Na stronie gp24.pl http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20121124/LEBORK/121129739 ukazał się artykuł, z którego wynika, że starosta lęborski po telefonie dziennikarki, która pytała się o jednego z pracowników Wydziału Budownictwa, zgłosił sprawę do prokuratury.
Czego sprawa dotyczy można się przekonać czytając artykuł. Jako dziennikarza zastanawia mnie jednak inny aspekt tej sprawy. Czy starosta lęborski i podlegli mu urzędnicy po raz kolejny nie popełnili falstartu. Czy inni urzędnicy mogą się czuć bezpiecznie? Po przeczytaniu artykułu wynika, że wystarczy telefon, by każdego urzędnika zgłosić do prokuratury. W ten sposób w ciągu kilkunastu dni, po telefonach od niezadowolonych petentów, bez wcześniejszego sprawdzenia czy faktycznie doszło do popełnienia przestępstwa, każdy urzędnik może być oskarżony.
Jak powiedziano nam w starostwie powiatowym, wobec pracownika Wydziału Budownictwa nie było dotąd zastrzeżeń, a prowadzona od kilku dni w tym wydziale kontrola wewnętrzna, dotyczy wszystkich pracowników. Po telefonie dziennikarki nie wyjaśniano czy urzędnik faktycznie popełnił przestępstwo z art. 228 kodeksu karnego (w art. GP popełniono prawdopodobnie „czeski błąd” podając artykuł 282 KK), który mówi: „Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”. Może trzeba było informacje podane przez dziennikarkę wcześniej sprawdzić, przeprowadzić postępowanie wyjaśniające lub kontrolę pracy tego urzędnika?
– Podejrzenie o przyjęcie korzyści materialnej wobec urzędnika, czyli wzięcie tak zwanej „łapówki”, jest jednym z najpoważniejszych oskarżeń, jakie można wysunąć wobec tej osoby – stwierdza Tomasz Sopyłło, asystent starosty lęborskiego. – Podejrzenia dziennikarki były tak poważne, że postanowiliśmy sprawę od razu skierować do prokuratury.
Z drugiej strony, jak dodaje asystent starosty, obowiązek zgłoszenia popełnienia przestępstwa spoczywa na każdym. Tak samo, jak zrobił to starosta, mogła to zrobić dziennikarka lub jej informator. Jeśli starosta nie dysponował wiedzą na ten temat, mógł się powstrzymać i powiedzieć, by prokuraturę o sprawie poinformowały osoby posiadające taką wiedzę.
Pozostaje czekać na wyniki postępowania, jakie przeprowadzi lęborska prokuratura. A zachowanie starosty choć zgodne z prawem, czy nie jest przejawem urzędniczej nadgorliwości? Wspomniałem, że jest to kolejna sprawa, bo zapewne pamiętamy incydent z początku tego roku dotyczący uczennicy ZSE-H, która trzymała obraźliwy transparent. Tam również starosta zgłosił sprawę do prokuratury, ale jak uważa wiele osób, wystarczyła z uczennicą po prostu porozmawiać. Tutaj jednak oskarżenia są bardziej poważne. Czy urzędnik faktycznie dopuścił się (lub dopuszczał) łamania prawa? O tym będziemy informować w następnych materiałach.
Adam Reszka