Trzeba być strasznym chamem, by posunąć się do tego co robi lub robią przeciwnicy burmistrza Łeby. Andrzeja Strzechmińskiego próbowano odwołać w referendum ze stanowiska, podając absurdalne zarzuty, próbowano oskarżyć o romans w urzędzie, pisano paszkwile w Internecie, zniszczono mu samochód, a w ubiegłym roku w pensjonacie prowadzonym przez jego żonę zniszczono kanalizację.
http://www.lebork24.info/news,1298,Komu_na_odcisk_nadepnal_burmistrz_Leby
Mało? Otóż niektórym mało. Kilka dni temu, jakaś osoba lub osoby wylały na taras przed restauracją i pensjonatem śmierdzącą substancję. Fetor był straszny, przechodnie omijali pensjonat. Można powiedzieć czyjaś złośliwość, ale w tym wypadku, to już nie złośliwość, to prawdopodobnie chamskie zachowanie przeciwników burmistrza.
– Rozumiem, że moje działania mogą się nie podobać co niektórym osobom w Łebie – mówi Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby. – Koniec układów i robienie porządków nie jest tutaj popularne. Ale nie rozumiem, co tym ludziom zrobiła moja żona. Ja jestem burmistrzem, ale pensjonat i restaurację prowadzi żona. Dlaczego więc ktoś niszczy czy przeszkadza jej w prowadzeniu działalności? W ubiegłym roku zatkano w dwóch pokojach kanalizację, zniszczono toalety, zalano pomieszczania. Teraz ten incydent z tą śmierdzącą substancją. Jak ktoś chce coś mi powiedzieć, to niech przyjdzie do mnie, porozmawiamy, ale robić coś takiego.
Burmistrz złożył zawiadomienie na policję. Jednak wątpi, by coś się wyjaśniło w tej sprawie. W ubiegłym roku policja umorzyła dochodzenie w sprawie zniszczenia sieci wodno-kanalizacyjne, chociaż za takie przestępstwo grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Postępowanie umorzono, chociaż burmistrz przekazał numery kont, z których przychodziły opłaty za pokoje oraz numery telefonu, z którego dzwonili domniemani turyści. Zdaniem wielu osób dane z konta bankowego powinny być 100% śladem.
Mało tego – Prokuratura Rejonowa w Lęborku umorzyła postępowanie w sprawie paszkwili, jakie wysyłano z domowego komputera jednej z pracownic w Urzędzie Miasta w Łebie. Osoba ta stwierdziła, że zawsze ma otwarte mieszkanie i każdy mógł wejść i napisać z jej komputera szkalujące informacje. Prokuratura dała temu wiarę, przecież w takim przypadku nie można było udowodnić, że to faktycznie pisała konkretna osoba. To nie żart, ale postępowanie umorzono.
– Teraz policja kazała podać jakie w związku z tym incydentem odnieśliśmy straty materialne – dodaje Andrzej Strzechmiński. – Oczywiście musieliśmy wyrzucić wszystkie donice z kwiatami, pozmywać tarasy, lampę. Nasz pensjonat omijają teraz turyści, jak wykazać takie straty. Ale nie ważne są straty materialne lecz moralne. Jak to oszacować?
Być może w Łebie znajdą się osoby, które wiedzą coś na temat tych incydentów. Może będą na tyle odważne, że zerwą krąg milczenia. Donosicielstwo jest w naszym kraju źle widziane, ale w tym wypadku bardziej chodzi o reakcję…. Reakcję na chamskie zachowanie.
Adam Reszka