Czy graffiti to sztuka? Patrząc na wulgarne napisy czy „bohomazy” na ścianach trudno w to uwierzyć. Lęborczanin, Patryk Łukaszuk pokazuje jednak, że malunki na ścianach mogą też urzekać i wzruszać. Zapraszam do przeczytania wywiadu z Patrykiem.
– Patryk powiedz nam coś o sobie
– Jestem lęborczaninem, mam 28 lat, na co dzień pracuje na stacji paliw w Ługach. Jako artysta jestem samoukiem, nigdy nie uczęszczałem do żadnych liceów ani ASP. Zacząłem malować w 2003 roku, ale przestałem w 2007. Później miałem jakieś trzy lata przerwy i od dwóch lat działam z powrotem. Pasja wróciła z podwójną siłą i osobiście uważam, że obecnie mam najlepszy okres artystyczny, jaki mogłem sobie wymarzyć.
– Co Cię napędza do pracy?
– Uświadomiłem sobie, że mam tu do wykonania jakąś misje, że moje życie nie może zakończyć sie na staniu z kolesiami na klatkach czy siedzeniu na ławce. Czułem ze czeka mnie coś lepszego niż ludzi z którymi przebywałem w tamtym okresie. Myślę, że każdy musi dojrzeć do tego, by chwytać marzenia.
– Gdzie możemy zobaczyć Twoje prace?
– Do jakiegoś czasu funkcjonowała jedna z moich prac na skateparku, ale widziałem, że już jest popsuta. Na pewno ściana mechanika, ściany Gimnazjum nr 1. W tym miesiącu wykonam jeszcze graffiti na garażu SGJ-otu. Poza tym Gdańsk, Rumia na trasie pociągu, także w Kołobrzegu w porcie. Ostatnio malowałem w Bydgoszczy, Warszawie i Berlinie. To miejsca gdzie bywałem ostatnimi czasy. Pomalowałem też autobus dla Gminnego Centrum Kultury i Sportu w Wicku, który był atrakcją na zlocie czarownic. Sporo prac wykonuję w mieszkaniach i na zamówienia.
– Jakie były początki Twojego malowania?
– Wiadomo, że trzeba było sie szkolić na jakichś murkach, na które niebyło „papieru” (pozwolenia), a szukałem miejsc, gdzie moje graffiti raczej nikomu nie przeszkadzały. Staram sie raczej uważać z tym co robie, nie chciałbym zakończyć kariery przez jakąś głupią wpadkę. Nie mam też w końcu już 14 lat, żeby mnie prawo nie dotykało. Najważniejsze w życiu grafficiarza, to malować jak najdłużej i mieć marzenia i cele, a kiedy się to razem zbierze, to myślę, że będzie to naszą wizytówką. Trzeba mieć w końcu jakieś zasady. Zasady, takie jak na przykład – nie pomalowałbym świeżej elewacji i zabytków. Trzeba szanować ludzką prace i historie. Tego sie trzymam. Umieszczam graffiti w takich miejscach, gdzie ono pasuje.
– Jesteś inicjatorem i organizatorem lęborskiego Graffiti Jam. Jak podsumowałbyś tę imprezę?
– Imprezę mogę zaliczyć do udanych, szczególnie ze w większości zrobiliśmy wszystko sami. Żeby impreza się odbyła, bezinteresownie pomogło też kilka osób. Miasto zagwarantowało niewiele, ale chociaż coś. Resztę dokładaliśmy sami z własnych kieszeni i niebyła to mała suma. Organizując ten event udało mi się spełnić moje marzenia Myślę, że na tym etapie była to ostatnia impreza, jaka zrobiłem. Zbyt wiele mnie ona kosztowała, jeśli nie uda się tego powtórzyć to nie.
– Czy w Lęborku są miejsca, na których można malować graffiti?
– Udało mi się „pozyskać” do malowania ogrodzenie złomowca na ulicy Kolejarzy, 300 metrów kwadratowych. Mam nawet pisemne pozwolenie właściciela. Osobiście wolę, aby grafficiarze rozładowywali sie w takich miejscach, niż na ulicy Staromiejskiej czy innych miejscach widocznych podczas niedzielnego spaceru, co nie do końca mi sie podoba, jak gdzieś jest niepotrzebnie nabazgrane.
– Jednak ostatnio Twoje prace można spotkać w różnych miejscach Lęborka, w tym chyba również w centrum?
– Moim ostatnim jesiennym projektem artystycznym jest "Widzialny w mieście", który polega na uprzednim namalowaniu obrazu w piwnicznym zaciszu a następnie pozostawieniu go w centrum miasta. Najczęściej są to miejsca gdzie taki obraz nie mógłby być trwale namalowany, a ja znalazłem właśnie alternatywę na pokazanie ludziom sztuki malowania sprayem. Taki obraz można z łatwością usunąć z miejsca gdzie został pozostawiony. To taki mój pomysł na jesienna nudę i realizacje własnej osoby.
– Co szczególnie lubisz malować?
– Maluję z ręki, najczęściej ze zdjęć, które trzymam. Zwykle motywów szukam w Internecie. Są to głownie twarze, niekiedy jest tak, że robię specjalnie komuś fotografie, bo uważam, że się idealnie nadaje. Czasami jeśli widzę fajne zdjęcie lub motyw, to piszę do ludzi o użyczenie. Co lubię malować? Chyba szczególnie oczy… i nos (śmiech). Zawsze nos jest wyciśnięty na Maksa. Nie wiem dlaczego, może dlatego, że to centralny punkt.
– Dzięki za rozmowę.