego, autor kilku publikacji turystycznych.
– Mówiąc o fortyfikacjach granicznych, musimy wspomnieć o grodziskach wczesnopolskich drewniano-ziemnych – powiedział prelegent. – Później, od XIV w. powstawały na wypiętrzeniach skalnych twierdze i warownie, w sumie 25 zamków obronnych, głównie za Kazimierza Wielkiego, jak Olsztyn, po krakowskim – największy, Bobolice, Żarnowiec, Ojców, Pieskowa Skała. Spełniały rolę obronną do XVI w., kiedy Polska była pierwszą potęgą w Europie za Jagiellonów i jeszcze w XVII, a przestały taką pełnić, gdy zaczęto budować nowocześniej, w systemie bastionowym. Kiedy w 1660 r. lustratorzy królewscy ocenili szkody po potopie szwedzkim, stwierdzając, że się nie nadają do zasiedlenia, zamki popadły w ruinę.
Dopiero w XIX w. wrócono do podkreślania chwały polskiego oręża i zaczęto inwentaryzację dla zachowania dla potomnych pamięci o orlich gniazdach. W rezultacie kilka zamków udało się odrestaurować. Ten w Pieskowej Skale uratował Adolf Dygasiński i dziś stanowi on perłę polskiego i niderlandzkiego renesansu.
O ochronie cennych przyrodniczo siedlisk nieleśnych, charakterystycznych dla obszaru Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd mówiła Milena Ziętek, pracownik do spraw Ostoi Kroczyckiej i Środkowojurajskiej. O historii zaś Olsztyna k. Częstochowy, miejscu zlotu, mówił z dużym znawstwem Marek Romański, historyk, autor publikacji m.in. o gminie Olsztyn, jak: „Dzieje Olsztyna k/Częstochowy”. Sięgają one XIV w. Bywali tu władcy polscy. Zasłynął z obrony przed Maksymilianem Habsburgiem w czasie trzeciego bezkrólewia, prowadzonej przez Kaspra Karlińskiego. Ów burgrabia poświęcił swojego synka, zakładnika, którego Austriacy użyli jako żywą tarczę. Zakrzyknął wtedy, że „prędzej jest Polakiem, a potem ojcem” i nie zawahał się dać zezwolenia na kanonadę. Tracąc dziecko, uratował zamek. Olsztyn przez wieki był miastem królewskim; dziś to gmina wiejska.
Olsztyn „zagrał” w kilku filmach, jak: „Rękopis znaleziony w Saragossie”, „Hrabina Cosel”, „Polonia Restituta”, „Czarne chmury”, „Demony wojny według Goi”, „Młyn i krzyż”. W czasie I wojny światowej był tu cały front, stąd duży cmentarz żołnierzy niemieckich i rosyjskich. Poza fotogenicznymi skałkami jest tu teatr studyjny „Stodoła” w prawdziwej stodole i ruchoma szopka w domostwie ludowego artysty. Przewodnicy zwiedzili je w ramach popołudniowego spaceru.
Wieczorem pod okiem lokalnych artystów panie uczyły się wykonywać kwiaty z bibułki i bibeloty z osiki, a panowie szykowali ognisko integracyjne.
W sobotę na trasie Olsztyn-Mstów-Koniecpol-Mełchów-Lelów-Złoty Potok przewodnicy zwiedzili liczne zabytki sakralne i pałacowe, m.in. kolegiatę pw. Wniebowzięcia NMP i św. Augustyna, patrona klasztoru kanoników regularnych w Mstowie. O historii i zabytkach świątyni w szczególnie piękny sposób opowiadał ks. Łukasz Bugała. Jan Paweł II przekazał kanonikom jeden ze swoich ornatów do kaplicy MB Różańcowej, w której poczesne miejsce w ołtarzu ma obrazek MB z Dzieciątkiem, rytowa kopia Madonny Częstochowskiej. W Lelowie przewodnicy pogłębiali wiedzę o kulturze żydowskiej. Obejrzeli ohel cadyka Dawida Bidermanna, przywódcy ruchu chasydzkiego i synagogę. 500 lelowskich Żydów zginęło w Treblince. Zachowało się siedmioro, ale na grób rabina zjeżdżają masowo z całego świata, jako do miejsca świętego. W Lelowie zlotowcy kosztowali miejscowego przysmaku z ziemniaków i żeberek wieprzowych pieczonych przez 6 godzin, zwanego ciulim, bo inspiracją jest żydowski czulem. W Złotym Potoku można było z zewnątrz podziwiać pałac Raczyńskich i zwiedzić dworek, w którym krótko przebywał Zygmunt Krasiński. Jest tu cenne pianino, które wybierał sam Chopin, a kupił je poeta dla ukochanej Delfiny Potockiej.
Tak intensywną wycieczkę zakończono tradycyjną biesiadą przewodnicką. Dziw, że rano w niedzielę wszyscy byli gotowi na następną rajzę po Żarkach, gdzie zachowany jest w miarę dobrze cmentarz żydowski i synagoga oraz wspaniale funkcjonuje sanktuarium MB Leśniowskiej Patronki Rodzin z figurką cudami słynącą i uzdrawiającą wodą ze źródełka.
Na Jasną Górę przewodnicy pomorscy pojechali na własną rękę już po oficjalnym zakończeniu zlotu.
– Zlot jurajski uważam za udany – mówi Małgorzata Śliwiak z Gdańska. – Dzięki temu spotkaniu poznałam kolejny, mniej znany przeze mnie, zakątek Polski. Po raz kolejny utwierdziło mnie to w przekonaniu, że warto poznawać swoją ojczystą ziemię. Często zachwycamy się zagranicą, a nie zdajemy sobie sprawy, jak piękne miejsca mamy u siebie.
Następny zlot za rok ma mieć miejsce w Międzyzdrojach i okolicy.
Fot. i tekst Iw. Ptasińska