Około 300.000 litrów zużytego oleju jadalnego i innych tłuszczy pozostawiła po sobie firma Aestro z Nowej Wsi Lęborskiej przy ul. Dworcowej 10. Firma ta nie może prowadzić działalności od 2009 r., a od tej pory beczki zalegały w zdewastowanych magazynach. Doszło też do skażenia gruntów.
Mieszkańcy Nowej Wsi Lęborskiej wielokrotnie monitowali, że na terenie firmy dzieją się dziwne rzeczy. Zwłaszcza latem, olej z popękanych i zniszczonych beczek i pojemników, rozlewał się po gruncie, a fetor był wręcz odurzający. Przez 3 lata od cofnięcie firmie pozwolenia na prowadzenie skupu oleju, nie udało się wyegzekwować, by olej zabrano i utylizowano. Na firmę nakładano kolejne upomnienia, ponaglenia, kary i grzywny. Korespondencja często jednak nie dochodziła, bo odbiorcy, czyli firmy już nie było.
Korespondencją wymieniały się jednak kolejne urzędy. Jak poinformowano nas w Starostwie Powiatowym w Lęborku, aby sprawę zakończyć wysyłano pisma do (i tu uwaga): organów ochrony środowiska, wójta gminy Nowa Wieś Lęborska, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku Delegatura w Słupsku, Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Departament Kontroli Rynku w Warszawie, wojewody pomorskiego, Urzędu Skarbowego w Lęborku, Urzędu Celnego w Słupsku oraz Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ w Gdańsku VIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego.
W ubiegłym tygodniu jednak mieszkańcy nie wytrzymali. Do starostwa wpłynęła prośba o interwencję. Starostwo poinformowała straż pożarną i policję. To co zobaczyli strażacy i policjanci było przerażające. Zdewastowane budynki, magazyny, wiaty, zniszczone pojemniki i beczki. Strażacy zabezpieczyli teren, gdyż pod jedną z wiat zalegały beczki 10, 20, 50 i 100 litrowe, z których wylewał się do gruntu olej. Policjanci zabezpieczyli m.in. dokumentację, jaką właściciele firmy po sobie pozostawili – były to rachunki, faktury, dane osobowe pracowników. Cała ta dokumentacja leżała w niezamkniętym pomieszczeniu.
Koszta utylizacji tych odpadów będą ogromne. Olej trzeba zebrać, przewieść do utylizacji, rekultywować teren, bo gleba została prawdopodobnie skażona. Kto za to zapłaci? Nieistniejącą spółka Aestro? W 2011 r. jedna z kontroli wykazała, że na tym terenie powstała inna firma – PPHU Maestro, która również zajmowała się skupem oleju jadalnego od restauracji i punktów handlowych. Wobec tej firmy również wszczęto postępowanie administracyjne w związku z prowadzeniem działalności bez wymaganego zezwolenia na zbieranie i odzysk odpadów na terenie Nowej Wsi Lęborskiej. Powiadomiono również prokuraturę o popełnieniu wykroczenia. 12 grudnia ubiegłego roku cofnięto decyzję na zbieranie i transport odpadów. Obecnie spółka ta działa w Godętowie (gmina Łęczyce, powiat wejherowski). Jak wcześniej wspomnieliśmy, z właścicielem spółki Aestro nie ma kontaktu.
– Dążymy do tego, by spółka Aestro poniosła koszta utylizacji odpadów, czyli składowanego i zużytego oleju – informuje Tomasz Sopyłło. – Jeśli tego nie zrobi, to będziemy wnioskować o to, do członków spółki. Jeśli nic się nie zmieni, to trzeba będzie rozważyć tak zwane wykonanie zastępcze, a kosztami obciążymy spółkę, następnie członków spółki. Takie są przepisy prawa i nie można tego zrobić inaczej.
Jak podsumować całą sytuację? Krótko. Albo mamy do czynienia z nieudolnością urzędników albo chorym prawem, które obowiązuje w naszym kraju, zwłaszcza jeśli chodzi o przepisy dotyczące ochrony środowiska. Tymczasem to prawdopodobnie podatnicy, będą musieli pokryć koszta utylizacji oleju, bo jak widać osób za to odpowiedzialnych nie można już znaleźć od kilku lat, a to będzie wynosić co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Adam Reszka